Mojej 5 letniej córce, która nie należy do łatwych pacjentów (boi się, nie współpracuje tak jakby sobie życzył dentysta) nie oczyszczono odpowiednio zęba. Po 2 m-cach wróciłyśmy ze stanem zapalnym. Był problem z terminem, udało nam się dostać po 19stej (niekorzystna dla dziecka godzina), przyjęła nas inna pani doktor, bo pierwsza na zwolnieniu. Córki nie udało się nakłonić do pełnej współpracy, Pani doktor stosowała zdrowo-rozsądkowe argumenty, niestety nie trafiające do przestraszonej 5 latki. Skończyło się na rozciętej wiertłem wardze i z trudem założonym lekarstwie. Pomijając fakt, że lekarzowi nie udało się dotrzeć do dziecka, najbardziej bulwersuje mnie fakt, że nie dość, że jest olbrzymi problem z sensownymi terminami, to nie mówimy tutaj o usługach z NFZ. Za ciężkie pieniądze najadłyśmy się stresu z moją córką, z powodu nieprawidłowo wykonanej pierwotnie usługi i nikomu nie przyszło do głowy, żeby zaproponować jakąkolwiek rekompensatę. Po nałożeniu lekarstwa trzeba się zgłosić do lekarza maksymalnie w ciągu 2 tygodni do dalszego leczenia, a jedyny termin jaki przychodnia miała mi do zaproponowania był w godzinach mojej pracy. Nie wrócimy tam więcej.