Re: Re:do -ja
Co do emigracji to moim zdaniem każdy robi tak, żeby być szczęśliwym. Ja wyjechałam dlatego, że mój mąż od 2 r.ż nie mieszka w Polsce i ciężko byłoby mu w Polsce o równie dobrze płatną pracę w...
rozwiń
Co do emigracji to moim zdaniem każdy robi tak, żeby być szczęśliwym. Ja wyjechałam dlatego, że mój mąż od 2 r.ż nie mieszka w Polsce i ciężko byłoby mu w Polsce o równie dobrze płatną pracę w swoim zawodzie. Na początku tęskniłam, ale przynajmniej co 2 miesiące na tydzień lub dwa przyjeżdżałam do rodziców, kończyłam studia zaocznie i teraz już się przyzwyczaiłam do tego, że nie mieszkam w Polsce. Patrząc na moich znajomych i na to ile zarabiają wolę żyć na emigracji. Jasne, że w Polsce też da się zarobić, ale nie oszukujmy się. Nie każdy ma tyle szczęścia. Większość pracuje od rana do wieczora a po opłaceniu kredytów nie zostaje wiele. Mój synek u moich rodziców czuje się jak u siebie. Ma u nich kartony swoich zabawek, swoje łóżeczko a na widok dziadków dostaje ataku radości:) Buziakom i tuleniu się nie ma końca. Ma swoje ciocie, ukochanego wujka i dla niego tj. naturalne, że ma dom daleko. Chodzi mi o to dziewczyny, że czasami to naprawdę da się wszystko pogodzić. Chciałabym mieszkać w Gdańsku, ale chcę coś przeżyć bez wielkich wyrzeczeń a poza tym łudzę się, że kiedy mój syn będzie szedł na studia wybierze Polskę i za kilkanaście lat to u nas w Polsce będzie cud gospodarczy i nasze dzieci same wybiorą miejsce gdzie będą chciały mieszkać według swoich własnych priorytetów. Niestety jest jak jest i trzeba sobie radzić tak, żeby żyć w zgodzie ze sobą. Nic na siłę. Moi teście wyjechali za granicę na 3 lata a są już tam 24 lata.
Co do oszczędzania to u mnie najbardziej sprawdziło się podliczanie wydatków i na początku miesiąca obliczałam sobie co muszę opłacić ile w tym miesiącu przeznaczam na jedzenie i ile zostaje. To co zostaje odkładam w "skarpetę" :)
zobacz wątek