Wprawdzie od mojej wizyty minął rok, ale niestety skutki odczuwam do tej pory i będę odczuwać co najmniej rok... ale do rzeczy. Po bardzo długiej podróży w tropikach doszłam do włosów prawie idealnych-naturalnie rozjaśniły się do blondu od słońca. Jedyne o czym marzyłam,to przyciemnić odrosty dla większego kontrastu,i tym samym przy minimalnym użyciu chemii mieć naturalne coś-w-stylu-ombre. Mam delikatne włosy i rozjaśniaczy boję się jak ognia. Tak wytłumaczyłam to,co chcę osiągnąć fryzjerce w salonie. Pokiwała głową,zabrała się do pracy. Zdziwiło mnie to,że na całe włosy nałożyła środek,ale myślałam,że to może odżywka,w końcu wyraziłam się jasno. Po umyciu okazało się że włosy mam równo ciemnobrązowe!!! Wpadłam w szał,bo przecież pracowałam nad tym efektem wiele miesięcy i jeden błąd osoby która mnie nie słucha przekreślił wszystko.Załamana zgodziłam się(do tej pory nie mogę sobie tego wybaczyć) na sztuczne rozjaśnienie przed chwilą zafarbowanych na ciemno włosów. Od wizyty minął rok,a ja codziennie płaczę nad kondycją moich włosów,i przeklinam dzień w którym zadzwoniłam do tego salonu. Wiem,że to tylko jedna fryzjerka,a nie cały salon,ale mój żal jest ogromny.