sprawa jest prosta
Przewoźnik ma płacone od faktu przejazdu pociągu od punktu A, do punktu B a nie od ilości pasażerów czy sensowności tego przejazdu. Więc nic dziwnego, że ma mocno wylane, na to co wozi. Najtaniej...
rozwiń
Przewoźnik ma płacone od faktu przejazdu pociągu od punktu A, do punktu B a nie od ilości pasażerów czy sensowności tego przejazdu. Więc nic dziwnego, że ma mocno wylane, na to co wozi. Najtaniej jest wozić powietrze, bo najmniejszy kłopot.
I jest to ideał dla przewoźnika, do którego dąży.
Takie sa skutki życia z dotacji, gdzie urzędnik określa opłacalość a wykonawca uważa wynagrodzenie za oczywistość. W takim układzie, to faktycznie PKM odpowiada za ilość, którą pomimo niechęci przewoźnika uda się przewieźć... ;)
zobacz wątek