Moja historia zaczyna się następująco.
Żałuję, że poszłam tam raz, a potem poszłam tam drugi raz żeby dać im szansę. Pani Grażyna pozostawiła mi fryzurę wyjętą prosto ze Srebrzyska. Krótkich fryzur nie potrafi robić. Na moje pytanie "Czy uważa Pani, że to co mam na głowie jest dobrze zrobione?" Usłyszałam: "Ale Pani tak chciał." Oczywiście. chciałam mieć na głowie zero konsekwencji, zero cieniowania, kępki niedocięte za uszami. Pani Grażyna jest zajęta rozmową z koleżankami. Zamiast spytać się mnie co chce mieć z tyłu, ciachnęła mnie na prosto i mówi, że już za późno. Ale to jeszcze nic. Pani Grażyna nie potrafi przyznać się do błędu tylko stwierdziła, że jestem "przemądrzała". Tak Pani Grażyno! Jestem przemądrzała kiedy mówię Pani prosto w twarz, że mam baczki na różnej wysokości. Nie raczyła Pani nawet mnie poinformować jak długo mam czekać na poprawkę fryzur. Każdy by się wściekła. Wystarczyło powiedzieć "Proszę poczekać godzinę albo przyjść jutro". Odeszła Pani mówiąc na głos do wszystkich, że na poprawki się umawiamy. Tak lekceważąco jeszcze mnie nikt nie potraktował. W mięsnym jest lepsza obsługa. Teraz muszę znowu wydać te same pieniądze tylko już w innym salonie.