17. września 2007 r., ok. godz. 16, razem z rodziną (syn i żona) zdecydowaliśmy się wejść do Li-du bo na zewnątrz widniała informacja, że przyjmowane są karty płatnicze. Kiedy trzeba było zapłacić rachunek wyszło na jaw, że karty nie są honorowane. Po brzydkiej awanturze, w której obrażano mnie, żonę i ogólnie Polaków ("cholerny Polak mi nie przyniósł z banku" coś, wrzeszczano do nas), z jakąś osobą nie mówiącą dobrze po polsku która stała za barem, trzeba było się udać do bankomatu do którego poszła żona. W międzyczasie ta sama osoba zeskrobała nożem naklejkę z wizerunkiem kart płatniczych z wystawy po czym udała się na zaplecze. Zamiast odpocząć w przyjemnej atmosferze przy smacznym posiłku, razem z rodziną przeżyłem horror przy jednej z głównych ulic Gdyni.