Odpowiadasz na:

Realny spadek cen - tzn., że jeżeli od 2012 r. do 2015 r. cena pozostała bez zmian, to faktycznie część wartości została wchłonięta przez inflację.

Samarytanin się znalazł - najpierw... rozwiń

Realny spadek cen - tzn., że jeżeli od 2012 r. do 2015 r. cena pozostała bez zmian, to faktycznie część wartości została wchłonięta przez inflację.

Samarytanin się znalazł - najpierw pisze o podstawowej potrzebie człowieka (w pełni się zgadzam - dlatego jeżeli coraz mniej osób będzie mogło sobie na mieszkanie pozwolić, tym bardziej będzie bolało wprowadzenie regulacji na tym rynku), a potem pyta co ma zrobić ktoś z 400 tys. Ktoś przed 30, kto chce kupić pierwsze mieszkanie, raczej nie ma takiego problemu ;), tylko ciuła na wkład własny, który wskutek wzrostu cen stale się oddala. I takich ludzi mi szkoda, a nie tych, którzy mają do inwestycji 400 tys. - ich sprawa, ich ryzyko, jak trochę stracą, to nadal nie będą biedni.

A postępujący wzrost wynagrodzeń w następnych latach jest jak najbardziej możliwy, bo dzięki demografii z czasem zatęsknimy za inflacją 2% ;), tyle że wzrost tych wynagrodzeń nie przełoży się na wzrost zdolności nabywczej. Chyba, że wg Ciebie aktualnie (i jeżeli nie będzie do czasu kolejnych wyborów kryzysu światowego, to kolejne 4 lata) rządzą krajem ludzie, którzy mają pojęcie o ekonomii ? No i zakładasz, że żadnego kryzysu już nie będzie, a jeżeli będzie, to u nas i tak (w końcu jesteśmy światową potęgą) nie wpłynie on na gospodarkę ? Hehe, optymista.

Tak, jak się w końcu uzbierało wkład własny powinno się iść po kredyt na mieszkanie - ale na pewno nie za 400 tys., bo to trochę za wysoka poprzeczka na start, ale np. 200-250 tys. Z prostej przyczyny - za 30 lat będziesz miał je spłacone, a jak w międzyczasie się poślizgniesz, to i tak odzyskasz jakiś kapitał, wynajmując na starość zdechniesz, bo cała głodowa emerytura pójdzie na odstępne dla właściciela.

Natomiast obecnie ceny mieszkań w Gdańsku rosną szybciej od zarobków, więc taka sytuacja nie może w końcu nie wpłynąć na siłę nabywczą. No i teraz kupa mieszkań jest kupowana nie przez młodych, którym się polepszyło na rynku pracy, tylko za gotówkę pod wynajem turystom, a co 5-te mieszkanie kupuje ktoś, kto już posiada jeden kredyt hipoteczny. Takie są oficjalne dane.

Odniesiesz się jakoś (choć wątpię, mieszkania będą schodzić, bo tak - Twój argument) do tematu baniek na giełdach w USA, Japonii, baniek mieszkaniowych w Szwecji, Kanadzie czy Australii (a więc tam, gdzie mamy historycznie niskie stopy procentowe), najdłuższej od wielu lat hossy na rynkach, potężnego dodruku kasy bez pokrycia, która nie spowodowała zakładanego wzrostu gospodarczego (coś w rodzaju coraz większego uodpornienia na zastrzyki) - bez takich podstaw nie ma co dyskutować, a wychodzę z założenia, że nie jesteś prymitywnym trollem jak ten wyżej ?

zobacz wątek
7 lat temu
~darek

Odpowiedź

Autor

Polityka prywatności
do góry