Widok
Nie przestrzeganie zasad sanitarnych w przedszkolach
Witam serdecznie czy ktoś wogole interesuje się co dzieje się w trójmiejskich przedszkolach. Jak slysze od znajomych to nie są przestezgane wogole żadne reżimy sanitarne. Pracownicy boja się to zgłaszać żeby nie stracić pracy.Mam pytanie czy ja mogę zgłosić to anonimowo i gdzie najlepiej bo to jest jakiś dramat. Pracodawca ma to gdzieś wogole tak naprawdę w placówce jej nie ma a biedne dziewczyny się narażają tylko
Potwierdzam, jedno z niepublicznych przedszkoli w Gdyni: fikcyjne dezynfekcje, termometry pokazujące za każdym razem inny wynik, brak rękawiczek, zastraszony, wiecznie zmieniający się personel i do tego dyrekcja wciskająca rodzicom kit, że zaraz zniosą wszystkie obostrzenia i będzie można napakować full dzieci do przepełnionych sal byleby tylko miec pretekst do pobierania czesnego!
Drogie mamuśki - macie wybór. Zawsze możecie siedzieć z bombelkiem w domu.
A jeśli uważacie, że za kasę (niemałą waszym zdaniem) którą płacicie za usługę, powinna być ona dużo wyższej jakości, poszukajcie lepszego usługodawcy.
Albo otwórzcie swoje własne, wzorcowe oczywiście, przedszkole. Rzecz jasna, za te same (albo mniejsze) czesne.
Narzekanie w Necie nie ma mocy sprawczej, poza rozładowaniem frustracji.
A jeśli uważacie, że za kasę (niemałą waszym zdaniem) którą płacicie za usługę, powinna być ona dużo wyższej jakości, poszukajcie lepszego usługodawcy.
Albo otwórzcie swoje własne, wzorcowe oczywiście, przedszkole. Rzecz jasna, za te same (albo mniejsze) czesne.
Narzekanie w Necie nie ma mocy sprawczej, poza rozładowaniem frustracji.
Masz bezpośredni wpływ na sposób wykonywania usługi przez przedszkole?
Nie, bo nie jesteś jego dyrektorem ani organem nadrzędnym.
Masz natomiast wpływ na to, czy posyłasz dziecko do tej, konkretnej placówki, do innej, czy wcale.
To "dziwaczne podejście" wśród normalnie myślących ludzi okreslane jest mianem logiki.
Nie, bo nie jesteś jego dyrektorem ani organem nadrzędnym.
Masz natomiast wpływ na to, czy posyłasz dziecko do tej, konkretnej placówki, do innej, czy wcale.
To "dziwaczne podejście" wśród normalnie myślących ludzi okreslane jest mianem logiki.
Patrząc na to co się dzieje na placach zabaw które według zaleceń są nieczynne to można odnieść wrażenie że rodzice wogóle się nie przejmują koronawirusem. Place zabaw pełne dzieci bez maseczek, bawią się w najlepsze, nikt niczego nie dezynfekuje, nikt dzieci nie pilnuje... a jak maja iśc do szkoły czy przedszkola to rodzice nagle doznają olśnienia i żądają od innych przestrzegania wszystkich procedur....dziwna ta niekonsekwencja!
Tak naprawdę wytyczne sanepidu są z rękawa. Zachowanie odległości 2m, jak dzieci przebywają w jednym pomieszczeniu razem i tak nic nie da. Jak któreś z dzieci jest nosicielem (lub z personelu) to mówiąc, kaszląc czy kichając wydala wirusa, który będzie się utrzymywał w powietrzu w całym pomieszczeniu. Więc te 2 metrowe odległości są chore i bezsensowne w tym przypadku. Panie przedszkolanki, które noszą przyłbicę to już szczyt głupoty. Przyłbica chroni oczy, a wiadomo, że najbardziej narażony jest układ oddechowy. Więc przyłbice to rozumiem, że nosi personel medyczny jako dodatkową ochronę do podstawowej maseczki. Sama przyłbica to śmiech na sali. Tylko niepotrzebna produkcja śmieci. Niestety personel nawet chyba nie został przeszkolony jak tego sprzętu, co dostali, używać.