Niestety, rezygnuję po wielu próbach

Oj, oj, oj. Byłam stałym klientem, do dziś. Z perspektywy czasu miałam okazję zaobserwować systematyczne pogarszanie się posiłków. Dzisiejsza kondycja zamówionego dania osiągnęła swój punkt krytyczny, po przekroczeniu którego danie staje się niekonsumowalne. Zupa pieczarkowa = woda ze śmietana i dwa plasterki smutno pływających pieczarek. W drugim daniu kasza zgrzytała w zębach, surówka z kapusty była z dnia poprzedniego, kotlet z warzywami zawierał więcej ciasta niż czegokowiek innego i smakował jak trociny. Nie wiem, co trzeba byłoby jeszcze zrobić, by jedzenie smakowało jeszcze gorzej. Szkoda, bo to było miejsce mojego pierwszego wyboru na szybki posiłek. Mam nadzieję, że zarządzający zadziałają skutecznie, bo nadal kibicuję tej polskiej marce, mimo że szybko z usług nie skorzystam.