Odpowiadasz na:

przez parę miesięcy miałem okazję pracować w budżetówce i dla mnie to był dramat... jak za komuny. Ludzie se całymi dniami piją kawę, rozmawiają, czytają gazety/internet, a jak jest coś do roboty... rozwiń

przez parę miesięcy miałem okazję pracować w budżetówce i dla mnie to był dramat... jak za komuny. Ludzie se całymi dniami piją kawę, rozmawiają, czytają gazety/internet, a jak jest coś do roboty to jest tego na 1 godzinę z 8 godzin spędzonych w pracy, a często i tak odkładają to na później albo nie robią, bo nie boją się swojego przełożonego, bo to nie on bezpośrednio ich zatrudnia więc może ich w d...ę pocałować. I tak se "pracują" z podejściem "czy się stoi czy się leży 2 tysiące się należy". Do tego te wszystkie premie, dodatki, trzynastki, wczasy pod gruszą, socjal itd, a oni jeszcze marudzą. Choć fakt - nawet z tymi premiami itd pieniądze są bardzo marne. Ja jak tylko złapałem okazję to stamtąd uciekłem. Robię teraz u prywaciarza, pieniądze w końcu są jakieś ludzkie, ale jednocześnie pracy jest dużo - uczciwa praca za uczciwe pieniądze. I nie otaczają mnie ludzie z mentalnością z minionej epoki

zobacz wątek
8 lat temu
~

Odpowiedź

Autor

Polityka prywatności
do góry