Z radością udałem się do tego miejsca. Po wejściu, gdy już udało mi się przekrzyczeć łomot z głośników, złożyłem zamówienie na ostrego burgera, na którego - zgodnie z uprzedzeniem - miałem czekać ok 20 min. Na czas oczekiwania dostaliśmy do przegryzienia garść przywiędłych, zmęczonych ogórków z bliżej niezidentyfikowaną i pozbawioną smaku mazią. Burger z barana był przesuszony. Całość śmierdziała octem i miała wyraźny jego posmak - japeleno są z octu. Cebuli jak na lekarstwo. Sos i tabasco niewyczuwalne (przez ocet). Sama jakość mięsa, abstrahując od przesuszenia, w miarę ok, pieczywo wręcz znakomite. Ostry burger nie był wcale ostry - poza smakiem i zapachem octu. Obsługa napuszona, nie spytała, czy smakowało itp. Podane gustownie i wygodnie. Z uwagi na łomot jakiegoś hipsterskiego chłamu nie dało się spokojnie prowadzić rozmów. Innymi słowy - potencjał jest, ale sporo pracy jeszcze przed nimi, w pierwszej kolejności: ściszenie muzyki, uśmiech na twarzy, świeże papryki, broń Boże z octu czy innej marynaty tego typu, udoskonalenie czasu i techniki smażenia. Powodzenia.