Próbne uczesanie kompletna katastrofa. Czesała mnie dziewczyna, która była bardzo niemiła z natury, niemiła też dla mojej Mamy, która ośmieliła się na próbnym czesaniu uprzejmie zapytać dlaczego warkocz, który mi zrobiła nie jest ściślejszy (po to jest próbne, żeby 'powydziwiać'). Rozpruła do połowy to co zrobiła i ostentacyjnie robiła warkocz od nowa. Dla mnie też była mało sympatyczna, dopiero kiedy postarałam się z nią nawiązać kontakt to trochę odpuściła. Fryzura zakończyła się katastrofą. Na bardzo długich włosach próbowałyśmy zrobić wg mojej prośby warkocz na szczycie a reszta miała pozostać rozpuszczona i pokręcona. Fryzjerka uznała, że na moich włosach nie da się zrobić loków (ciekawe jak to możliwe, że raz na jakiś czas robię sobie sama loki od czubka głowy. Dziwna atmosfera, pod koniec wizyty przyszła klientka, która przez nasze 15 min opóźnienie, (które było faktycznie moją winą, bo przyszłam 20 min po czasie wg dryzjerki 30 min po czasie) także przewracała oczami i głośno wzdychała. Tamta była młoda i źle wychowana no, ale fryzjerka to już powinna umieć się zachować. Wstydziłam się jechać tramwajem z takim miszmaszem.