Widok
Padłam...
Dziewczyny właśnie oglądałam na TVN Rozmowy w toku obrzezanie 8dniowego noworodka...Nie wytrzymałam i normalnie zwymiotowałam (brzydko mówiąc). Coś strasznego, bez znieczulenia, w jakiejś sali gdzie impreza z tego powodu. Ja w ogóle jestem słaba jeśli chodzi o zabiegi medyczne ale jak bym była żydówką i czekałoby to mojego syna to chyba zmieniłabym wiarę. A jakie wy podejście do tego macie?
A mi się wydaje, ze racjonalne myślenie nie ma nic wspólnego z wyznaniem.
Jakby mi w kościele kazali skoczyć w ogień etc. to bym się w głowę puknęła i wyszła. Swojemu dziecku też bym krzywdy zrobić nie dała.
Takie kwestie jak obrzezanie niemowlęcia jest dla mnie czymś nie do pomyślenia. Gdzie wolność wyboru? czy samookaleczenie, w tym przypadku okaleczenie dziecka wbrew jego woli (bo jak ją wyrazić mogło) jest wporządku?
Nie ma to jak dziwaczne zachowania człowieka no i oczywiście konformizm.
Jakby mi w kościele kazali skoczyć w ogień etc. to bym się w głowę puknęła i wyszła. Swojemu dziecku też bym krzywdy zrobić nie dała.
Takie kwestie jak obrzezanie niemowlęcia jest dla mnie czymś nie do pomyślenia. Gdzie wolność wyboru? czy samookaleczenie, w tym przypadku okaleczenie dziecka wbrew jego woli (bo jak ją wyrazić mogło) jest wporządku?
Nie ma to jak dziwaczne zachowania człowieka no i oczywiście konformizm.
www.naszekobiece.fora.pl
Można to chociaż robić w szpitalu...
Jakoś nie potrafię patrzeć na dzisiejszych ortodoksyjnych Żydów z sympatią. Nie chodzi o jakiś typowy antysemityzm, przypisywanie im złych cech charakteru czy antypatię do narodu, tylko o typowo zewnętrzne sprawy - ubrania, zwłaszcza kobiet, noszenie brzydkich nakryć głowy albo peruk, obciachowe fryzury dzieciaków... Na co im to?
Jakoś nie potrafię patrzeć na dzisiejszych ortodoksyjnych Żydów z sympatią. Nie chodzi o jakiś typowy antysemityzm, przypisywanie im złych cech charakteru czy antypatię do narodu, tylko o typowo zewnętrzne sprawy - ubrania, zwłaszcza kobiet, noszenie brzydkich nakryć głowy albo peruk, obciachowe fryzury dzieciaków... Na co im to?
http://rozmowywtoku.onet.pl/ tu mozna obejrzeć
dziewczyny ale dla nich to jest normalne tak są wychowywani od początku, ten zabieg niczemu nie szkodzi, zapewne jest bolesny dla dziecka ale podobno przed zabiegiem (tam nie bylo to pokazane) podaję się dziecku coś znieczulającego, poza tym po chwili ten mały już nie płakał
my tez przekłuwamy uszy naszym malym córeczkom
dla nich to może być dziwne
nie mowie ze bylo to mile ale oni patrza na to całkiem inaczej
choć dla mnie ortodoksyjni żydzi to niezły kosmos !! ale cóz my dla nich pewnie tez jestemy kosmitami
my tez przekłuwamy uszy naszym malym córeczkom
dla nich to może być dziwne
nie mowie ze bylo to mile ale oni patrza na to całkiem inaczej
choć dla mnie ortodoksyjni żydzi to niezły kosmos !! ale cóz my dla nich pewnie tez jestemy kosmitami
Kto przekłuwa ten przekłuwa ;/
W USA większość facetów jest obrzezywanych w pierwszych dniach życia, i to nie Żydów wcale, to u nich norma, nienormalnym dziwem jest ktoś nieobrzezany...
Ale choćbym zakochała się po uszy w ortodoksyjnym Żydzie, nawet łaziłabym w tych sukniach do kostek i nosiła perukę, ale za Chiny nie pozwoliłabym obrzezać syna poza szpitalem. W szpitalu - ok.
W USA większość facetów jest obrzezywanych w pierwszych dniach życia, i to nie Żydów wcale, to u nich norma, nienormalnym dziwem jest ktoś nieobrzezany...
Ale choćbym zakochała się po uszy w ortodoksyjnym Żydzie, nawet łaziłabym w tych sukniach do kostek i nosiła perukę, ale za Chiny nie pozwoliłabym obrzezać syna poza szpitalem. W szpitalu - ok.
zabieg pewnie od zawsze wykonywany jest w ten własnie sposób i chyba nic się złego nie dzieje skoro jest praktykowany od tysięcy lat ... więc myśle ze pozniej jest jakas "procedura" pielegnacji tego, poza tym zabieg wykonywany na tak malutkim "narządzie " że z pewnościa na drugi dzień jest to niewidoczne i obejmuje zapewni malutki kawałek ciała
nie to żebym byla za tym zabiegiem ale nie widzę sensu w robieniu z tego powodu zamieszania
nie to żebym byla za tym zabiegiem ale nie widzę sensu w robieniu z tego powodu zamieszania
ja nie twierdze że to jest dobre ale skoro jest praktykowane i wszyscy męzczyzni z tym zyją, mają dzieci wiec chyba wszystko jest w porządku
poza tym jest to chyba bardziej higieniczne dla mężczyzny
obrzezanie afrykańskich kobiet to calkiem inna sprawa i koszmar i jest to zakazane niestety cięzko ten zakaz egzekwować i to jest okleczenie kobiety i pozbawianie jej do końca życia przyjemności, a i śmiertelność po tym zabiegu( barbarzyństwie) jest spora
poza tym jest to chyba bardziej higieniczne dla mężczyzny
obrzezanie afrykańskich kobiet to calkiem inna sprawa i koszmar i jest to zakazane niestety cięzko ten zakaz egzekwować i to jest okleczenie kobiety i pozbawianie jej do końca życia przyjemności, a i śmiertelność po tym zabiegu( barbarzyństwie) jest spora
mój kuzyn był obrzezany w wieku chyba 17 lat (ze wzgledów zdrowotnych, coś mu sie tam robiło, czy coś) i mówi, że bolało jak cholera, rekonwalescencja długo trwała, a zabieg robiony był w szpitalu przy znieczuleniu. U dzieci to pewnie inaczej, ale i tak do przyjemnych zabiegów to pewnie nie należy ;)
No gdzie tam :D Wycinana jest część napletka, być może zmienia to trochę odczucia seksualne, ale zdania są podzielone - na lepsze, czy na gorsze :D Nie diametralnie, w każdym razie.
Gosiar niedawno wklejała link do świetnego wykładu na temat siusiaków :D
http://www.mp.pl/wideo01/?id=453&l=1019&u=23217553
Warto obejrzeć.
Gosiar niedawno wklejała link do świetnego wykładu na temat siusiaków :D
http://www.mp.pl/wideo01/?id=453&l=1019&u=23217553
Warto obejrzeć.
A tak przy okazji tematu mam pytanie do mam chłopców. Czy wy swoim maluchom naciągacie skórkę?? Pytanie całkiem poważne bo mi w szpitalu po porodzie jak omawialiśmy pielęgnację siusiaka pielęgniarki mówiły żeby nie ruszać. A kumpela która rodziła 4 miesiące później została poinformowana że jednak ruszać. I ja już nie wiem co robić. A nawet jak ściągać napletek żeby synkowi kuku nie zrobić.
przepraszam ale jak czytam siusiak i kuku, fasolka dzidzi i @ itd to infantylizm wypowiedzi mnie już przerasta
penis, nie zrobić nic złego, dziecko, maleństwo okres miesiączka....
w końcu to jest forum dla dorosłych chyba kobiet!! matek, żon potrafimy kogoś obrazic, obrzucic błotem, zażarcie uczestniczyć w dyskusjach, a nie potrafimy nazwać rzecz po imieniu - po dorosłemu
penis, nie zrobić nic złego, dziecko, maleństwo okres miesiączka....
w końcu to jest forum dla dorosłych chyba kobiet!! matek, żon potrafimy kogoś obrazic, obrzucic błotem, zażarcie uczestniczyć w dyskusjach, a nie potrafimy nazwać rzecz po imieniu - po dorosłemu
Jak myjesz dziecko, to też mówisz: a teraz umyjemy pośladki i okolice odbytu, a potem penisa i jądra? :D
Najwyraźniej jestem infantylna i/lub zahamowana, bo mówię: umyjemy pupę i siusiaka :D
Co do pielegnacji małych PENISÓW, to chyba wszystko jest w tym wykładzie, który podlinkowałam. Dyskusja była w wątku o niepoprawnym tytule "Pielęgnacja klejnotów maluszka".
Najwyraźniej jestem infantylna i/lub zahamowana, bo mówię: umyjemy pupę i siusiaka :D
Co do pielegnacji małych PENISÓW, to chyba wszystko jest w tym wykładzie, który podlinkowałam. Dyskusja była w wątku o niepoprawnym tytule "Pielęgnacja klejnotów maluszka".
Mam siostrzeńca, z którym bez problemów rozmawiałyśmy z siostrą o wszystkim (samotnie go wychowuje).
Ma w chwili obecnej 10 lat i bez problemu posługuje się takimi słowami jak strom, pochwa, macica - wie co to szyjka macicy, penis, prącie, jądra. I nie jest tym skrępowany. Wiadomo zna też takie określenia jak c****, c****a, siusiak.
O narządach rozrodczych kobiety dowiedział się dość szczegółowo w pierwszej klasie szkoły podstawowej, czyli w wieku 7 lat, kiedy podszedł do mnie z ulotką z tamponów. Wtedy wyciągnęłam książki od biologii i wszystko po kolei mu wyjaśniłam.
Niestety nasz język jest dość ubogi w nazewnictwo miejsc intymnych. Penis i pochwa brzmią dla nas bardziej naukowo, natomiast c**** i fujara brzmią obraźliwie. c****a i siusiak brzmią za to jak misio przytulanka. Brakuje określeń, które nie odbierałyby prawdziwego znaczenia i jednocześnie nie brzmiałyby śmiesznie.
Ma w chwili obecnej 10 lat i bez problemu posługuje się takimi słowami jak strom, pochwa, macica - wie co to szyjka macicy, penis, prącie, jądra. I nie jest tym skrępowany. Wiadomo zna też takie określenia jak c****, c****a, siusiak.
O narządach rozrodczych kobiety dowiedział się dość szczegółowo w pierwszej klasie szkoły podstawowej, czyli w wieku 7 lat, kiedy podszedł do mnie z ulotką z tamponów. Wtedy wyciągnęłam książki od biologii i wszystko po kolei mu wyjaśniłam.
Niestety nasz język jest dość ubogi w nazewnictwo miejsc intymnych. Penis i pochwa brzmią dla nas bardziej naukowo, natomiast c**** i fujara brzmią obraźliwie. c****a i siusiak brzmią za to jak misio przytulanka. Brakuje określeń, które nie odbierałyby prawdziwego znaczenia i jednocześnie nie brzmiałyby śmiesznie.
no dobra moze sie nie myje:) ale chodzilo mi o sam fakt ze jakos nie wyobrazam sobie mowic do corki takimi slowami:) to moze spowodowane jest tym ze moja mam nigdy nie poruszala takich tematow i cos takiego bylo dla niej i dla mnie krepujace ale chyba macie racje dziecko powinno wiedziec co i jak sie nazywa:)tylko jakos wydaje mi sie ze dziwnie to brzmi w moich ustach jak bym miala jej wszystko wyjasnic co prawda ma dopiero dwa latka wiec chyba ma jeszcze troche czasu:)
to tym bardziej nie popełniaj błędów swojej mamy, moja córka ma 3 latka i po prostu raz sie zaptała co tata tam ma, to jej odpowiedziałam penisa i powiedziałam że tym się różnimy bo my ich nie mamy i już się nie dopytuje, czasami sobie przypomni, może być śmiesznie jak wypali to na rodzinnym obiedzie, że chłopcy mają penisy:)
niestety z dzieckiem trzeba rozmawiać od najmłodszych lat bo zawsze nam się będzie wydawać ze to za wcześnie, a teraz dzieciaki dojrzewają o wiele szybciej ... a potem może to się źle skończyć pracuję w szkole i obserwuję nastolatki,widzę co się dzieje, niestety w gimnazjum mam 3 15-latki w ciązy, dramat, może też dopiero na biologii dowiedziały się ze za pierwszym razem już mozną zajść w ciążę
to oczywiście drastyczny przykład ale prawdziwy
niestety z dzieckiem trzeba rozmawiać od najmłodszych lat bo zawsze nam się będzie wydawać ze to za wcześnie, a teraz dzieciaki dojrzewają o wiele szybciej ... a potem może to się źle skończyć pracuję w szkole i obserwuję nastolatki,widzę co się dzieje, niestety w gimnazjum mam 3 15-latki w ciązy, dramat, może też dopiero na biologii dowiedziały się ze za pierwszym razem już mozną zajść w ciążę
to oczywiście drastyczny przykład ale prawdziwy
masz racje trzeba tego uczyc dzieci wczesniej i fakt smiesznie moze byc:) ja sie moge z tego zamsiac ale pamietam jak mam mnie zrugala gdy powiedzialam w trakcie przewijania mojego brata ze ma penisa a mialam wtedy 7 lat wiec moze to tez na mnie w jakis sposob dziala zeby lepiej takich slow nie uzywac ale kiedys dowiedziec sie musza i lepiej zeby to bylo teraz od nas
Ale to są normalne zdrobnienia, tak samo, jak Ty mówisz, że Twoja córka ma 3 latka, a nie 3 lata :)
O narządach płciowych należy po pierwsze - mówić. Po drugie - w sposób swobodny, nie wulgarny i z sympatią ;) To wystarczająca baza do tego, żeby dziecko w przyszłości nie miało problemu z jakąkolwiek terminologią dotyczącą seksu :)
O narządach płciowych należy po pierwsze - mówić. Po drugie - w sposób swobodny, nie wulgarny i z sympatią ;) To wystarczająca baza do tego, żeby dziecko w przyszłości nie miało problemu z jakąkolwiek terminologią dotyczącą seksu :)
Wszystkie byłysmy wychowane na takich infantylnych nazwach i jak mniemam żadna nie ma żadnych odchyleń, zboczeń czy problemów z własną seksualnością. Ale jakbym od poczatku wychowywana była na nazwach penis, członek, pochwa, wargi sromowe, srom i odbyt to chyba miałabym lekkie spaczenie. Wydawałoby mi się, że te części ciała służą tylko i wyłącznie do zaspokajania potrzeb fizjologicznych. Te nazwy sa takie oficjalne... nie wiem jak to nazwać... w każdym razie te czesci ciała nie byłyby czymś fajnym, byłyby okryte jakimś tabu ukrywającym się za medycznym słownictwem, no nie wiem, tak sobie myślę....
Olaolenka24:
Będę czytać ze zrozumieniem, ok?
Nie ekscytujcie się tak dziewczyny. Do żadnej z Was nic nie mam, i o żadnej z Was się nie wypowiedziałam. Nigdzie nie napisałam, że któraś z Was się myli czy, że myśli to i tamto. Wyrażałam swoje zdanie na ten temat i tyle.
Każdy ma prawo używać takich nazw jakich chce. Jak już wspomniałam wcześniej nasz język jest tak ubogi, że aż smutno się robi.
Tak więc mamy Siusiaków, c***k, c***czek, Muszelek, Bąbelków, Pupć, Wagin, Sromków, Pośladeczków, Penisków nazywajcie narządy swoich dzieci tak jak chcecie, ale akceptujcie to, że ktoś inny używa innych niż Wy nazw :)
Będę czytać ze zrozumieniem, ok?
Nie ekscytujcie się tak dziewczyny. Do żadnej z Was nic nie mam, i o żadnej z Was się nie wypowiedziałam. Nigdzie nie napisałam, że któraś z Was się myli czy, że myśli to i tamto. Wyrażałam swoje zdanie na ten temat i tyle.
Każdy ma prawo używać takich nazw jakich chce. Jak już wspomniałam wcześniej nasz język jest tak ubogi, że aż smutno się robi.
Tak więc mamy Siusiaków, c***k, c***czek, Muszelek, Bąbelków, Pupć, Wagin, Sromków, Pośladeczków, Penisków nazywajcie narządy swoich dzieci tak jak chcecie, ale akceptujcie to, że ktoś inny używa innych niż Wy nazw :)
problem w tym, ze w naszym jezyku narządy plciowe mają albo nazwy medyczne, albo wulgarne, albo wlasnie infatylne na potrzeby dzieci :)
Ja tez mowie do corki myjemy pupe, cycuszki i paszki :D
choc ona sama kiedys na spacerze (miala niespelna 2 latka) mowi -
mamo, pies na mnie szczeka, on mnie ugryzie w dupę :D
Ale fakt, ze nigdy nie mowilam i nie cierpie tego - choc zrobic sisi, albo nie zrob sobie kuku... albo zrób dzidzi ajka ajka... :/
Ja tez mowie do corki myjemy pupe, cycuszki i paszki :D
choc ona sama kiedys na spacerze (miala niespelna 2 latka) mowi -
mamo, pies na mnie szczeka, on mnie ugryzie w dupę :D
Ale fakt, ze nigdy nie mowilam i nie cierpie tego - choc zrobic sisi, albo nie zrob sobie kuku... albo zrób dzidzi ajka ajka... :/
Sandy, ok ok. Rozpoczęłaś po prostu temat i sobie rozmawiamy, na tym chyba polega forum, no nie?
Ale tak sobie myslę, kontynuując temat, ze w takim razie powinniśmy też mówić:
Zamiast "Chcesz siusiu?" to "Chcesz oddać mocz?"
"O! I nawet jest kał w pieluszce! W trybie natychmiastowym odpowiednio, znanymi dostępnymi środkami zabezpieczymy odpad i wyrzucimy do pojemnika na odpady organiczne pochodzenia ludzkiego".
To by było śmieszne, hehe ;))))
Ale tak sobie myslę, kontynuując temat, ze w takim razie powinniśmy też mówić:
Zamiast "Chcesz siusiu?" to "Chcesz oddać mocz?"
"O! I nawet jest kał w pieluszce! W trybie natychmiastowym odpowiednio, znanymi dostępnymi środkami zabezpieczymy odpad i wyrzucimy do pojemnika na odpady organiczne pochodzenia ludzkiego".
To by było śmieszne, hehe ;))))
UWAGA SŁOWA NIECENZUROWANE WRAŻLIWE NIE CZYTAĆ
Fragment autentycznego wykladu prof. Miodka na wydziale Polonistyki Uniwersytetu Wroclawskiego:
"Kiedy sie czlowiek potknie albo skaleczy, wola: "O k****!". To lapidarne slowo wyraza jakze wiele uczuc, poczawszy od zdenerwowania, rozczarowania poprzez zdziwienie, fascynacje, a na radosci i satysfakcji konczac. Przecietny Polak w rozmowie z przyjacielem opowiada np.: "Ide sobie stary przez ulice, patrze, a tam taka dupa, ze o kuuuurrwa." k**** moze rowniez wystepowac w charaktrze interpunktora, czyli zwyklego przecinka, np.: "Przychodze k**** do niego, patrze k****, a tam jego zona, no i sie k**** w****ilam, no nie?" Czasem k**** zastepuje tytul naukowy lub sluzbowy, gdy nie wiemy, jak sie zwrocic do jakiejs osoby plci zenskiej ("chodz tu k***o jedna!"). Uzywamy k***y do charakteryzowania osob ("brzydka, k**** nie jest", "o k****, takiej k***ie na pewno nie pozycze"), czy jako przerwy na zastanowienie ("czekaj, czy ja, k**** lubie poziomki?"). Wyobrazmy sobie jak ubogi bylby slownik przecietnego Polaka bez prostej k***y. Idziemy przez ulice, potykamy sie nagle, mowimy do siebie: "bardzo mnie irytuja nierownosci chodnika, ktore znienacka narazaja mnie na upadek. Nasuwa mi to zle mysli o wladzach gminy". Wszystkie te i o wiele jeszcze pogatsze tresci i emocje wyraza proste " O k****!", ktore wyczerpuja sprawe. Gdyby Polakom zakazac "k***y", niektorzy z nich przestaliby w ogole mowic, gdyz nie umieliby wyrazic inaczej swoich uczuc. Cala Polska zaczelaby porozumiewac sie na migi i gesty. Doprowadziloby to do nerwic, nieporozumien, niepewnosci i niepotrzebnych naprezen w Narodzie Polskim. A wszystko przez jedna mala "k***e". Spojrzmy jednak na rodowod tego slowa. "k****" wywodzi sie z laciny od "curva", czyli krzywa. Pierwotnie w jezyku polskim "k****' oznaczala kobiete lekkich obyczajow, czyli po prostu dziwke. Dzis "k***e" stosujemy rowniez i w tym kontekscie, ale mnogosc innych znaczen przykrywa calkowicie to jedno. Mozna z powodzeniem stwierdzic, ze "k****" jest najczesciej ozywanym przez Polakow slowem. Dziwi jednak jedno - dlaczego slowo to nie jest uzywane publicznie (nie liczac filmow typu "PSY", gdzie aktorzy przescigaja sie w rzucaniu "k****mi"), praktycznie nie slyszymy, aby politycy czy dziennikarze wplatali w swe zdania zgrabne "k***y". Pomyslmy o ile piekniej wygladalaby prognoza pogody wygloszona w nastepujacy sposob: "Na zachodzie zachmurzenie bedzie k**** umiarkowane, wiatr raczej k**** silny. Temperatura maksymalna ok. 2st. Celsjusza, a wiec k****sko zimno k**** bedzie. Ogolnie, to k**** jesien idzie..."
Fragment autentycznego wykladu prof. Miodka na wydziale Polonistyki Uniwersytetu Wroclawskiego:
"Kiedy sie czlowiek potknie albo skaleczy, wola: "O k****!". To lapidarne slowo wyraza jakze wiele uczuc, poczawszy od zdenerwowania, rozczarowania poprzez zdziwienie, fascynacje, a na radosci i satysfakcji konczac. Przecietny Polak w rozmowie z przyjacielem opowiada np.: "Ide sobie stary przez ulice, patrze, a tam taka dupa, ze o kuuuurrwa." k**** moze rowniez wystepowac w charaktrze interpunktora, czyli zwyklego przecinka, np.: "Przychodze k**** do niego, patrze k****, a tam jego zona, no i sie k**** w****ilam, no nie?" Czasem k**** zastepuje tytul naukowy lub sluzbowy, gdy nie wiemy, jak sie zwrocic do jakiejs osoby plci zenskiej ("chodz tu k***o jedna!"). Uzywamy k***y do charakteryzowania osob ("brzydka, k**** nie jest", "o k****, takiej k***ie na pewno nie pozycze"), czy jako przerwy na zastanowienie ("czekaj, czy ja, k**** lubie poziomki?"). Wyobrazmy sobie jak ubogi bylby slownik przecietnego Polaka bez prostej k***y. Idziemy przez ulice, potykamy sie nagle, mowimy do siebie: "bardzo mnie irytuja nierownosci chodnika, ktore znienacka narazaja mnie na upadek. Nasuwa mi to zle mysli o wladzach gminy". Wszystkie te i o wiele jeszcze pogatsze tresci i emocje wyraza proste " O k****!", ktore wyczerpuja sprawe. Gdyby Polakom zakazac "k***y", niektorzy z nich przestaliby w ogole mowic, gdyz nie umieliby wyrazic inaczej swoich uczuc. Cala Polska zaczelaby porozumiewac sie na migi i gesty. Doprowadziloby to do nerwic, nieporozumien, niepewnosci i niepotrzebnych naprezen w Narodzie Polskim. A wszystko przez jedna mala "k***e". Spojrzmy jednak na rodowod tego slowa. "k****" wywodzi sie z laciny od "curva", czyli krzywa. Pierwotnie w jezyku polskim "k****' oznaczala kobiete lekkich obyczajow, czyli po prostu dziwke. Dzis "k***e" stosujemy rowniez i w tym kontekscie, ale mnogosc innych znaczen przykrywa calkowicie to jedno. Mozna z powodzeniem stwierdzic, ze "k****" jest najczesciej ozywanym przez Polakow slowem. Dziwi jednak jedno - dlaczego slowo to nie jest uzywane publicznie (nie liczac filmow typu "PSY", gdzie aktorzy przescigaja sie w rzucaniu "k****mi"), praktycznie nie slyszymy, aby politycy czy dziennikarze wplatali w swe zdania zgrabne "k***y". Pomyslmy o ile piekniej wygladalaby prognoza pogody wygloszona w nastepujacy sposob: "Na zachodzie zachmurzenie bedzie k**** umiarkowane, wiatr raczej k**** silny. Temperatura maksymalna ok. 2st. Celsjusza, a wiec k****sko zimno k**** bedzie. Ogolnie, to k**** jesien idzie..."
dla mnie zdrobnieniem od penisa jest penisek, a nie siusiak- polszczyzna się kłania
wciąz chodzi mi o to, że nie musi do dziecka walić wprost takimi słowami tylko miedzy sobą mozna powiedzieć ze: mój syn ma coś tam z peniskiem, nie wiem czy zsuwać mu napletek, nie chce mu zrobić krzywdy czy coś w tym stylu :)) brzmi chyba nieżle co
tak samo można o dziewczycnce powiedzieć, ze np wargi sromowe są zaczerwienione
u lekarza jeśli już musicie o coś zapytać to tez mówicie sisiaczek pisia itp????? bo ja bym się czuła z tym idiotycznie
wciąz chodzi mi o to, że nie musi do dziecka walić wprost takimi słowami tylko miedzy sobą mozna powiedzieć ze: mój syn ma coś tam z peniskiem, nie wiem czy zsuwać mu napletek, nie chce mu zrobić krzywdy czy coś w tym stylu :)) brzmi chyba nieżle co
tak samo można o dziewczycnce powiedzieć, ze np wargi sromowe są zaczerwienione
u lekarza jeśli już musicie o coś zapytać to tez mówicie sisiaczek pisia itp????? bo ja bym się czuła z tym idiotycznie
Ewo pytanie zadałam w poście z "siusiakiem" i "kuku" które tak Ciebie zmotywowało do dyskusji na temat ów słownictwa. Widzisz gdybyś się skupiła nad tym co jest napisane a nie skupiała nad tym jak jest napisane może żyłoby się lepiej :) Pytałam o pielęgnację przyrodzenia męskiego. Od kiedy należy obciągać...upss przepraszam, miałam napisać ściągać napletek??