Widok
Notre-Dame de Paris
Opinie do spektaklu: Notre-Dame de Paris.
Notre-Dame de Paris
Tłumaczenie: Zbigniew Książek i Piotr Olkusz
Historia miłości Quasimodo - Dzwonnika z Notre-Dame do pięknej cyganki Esmeraldy, która staje się przedmiotem pożądania kapłana Frollo i żołnierza Phoebusa... już niebawem złamie Ci serce w Gdyni!
Po siedemnastu latach od głośnej paryskiej premiery musicalu doczekaliśmy się Dzwonnika również w Polsce!
19 czerwca 2015 roku ...
Przejdź do spektaklu.
Notre-Dame de Paris
Tłumaczenie: Zbigniew Książek i Piotr Olkusz
Historia miłości Quasimodo - Dzwonnika z Notre-Dame do pięknej cyganki Esmeraldy, która staje się przedmiotem pożądania kapłana Frollo i żołnierza Phoebusa... już niebawem złamie Ci serce w Gdyni!
Po siedemnastu latach od głośnej paryskiej premiery musicalu doczekaliśmy się Dzwonnika również w Polsce!
19 czerwca 2015 roku ...
Przejdź do spektaklu.
opinia
Właśnie wróciłem z teatru. Jako całość - bardzo dobrze przygotowane - strona wizualna, tancerze, akrobaci. Mimo to nie zrobiło na mnie aż takiego wrażenia jak to przedstawienie francuskie z udziałem Garou. Jednak u nas ciągle jest trudno wybrać odpowiednich solistów na miarę takiego musicalu. Esmeralda jest wyjątkowo przeciętna, śpiewa jak na przedstawieniu szkolnym, aczkolwiek poprawnie. Panowie też, mimo że śpiewają czysto, nie mają tej klasy co wykonawcy fancuscy, poza kapłanem, który ma świetny głos. Michał Grobleny wypadł średnio, mimo że go bardzo lubię w innych programach. Ale ciesze się że wreszcie udało mi sie spełnić moje marzenie o obejrzeniu na żywo tego spektaklu, bo całość przygotowana jest bardzo dobrze.
wspaniałe widowisko !
Jestem zachwycona całym przedstawieniem, tańcem, muzyką, śpiewem ogólnie wszystkim od początku do końca. Ludzie nie porównujcie oryginału francuskiego do polskiej wersji, Garou nie da się zastąpić, ale nasi artyści poradzili sobie doskonale, bardzo polecam, niezapomniane chwile !!!! :)
D Z I Ę K U J Ę
Miałam napisać coś wczoraj zaraz po spektaklu (17.09. g. 15), ale musiałam najpierw ochłonąć... ;)))
To było niesamowite, niezapomniane, poruszające do głębi przeżycie. Sceny z dzwonami i ostatnia z zawieszonymi w górze tancerkami, podczas śpiewu p. MICHAŁA GROBELNEGO - CIARKI NA CAŁYM CIELE, w dodatku łzy wzruszenia nie do powstrzymania. Może wyjdę na nowicjuszkę, albo niewrażliwą osobę, ale pierwszy raz w życiu wzruszyłam się oglądając spektakl na żywo z powodu wrażeń artystycznych. Nie z powodu fabuły, wzruszającej historii itp. To było czyste przeżycie artystyczne. :) To co zrobił z nami p. MACIEJ PODGÓRZAK jest wprost nie do opisania :) Do tego swoje dołożyła piękna wokalnie i wizualnie p. EWA KŁOSOWICZ. KRZYSZTOF WOJCIECHOWSKI przy "akompaniamencie" dynamicznego występu akrobatów i tancerzy sprawiał, że nie mogłam uszu i oczu oderwać! :) DZIĘKUJĘ na pewno wybierzemy się jeszcze raz!
To było niesamowite, niezapomniane, poruszające do głębi przeżycie. Sceny z dzwonami i ostatnia z zawieszonymi w górze tancerkami, podczas śpiewu p. MICHAŁA GROBELNEGO - CIARKI NA CAŁYM CIELE, w dodatku łzy wzruszenia nie do powstrzymania. Może wyjdę na nowicjuszkę, albo niewrażliwą osobę, ale pierwszy raz w życiu wzruszyłam się oglądając spektakl na żywo z powodu wrażeń artystycznych. Nie z powodu fabuły, wzruszającej historii itp. To było czyste przeżycie artystyczne. :) To co zrobił z nami p. MACIEJ PODGÓRZAK jest wprost nie do opisania :) Do tego swoje dołożyła piękna wokalnie i wizualnie p. EWA KŁOSOWICZ. KRZYSZTOF WOJCIECHOWSKI przy "akompaniamencie" dynamicznego występu akrobatów i tancerzy sprawiał, że nie mogłam uszu i oczu oderwać! :) DZIĘKUJĘ na pewno wybierzemy się jeszcze raz!
to trzeba przeżyć
byłam ogólnie super tylko tłumaczenia mnie rozczarowały, belle zmasakrowana całkiem,akrobaci mistrzostwo świata,szczególnie scena z dzwonami,podobał mi się pan Jacek-nie udawał Garou na ostatniej piosence ryczałam jak bóbr ,dziękuję warto było jechać te 600km -chętnie przeżyłabym to jeszcze raz ,gdyż pomimo różnych ale jest to spektakl na światowym poziomie -gratulacje dla całej ekipy
super
zakochany w Notre Dame de Paris.Całość cudowna,artyści spiewajacy i tancerze.Brawo dla Teatru Muzycznego w Gdyni.Pan Gruza cudowny,piekny ,mocny głos,Pan Zubowicz autentyczny, intrygujacygłos, prawdziwy.Pani Maja Gadzinska-słaba z niej cyganka,ale piekny głos. Polecam .Warto być.A tancerze rewelacja.
Cieszę się, że mamy polską wersję
Nie przepadam za musicalami scenicznymi, ale od oryginalnej wersji NDdP uzależniłam się na dobre. W ramach 'studiów porównawczych' przeczytałam powieść, obejrzałam pełne przedstawienie włoskie, duże fragmenty wersji rosyjskiej i większość udostępnionych w Internecie fragmentów produkcji europejskich. Udało mi się nawet znaleźć fragmenty wersji azjatyckich. Cóż, obsesja nie zna granic. I zobowiązuje :-).
Polski spektakl obejrzałam 10 września (godz. 15), docierając na niego z drugiego końca Polski, no, prawie. Po dwóch tygodniach, już bez emocji - kilka słów o naszym przedstawieniu (z góry przepraszam za odniesienia do innych wersji). Dobrze jest zobaczyć go na żywo, bo żaden zapis na DVD, czy wrzutka internetowa nie oddadzą skali i atmosfery. Chylę głowę przed naszymi tancerzami i akrobatami. Jestem pod ogromnym wrażeniem wszystkich scen zbiorowych. Wymieniane w innych opiniach "Les Cloches" porównałabym ze świetnym wykonaniem z wersji włoskiej (znacznie bardziej brawurowym niż w wersji oryginalnej). Oglądałam z zapartym tchem. Brawo! Natomiast "Le Val d'amour" wydało mi się bardziej stonowane niż w wersji oryginalnej i zdecydowanie grzeczniejsze niż w wersji włoskiej. Szkoda! "Les Sans-papiers", "La Fete des fous", "Liberes", "L'attaque de Notre Dame" były bardzo, bardzo dobre. W "Dechire", niezmiennie, umiejętności tancerzy poruszają zmysły. Pięknie! Partie solowe - profesjonalne, świetne głosy. Najbardziej podobali mi się: Quasimodo (p. Kruciński), Frollo (p. Guza) i Esmeralda (p. Gadzińska). Doceniam oczywisty, bardzo dobry warsztat wszystkich solistów z przedstawienia, ale role męskie w ich wykonaniu porównywałabym raczej z głosami męskimi z wersji włoskiej i rosyjskiej, w których brakowało mi zróżnicowania, od pierwszych dźwięków słyszanego w wersji oryginalnej (B. Pelletier, Garou, D. Lavoie, P. Fiori, L. Mervil). Może jednak niesłusznie podświadomie oczekiwałam diametralnie różnych głosów. Przecież to nie jest główne założenie w doborze obsady. Ot, takie mam 'skażenie pierwowzorem' ;-). Uznanie dla p. Gadzińskiej za wdzięk, dziewczęcość i ruch, których brakowało mi w dostojnej, statecznej interpretacji H. Segary. I fantastycznie zabrzmiał duet "Beau comme le soleil"!
A teraz łyżka dziegciu. Zdaję sobie sprawę, jak trudno jest tłumaczyć tekst mniej, czy bardziej poetycki, przekazując treść, budując rytm i rymy, uwzględniając przy tym wszystkim różnice w prozodii danego języka, ale trudno mi uznać songi p. Książka za szczególnie udane (przepraszam za brutalność tego stwierdzenia). Zakładam, że jednym z warunków kontraktu z twórcami było stworzenie absolutnie nowej wersji, co wykluczyło możliwość wykorzystania istniejących już tłumaczeń niektórych utworów. Szkoda, gdyż niektóre z nich wydają mi się znacznie lepsze. Cóż, powtarzam, tłumaczenie do trudny proces i prawdopodobnie wiele można również zarzucić wersji angielskiej, rosyjskiej, włoskiej, hiszpańskiej, holenderskiej, itd. A i do samego oryginału też pewnie można by się tu i tam przyczepić ;-).
Podsumowując, cieszę się ogromnie, że tym razem udało się stworzyć i zrealizować polską wersję NDdP. Nie było i nie będzie mi dane zobaczyć wersji oryginalnej na żywo, więc obejrzenie i usłyszenie mojej 'passion et obsesion' po polsku przeniosło mnie choć na chwilę w inny wymiar. Mimo pewnych zastrzeżeń, biję brawo i mam nadzieję zrealizować jeszcze jeden wypad do Gdyni, aby zobaczyć przedstawienie ponownie, tym razem w styczniu. Gratuluję doskonałego pomysłu z orkiestrą i chórem na żywo! Też powinni wychodzić na scenę, bo należą im się równie gorące oklaski. Z dreszczem emocji i ściśniętą ze wzruszenia krtanią obejrzałam spektakl. I za to wszystkim twórcom i wykonawcom z całego serca dziękuję.
Polski spektakl obejrzałam 10 września (godz. 15), docierając na niego z drugiego końca Polski, no, prawie. Po dwóch tygodniach, już bez emocji - kilka słów o naszym przedstawieniu (z góry przepraszam za odniesienia do innych wersji). Dobrze jest zobaczyć go na żywo, bo żaden zapis na DVD, czy wrzutka internetowa nie oddadzą skali i atmosfery. Chylę głowę przed naszymi tancerzami i akrobatami. Jestem pod ogromnym wrażeniem wszystkich scen zbiorowych. Wymieniane w innych opiniach "Les Cloches" porównałabym ze świetnym wykonaniem z wersji włoskiej (znacznie bardziej brawurowym niż w wersji oryginalnej). Oglądałam z zapartym tchem. Brawo! Natomiast "Le Val d'amour" wydało mi się bardziej stonowane niż w wersji oryginalnej i zdecydowanie grzeczniejsze niż w wersji włoskiej. Szkoda! "Les Sans-papiers", "La Fete des fous", "Liberes", "L'attaque de Notre Dame" były bardzo, bardzo dobre. W "Dechire", niezmiennie, umiejętności tancerzy poruszają zmysły. Pięknie! Partie solowe - profesjonalne, świetne głosy. Najbardziej podobali mi się: Quasimodo (p. Kruciński), Frollo (p. Guza) i Esmeralda (p. Gadzińska). Doceniam oczywisty, bardzo dobry warsztat wszystkich solistów z przedstawienia, ale role męskie w ich wykonaniu porównywałabym raczej z głosami męskimi z wersji włoskiej i rosyjskiej, w których brakowało mi zróżnicowania, od pierwszych dźwięków słyszanego w wersji oryginalnej (B. Pelletier, Garou, D. Lavoie, P. Fiori, L. Mervil). Może jednak niesłusznie podświadomie oczekiwałam diametralnie różnych głosów. Przecież to nie jest główne założenie w doborze obsady. Ot, takie mam 'skażenie pierwowzorem' ;-). Uznanie dla p. Gadzińskiej za wdzięk, dziewczęcość i ruch, których brakowało mi w dostojnej, statecznej interpretacji H. Segary. I fantastycznie zabrzmiał duet "Beau comme le soleil"!
A teraz łyżka dziegciu. Zdaję sobie sprawę, jak trudno jest tłumaczyć tekst mniej, czy bardziej poetycki, przekazując treść, budując rytm i rymy, uwzględniając przy tym wszystkim różnice w prozodii danego języka, ale trudno mi uznać songi p. Książka za szczególnie udane (przepraszam za brutalność tego stwierdzenia). Zakładam, że jednym z warunków kontraktu z twórcami było stworzenie absolutnie nowej wersji, co wykluczyło możliwość wykorzystania istniejących już tłumaczeń niektórych utworów. Szkoda, gdyż niektóre z nich wydają mi się znacznie lepsze. Cóż, powtarzam, tłumaczenie do trudny proces i prawdopodobnie wiele można również zarzucić wersji angielskiej, rosyjskiej, włoskiej, hiszpańskiej, holenderskiej, itd. A i do samego oryginału też pewnie można by się tu i tam przyczepić ;-).
Podsumowując, cieszę się ogromnie, że tym razem udało się stworzyć i zrealizować polską wersję NDdP. Nie było i nie będzie mi dane zobaczyć wersji oryginalnej na żywo, więc obejrzenie i usłyszenie mojej 'passion et obsesion' po polsku przeniosło mnie choć na chwilę w inny wymiar. Mimo pewnych zastrzeżeń, biję brawo i mam nadzieję zrealizować jeszcze jeden wypad do Gdyni, aby zobaczyć przedstawienie ponownie, tym razem w styczniu. Gratuluję doskonałego pomysłu z orkiestrą i chórem na żywo! Też powinni wychodzić na scenę, bo należą im się równie gorące oklaski. Z dreszczem emocji i ściśniętą ze wzruszenia krtanią obejrzałam spektakl. I za to wszystkim twórcom i wykonawcom z całego serca dziękuję.
Byłam na tym musicalu wczoraj...
Wspaniałe widowisko - dynamiczne akcje, wspaniała muzyka, przepiękne arie w wykonaniu wybitnych artystów. Moim zdaniem Sztuka z najwyższej półki i warta jest tej ceny biletów. Po prostu słowami nie do opisania. Trzeba tam po prostu być i przeżyć tę najwspanialszą, która niestety kończy się smutnie, historię miłości. Jestem pod takim mocnym wrażeniem, że chętnie poszłabym drugi raz. Naprawdę polecam.
FAN
To jest spełnienie jednego z moich marzeń, dwa lata temu byłam na kameralnym koncercie Łukasza Zagrobelnego, podczas tego występu zaśpiewał Czas katedr, i to wywarło na mnie takie wrażenie, że obejrzałam cały spektakl następnego dnia, potem nawet kilkakrotnie i zakochałam się w tym spektaklu. Dołożę wszelkich starań żeby przejechać te prawie 600 km i obejrzeć go na żywo :)
Pozdrawiam
Pozdrawiam
widz
Ja tez jestem troche rozczarowana, pierwsza czesc nudna, ciezko zrozumiec co spiewaja aktorzy- moze kwestia slabego naglosnienia, zbyt duzo tanca, malo fabuly. Druga czesc zdecdowanie lepsza. Najlepszy Janek Traczyk. Ogolnie ocena 4 na 6. Nie zakochalam sie. Czytajac tyle pozytywnych komentarzy liczylam na cos wiecej, jak dla mnie abraklo klimatu. Ogladajac wiele musicali za granica ten wypada srednio.
spektakl przyjemny dla oka ale nie dla ucha
Piękna scenografia z wykorzystaniem światłocieni. Piękne sceny zbiorowe z udziałem akrobatów. Duże brawa dla nich. Według mnie uratowali przedstawienie. Bardzo słabe wykonanie piosenek przez solistów. Na wysokich totalnie polecieli. Esmeralda zupełnie nieudana.
Fantastyczny!
Byłam dwa razy. Rewelacja. P. Maja Gadzińska - wspaniały wokal, gra aktorska, piękny, zmysłowy taniec, w czasie ostatniej solowej piosenki o miłości - popłakałam się normalnie. P. Jan Traczyk - jest tak dobry jak Bruno Pelletier, a może lepszy, katedry na bis - fantastycznie!!! Ciary, wzruszenie, nawyższy poziom wokalny. Pewnie pójdę jeszcze raz :)
Polecam!!!
Na spektaklu byłam 13 grudnia i już wiem że pójdę jeszcze raz. Dziękuję za wspaniały wieczór :)Mam nadzieję że trafię na ten sam skład bo całość była fantastyczna soliści, tancerze i przepiękna muzyka. Jeszcze raz dziękuję całej ekipie z tego dnia za piękne wrażenia ,mam nadzieję że w przyszłym roku trafię na ten sam skład solistów.
Byłem na wszystkich spektaklach w Muzycznym poczynając od Arbuzowego Smoka
Scenografia - beznadziejna, a mieli pole do popisu - Paryż
Stroje - beznadziejne, cyganie w szmatach i dżinsach
Muzyka - monotonna i głośna
Aktorzy - młode pokolenie, śpiewają niewyraźnie i mają słabe głosy, brak wyrazistości w rolach pierwszoplanowych
Taniec - niezły
Akrobacje - dobre, ale breakdance niezbyt tu pasował
Fabuła - nuda, zero wprowadzenia, zero emocji
Bisy - śmieszne 20 sekund, ale nie ma czego bisować
Teatr Muzyczny się stacza. Nie idźcie drogą Opery Bałtyckiej. Gdzie stroje, gdzie scenografia, gdzie zapadnie i obrotnice? Od momentu jak wprowadzili te zasłony i projektory to spektakle są w mroku, ciemne i ponure. Sama gra świateł i tańce na głowie nie wystarczą. Przy biletach za 85 zł można zrobić coś z rozmachem. Życzę powodzenia przy Wiedźminie.
Stroje - beznadziejne, cyganie w szmatach i dżinsach
Muzyka - monotonna i głośna
Aktorzy - młode pokolenie, śpiewają niewyraźnie i mają słabe głosy, brak wyrazistości w rolach pierwszoplanowych
Taniec - niezły
Akrobacje - dobre, ale breakdance niezbyt tu pasował
Fabuła - nuda, zero wprowadzenia, zero emocji
Bisy - śmieszne 20 sekund, ale nie ma czego bisować
Teatr Muzyczny się stacza. Nie idźcie drogą Opery Bałtyckiej. Gdzie stroje, gdzie scenografia, gdzie zapadnie i obrotnice? Od momentu jak wprowadzili te zasłony i projektory to spektakle są w mroku, ciemne i ponure. Sama gra świateł i tańce na głowie nie wystarczą. Przy biletach za 85 zł można zrobić coś z rozmachem. Życzę powodzenia przy Wiedźminie.
hmm
Może nie wiesz, ale taka sama scenografia jest w Paryżu, Weronie, Londynie, bardzo podobne stroje, charakteryzacja itd. Zobacz na Youtube, to zrozumiesz że wszędzie na świecie ten musical ma wyglądać tak samo. Soliści w Gdyni zaśpiewali bardzo dobrze - też łatwo porównać ich występy z solistami za granicą, Niektórzy zaśpiewali genialnie, inni po prostu dobrze. Tancerze w Gdyni byli niewątpliwie lepsi niż ci w Paryżu. A jeśli nie podobała ci się muzyka - cóż,jedni lubią disco polo, inni operę.
Ghost, Zły, N de P to nie sa dobre spektakle. Ma to odzwierciedlenie w ocenach na tym portalu. Wczesniej oceny to 4,2-4,3 a obecnie 3,1-3,2.
Owacje na stojąco niezasluzone i niemiarodajne. Obok mnie siedziala grupa licealistow. W czasie spektaklu przysypiali, a gdy tylko sie skonczyl podskoczyli z miejsc wydajac okrzyki radosci. Radosc ta nie plynela jednak z doznań artystycznych, a z tego ze wreszcie mogli uruchomic smartfony, zrobic selfie ze scena i podzielic sie tym ze "znajomymi".
Owacje na stojąco niezasluzone i niemiarodajne. Obok mnie siedziala grupa licealistow. W czasie spektaklu przysypiali, a gdy tylko sie skonczyl podskoczyli z miejsc wydajac okrzyki radosci. Radosc ta nie plynela jednak z doznań artystycznych, a z tego ze wreszcie mogli uruchomic smartfony, zrobic selfie ze scena i podzielic sie tym ze "znajomymi".
Niesamowite!
Akrobaci i tancerze są niesamowici! Jan Traczyk w roli Gringoire jest świetny! Tak samo Piotr Płuska w roli Frollo. Kruciński jako Quasimodo nie był jakiś super, ale zasługuje na pochwałę. Zagrobelny dobrze wypadł. Jednak Ewa Kłosowicz i Maciej Podgórzak to troszkę niewypał. Mimo, że Ewa Kłosowicz w drugim akcie nie co lepiej wypadła to w pierwszym wszystko zawaliła. Choreografia była na najwyższym poziomie. Scenografia była specyficzna i właśnie to mi się podobało.
Rewelacja (z niedosytem)
Bylem na wiekszosci przedstawien Muzycznego w ciagu ostatnich 20 lat. Notre Dame jest napewno w pierwszej 5-tce. Polecam gorąco.
Mam jednak maly niedosyt, nie wiem czy wynika on z moich "mlodzienczych" doświadczeń, czy mojego już dorosłego wieku, ale jakoś nie moge się już od wielu lat zachwycić tak, jak zachwycałem się na Les Miserables i West Side Story. To jest zdecydowanie nie do pobicia. Mimo to gorąco polecam Notre Dame, naprawde warto. Pozdrawiam fanów Muzycznego.
Mam jednak maly niedosyt, nie wiem czy wynika on z moich "mlodzienczych" doświadczeń, czy mojego już dorosłego wieku, ale jakoś nie moge się już od wielu lat zachwycić tak, jak zachwycałem się na Les Miserables i West Side Story. To jest zdecydowanie nie do pobicia. Mimo to gorąco polecam Notre Dame, naprawde warto. Pozdrawiam fanów Muzycznego.
Rozczarowanie
Muzyka strasznie monotonna , na sile wpisane watki polityczne czy teza światopoglądowe , scenografia słaba , nudny spektakl po prostu , a na koniec wymuszona owacja na stojąco , trochę żenująca . Występ grupy akrobatów robi wrażenie , kiedyś oglądało się to w cyrku , niestety czasy się zmieniają .
Prośba do dyrekcji Teatru , wracajcie do korzeni - im szybciej tym lepiej dla Teatru i widzów .
Pozdrawiam
Prośba do dyrekcji Teatru , wracajcie do korzeni - im szybciej tym lepiej dla Teatru i widzów .
Pozdrawiam
Wspaniale
Piękne widowisko zakończone gromkimi, zasłużonymi brawami na stojąco. Wszystkie grupy występujących: aktorzy, grupa taneczna i akrobatyczna - SUPER! Zdecydowanie polecam ten spektakl. Świetna zabawa i wrażenia, które pozostaną na długo w pamięci. Gratuluję wszystkim "zamieszanym" w to wydarzenie.
Niesamowite widowisko!
Spektakl o najwyższym poziomie wokalnym, tanecznym i realizacyjnym od wielu lat. Niesamowite wokale, choreografia , bardzo dobre oświetlenie i scenografia. Widowisko robi naprawdę dobre wrażenie. Jedyne zastrzeżenia odnośnie tłumaczenia, które jest tragiczne. Wielokrotnie tłumaczone piosenki z musicalu wcześniej miały znacznie lepsze tłumaczenia, niż to obecne spektaklowe.
Baaardzo mi się podobało
Jak w tytule. Nie pretenduję do bycia krytykiem muzycznych spektakli. Jestem widzem i słuchaczem. Spektakl obejrzałam 2 razy i pewnie za jakiś czas wybiorę się znowu. Zachwycił mnie dynamizm spektaklu, scenografia, oświetlenie, stroje. No i muzyka. Oglądałam Esmeraldę w wersji francuskiej - nasza jest bardziej dziewczęca. Duża 5 dla spektaklu.
Kto mi zwróci pieniądze?
Nie jestem wielką fanką musicali, ale kilka w życiu widziałam i chciałam zobaczyć ten klasyk. Fatalne piosenki z miałkim tekstem, słaba scenografia, sporo piosenek odśpiewanych było przed zasłoną. Jak dla mnie przedstawieniu uratowali tancerze i akrobaci. Dodali trochę dynamizmu, szkoda, ze nie byli na scenie przy wszystkich utworach. Drugiego aktu nie widziałam, uciekłam jak tylko opadła kurtyna.
Największe rozczarowanie...
Przed chwilą wróciłam z teatru. Nigdy nie przeżyłam takiego rozczarowania w Muzycznym...Warstwa tekstowa sięgnęła dna, wieje Częstochową na kilometr. Partie wokalne wyśpiewane na jedno kopyto. Całość jest miałka, nudna i kiczowata, ale owacja na stojąco potwierdza, że jestem w swoich odczuciach odosobniona...
Najgorszy spektakl w muzycznym!
To moja pierwsza recenzja w życiu. Może ja się nie znam ale średnio raz do roku do muzycznego chodzę. Definitywnie NAJGORSZY spektakl jaki widziałem. Do tego stopnia słaby, że skłoniło mnie to do wyrażenia opinii. Biedna scenografia, monotematyczne śpiewy, zresztą przydługawe i o bezsensownym tekście. Generalnie żałuję, że nie wyszedłem w czasie przerwy bo cały ten spektakl to tylko stracony czas i pieniądze.
P.S Zmieńcie tłumacza albo nie tłumaczcie tekstów na angielski w cale, bo tłumaczenie nijak miało się do tekstów wyśpiewywanych przez aktorów.
ODRADZAM!!!
P.S Zmieńcie tłumacza albo nie tłumaczcie tekstów na angielski w cale, bo tłumaczenie nijak miało się do tekstów wyśpiewywanych przez aktorów.
ODRADZAM!!!
Zafascynowana....
Nie zgadzam sie z twoją opinią!!! Ja tez by£am pierwszy raz i jestem pod ogromnym wrażeniem, nie ma sie do czego przyczepić. Niesamowite przeżycie a ry widocznie jestes zbyt wymagający. Może bys docenił ich ciężką pracę jaką włożyli w ten spektakl a nie krytykować. Ja bym jeszcze raz poszła tylko żałuje ze daleko mieszkam.
Przeszło oczekiwania
Obejrzałem przedwczoraj (29.05.18), przyjeżdżając w tym celu aż z Wrocławia. Nie zawiodłem się. Widowisko przednie!! Pełny profesjonalizm i zaangażowanie wykonawców. Świetna reżyseria (widać francuską "rękę" w tej mierze). Oprawa muzyczna - bez zarzutu. Takie rzeczy CHCE SIĘ OGLĄDAĆ!!
Budynek Teatru - rewelacyjny; porównywalny w Polsce jedynie do Narodowego Forum Muzyki we Wrocławiu.
Brawo Gdynia! Czekam na następne premiery!
Budynek Teatru - rewelacyjny; porównywalny w Polsce jedynie do Narodowego Forum Muzyki we Wrocławiu.
Brawo Gdynia! Czekam na następne premiery!
Zachwycające!!!
Od pierwszych dźwięków miałam poczucie, że to dzieło - 3 godzinne spektakl przemknął jak 15 minut. Doskonałe sceny zbiorowe - wspaniały taniec, śpiew i niezwykła zaskakująca więc aktualność przedstawianych treści. Polska wersja ma ponadto więcej piosnek niż francuska, a kreacja aktorska Quasimodo niczym nie ustępuję Garrou. Jedyne czego żałuję, to to, że nie wydali płyty...Doskonałe dzieło pójdzie w niepamięć a warto byłoby wracać do niego częściej. Podobno nie było zezwolenia na płytę - śmiem twierdzić, że polska wersja przebiłaby francuską. Szkoda, szkoda..
Wykonanie na poziomie Londynu lub Broadway'u - brawo Gdynia! Warto było przylecieć z Krakowa.
Wykonanie na poziomie Londynu lub Broadway'u - brawo Gdynia! Warto było przylecieć z Krakowa.
Piękne przedstawienie i praca aktorów oraz tancerzy. Faktycznie to powinno być uwiecznione
Byłem dwukrotnie i doprawdy jest na co popatrzeć, posłuchać, ogromny przekaz emocjonalny ale "głuchy" go nie odbierze, piękna muzyka i śpiew - bardzo płynne teksty bez adaptacji "za wszelką cenę" co się nierzadko trafia i wychodzi coś zbliżonego do przycinającej się maszyny. Tu piękne i płynne połączenie muzyki, śpiewu i tańca. Z pewnością nie każdy może docenić w społeczeństwie wychowanym na holywodzkich produkcjach, gdzie emocje głównie wyraża się przez rozwalenie komuś łba granatem i flakami latającymi na wszystkie strony., a bynajmniej to nie jest ciężka sztuka ze stylu. Teatr muzyczny w Gdyni bez wątpienia zasługuje na wielkie brawo - jestem przyjezdny i mam za sobą 3 ich spektakle. Świetne !