Oboje z mężem postanowiliśmy zjeść romantyczna kolację w restauracji Sphinx na Długim Targu w Gdańsku. Zamówiliśmy dania z zawrotnością piersi z kurczaka. Jedyną wyczuwalna przyprawą był imbir, mięso suche, zupełnie jakby z poprzedniego dnia. Kilkanaście minut po kolacji zaczęły się problemy gastryczne (odbijanie i rozwolnienie), ceny kosmiczne, na dodatek kelner "zgubił" moją kartę promocyjną (trochę niewiarygodne), kelner przyniósł mi w zamian jakąś inną kartę podniszczoną - nie wiadomo czyją (nie chciał moich danych, mimo, że do otrzymania tej mojej były konieczne). Czuć jakiś przekręt.