"Byłam" tam raz w większym gronie znajomych, ok. południa. Już na samym wejściu zostaliśmy przywitani przez niezbyt przyjazne spojrzenia kelnerek. Dół knajpy nieczynny, więc postanowiliśmy usiąść na górze. Na pytanie, czy można złączyć stoły, był tylko wrzask "nie można!", gdy chcieliśmy zająć kilka stolików obok siebie, to jedna z pań zaczęła nas pouczać, jak mamy ustawić krzesła, bo niby zajmiemy za dużo miejsca. Mieliśmy dość i poszliśmy do knajpy obok, gdzie spędziliśmy miło czas i zostawliliśmy dość dużo kasy :) Proponuję, aby obsługa Barbadosu uczyła się od konkurencji, jak należy traktować klientów.