Beztroskie dzieciństwo
Do Sopotu przyjeżdżałam z mamą z małego miasta w środku Polski w latach 70-tych. Zawsze latem, zawsze na cały miesiąc. To było wydarzenie! Czekałam na pobyt w magicznym Sopocie,na spacery...
rozwiń
Do Sopotu przyjeżdżałam z mamą z małego miasta w środku Polski w latach 70-tych. Zawsze latem, zawsze na cały miesiąc. To było wydarzenie! Czekałam na pobyt w magicznym Sopocie,na spacery monciakiem, na wieczorne molo, na coca colę w Złotym Ulu, atmosferę festiwalu i "polowanie" przed Grandem na autografy gwiazd. Na ciastka w cukierni na ul.Podjazd,na słońce,ciepłe (naprawdę) morze pełne meduz... Parasolnik to była już wtedy sopocka legenda, a dla mnie postać z tego niezwykłego, wakacyjnego świata...
zobacz wątek