Witam. 22 maja pierwszy raz wybrałem się w większym gronie do Del Mar. Usiedliśmy przy jednym ze stolików na środku, bo akurat tylko ten był wolny. Pierwsze wrażenie - stolik był brudny, leżały na nim okruchy jedzenia i coś było rozmazane. Czekaliśmy, aż podejdzie kelnerka. Podeszła, pani Magda. Niestety stolika nie wytarła, a przecież wystarczyło przetrzeć szmatką. Zamówiliśmy piwa. Do piwa chcieliśmy zamówić sobie frytki. Niestety, usłyszeliśmy, że frytki (dodatki) można zamówić tylko do dań. To jakaś kpina. Klient przychodzi i chce u was zostawić pieniądze, a wy nie chcecie zaoferować mu tego, na co ma ochotę. Proponuję usunąć z menu pozycję 'dodatki'. Po 10 minutach otrzymaliśmy zamówione piwa. W tym czasie zwolnił się stolik, więc przesiedliśmy się. Było czysto. Kolega akurat miał ochotę zapalić, więc podszedł do kelnerki poprosić o popielniczkę. I otrzymał ją, z krzywym spojrzeniem dostał ociekającą wodą popielniczkę (ciężko było wytrzeć?). Po wypiciu piwa nie mogliśmy już doczekać się na żadną z kelnerek, więc podeszliśmy do baru uregulować płatność. Po pierwszej wizycie stwierdzam, że z takim podejściem do klienta i ofertą menu niczym się nie wyróżniacie wśród konkurencji.