Widok
Oświetlenie Lubczykowa
Ładną nam tą ulicę zrobili, ale bez oświetlenia.
Chociaż widać na tej ulicy jakieś 2 stare latanie (na jej starym odcinku). Niestety miasto (ZDiZ) twiedzi że to nie ich. Podobno są przyłaczone do jakiś tablic do szeregów na Lybczykowej, zatem czyżby tamta wspólnota/osiedle włączało te 2 lampy? Dziwne, wyglądaja jak miejskie.
Czy jest ktoś z Lubczykowej mógłby udzielić się na tym forum i zdradzić jak te lampy włączać w nocy/wieczorem?
Chociaż widać na tej ulicy jakieś 2 stare latanie (na jej starym odcinku). Niestety miasto (ZDiZ) twiedzi że to nie ich. Podobno są przyłaczone do jakiś tablic do szeregów na Lybczykowej, zatem czyżby tamta wspólnota/osiedle włączało te 2 lampy? Dziwne, wyglądaja jak miejskie.
Czy jest ktoś z Lubczykowej mógłby udzielić się na tym forum i zdradzić jak te lampy włączać w nocy/wieczorem?
Sprawa jest skomplikowana :)
Deweloper (City House) postawił te dwie latarnie, ale fizycznie podłączył je do podlicznika jednego z domków. Bez zgody właściciela (tzn. chyba najpierw podłączyli, potem sprzedali domek). No i przez pewien czas to działało. Ponieważ szeregi nie tworzą oficjalnej wspólnoty, nie dało się wprost tego rozliczać. Ale funkcjonuje coś w stylu wspólnoty i koszty oświetlenia były pokrywane.
W pewnym momencie ów właściciel stwierdził, że latarnie wyłączy. I tyle. Nie chce się zgodzić na płacenie rachunków przez "wspólnotę". Ostatnio miasto oferowało mu nawet umowę, zgodnie z którą miało pokrywać koszt działania latarni. Nie, on nie chce, boi się i w ogóle...
Plan B to przełożenie instalacji pod inny domek.
Teraz miasto dokończyło Lubczykową. Na razie w planach nie ma oświetlenia, ale jako że to droga także do szkoły, może uda się coś załatwić. Pytanie kiedy. W każdym razie Rada Dzielnicy o całej sprawie wie i ma to też na uwadze. Podobnie zresztą jak montaż elementów spowalniających ruch dla "miszczów prostej".
Deweloper (City House) postawił te dwie latarnie, ale fizycznie podłączył je do podlicznika jednego z domków. Bez zgody właściciela (tzn. chyba najpierw podłączyli, potem sprzedali domek). No i przez pewien czas to działało. Ponieważ szeregi nie tworzą oficjalnej wspólnoty, nie dało się wprost tego rozliczać. Ale funkcjonuje coś w stylu wspólnoty i koszty oświetlenia były pokrywane.
W pewnym momencie ów właściciel stwierdził, że latarnie wyłączy. I tyle. Nie chce się zgodzić na płacenie rachunków przez "wspólnotę". Ostatnio miasto oferowało mu nawet umowę, zgodnie z którą miało pokrywać koszt działania latarni. Nie, on nie chce, boi się i w ogóle...
Plan B to przełożenie instalacji pod inny domek.
Teraz miasto dokończyło Lubczykową. Na razie w planach nie ma oświetlenia, ale jako że to droga także do szkoły, może uda się coś załatwić. Pytanie kiedy. W każdym razie Rada Dzielnicy o całej sprawie wie i ma to też na uwadze. Podobnie zresztą jak montaż elementów spowalniających ruch dla "miszczów prostej".