Ja też nie znoszę gotowania, a jeszcze bardziej perspektywy że trzeba się tym zajmować dzień po dniu, codziennie.
W związku z tym z odsieczą przybywa:
- pizzeria,
- bar...
rozwiń
Ja też nie znoszę gotowania, a jeszcze bardziej perspektywy że trzeba się tym zajmować dzień po dniu, codziennie.
W związku z tym z odsieczą przybywa:
- pizzeria,
- bar mleczny,
- teściowa,
no i wymieniamy się zadaniami tzn jak już mąż ma dość gotowania po powrocie z pracy, to ja coś robię.
A czasem można zjeść tylko kanapki i świat się nie zawali.
(Ogólnie uczę córkę (7 lat), że jedzenie to nie jest podstawowy i nieprzesuwalny punkt dnia.)
Aktualnie kończymy zupę, której starczyło na dwa dni. przy czym ja ugotowałam wywar i zaczęłam biadolić że nie wiem co dalej, i resztą zajął się mąż. :D
zobacz wątek