Widok
Nikt was nie zmusza do nauki
Jestem absolwentką UG obecnie "Straszną" panią z dziekanatu i napiszę jak to wygląda z mojej strony. Młodzi ludzie są teraz niegrzeczni, bezczelni i roszczeniowi. Nieważne, że dziekanat zamknięty, my mamy swoją pracę, którą trzeba zrobić i po to jest zamknięte, żeby się skupić, zrobić co trzeba i żeby nikt nie przeszkadzal.Nie, on akurat przyszedł do dziekanatu, żąda ima być jak chce. Studenci się nie uczą,ale zł ocena jest przez wykładowcę, nie chodzą na wykłady i zajęcia a potem są zdziwieni. Potem przysyłają mamusię koleżankę pop dokumenty. Obecna mlodzież to masakra,nie wiem jak sobie dadza radę w życiu. Do perfekcji opanowali tylko sztukę marudzenia i narzekania.
Moja ocena
Uniwersytet Gdański
kategoria: Szkoły wyższe
poziom nauczania: -
zajęcia dodatkowe: -
wyposażenie: -
przystępność cen: -
ocena ogólna: -
0.0
* maksymalna ocena 6
UG już podziękujemy
Gdyby była możliwość studiowania na MSU / Z dziennikarstwa na innej uczelni w 3-city, to nie zastanawiałabym się w ogóle czy iść na UG. Ukończyłam licencjat na dobrej niepaństwowej uczelni i byłam zadowolona. I choć tam też czasami w dziekanacie niezbyt elegancko mnie obsługiwano jako klienta. Tak na UG wszystko leży, z wyjątkiem poziomu nauczania 60 % wykładowców na moim kierunku !
Kiedy jesteś studentem dziennym i Państwo płaci za Twoje studia, być może dostajesz jeszcze stypendium - to pewnie czujesz się jakbyś pana boga złapał na nogi. Natomiast mnie studentowi zaocznemu, który płaci 2.800 za semestr nie jest NIC obojętne. Na wszystko patrzy, i kalkuluje czy dziura w ścianie na II piętrze WNS-u nie zawali się kiedyś mi na głowę. Skoro uczelnia wymaga bym podpisywała umowę, w myśl tego jestem konsumentem i wymagam jakości na najwyższym poziomie. A tego tu w ogóle nie ma.
ps. Pracowałam też w Dziekanacie, i jestem rozżalona, że mnie się traktuje jakbym była intruzem, kimś kogo trzeba najpewniej spławić. No, cóż dozgonnie wam przyrzekam - czarny PR macie jak w banku.
Kiedy jesteś studentem dziennym i Państwo płaci za Twoje studia, być może dostajesz jeszcze stypendium - to pewnie czujesz się jakbyś pana boga złapał na nogi. Natomiast mnie studentowi zaocznemu, który płaci 2.800 za semestr nie jest NIC obojętne. Na wszystko patrzy, i kalkuluje czy dziura w ścianie na II piętrze WNS-u nie zawali się kiedyś mi na głowę. Skoro uczelnia wymaga bym podpisywała umowę, w myśl tego jestem konsumentem i wymagam jakości na najwyższym poziomie. A tego tu w ogóle nie ma.
ps. Pracowałam też w Dziekanacie, i jestem rozżalona, że mnie się traktuje jakbym była intruzem, kimś kogo trzeba najpewniej spławić. No, cóż dozgonnie wam przyrzekam - czarny PR macie jak w banku.