Widok
Pandemia prawdziwa, panika zmyślona
Bez płaskoziemstwa, foliowych czapeczek, 5G, teorii spiskowych itp. Tylko twarde, niepodważalne dane.
https://www.youtube.com/watch?v=Vvnu217xa7Y
Zatem dlaczego "prawdziwa pandemia"?
Bo w świetle obecnie obowiązującej, narzuconej przez WHO definicji pandemii, każda choroba zakaźna staje się pandemią, jeśli jest pospolita i międzynarodowa. Nie musi być ani śmiertelna ani nawet groźna dla zdrowia.
https://www.youtube.com/watch?v=Vvnu217xa7Y
Zatem dlaczego "prawdziwa pandemia"?
Bo w świetle obecnie obowiązującej, narzuconej przez WHO definicji pandemii, każda choroba zakaźna staje się pandemią, jeśli jest pospolita i międzynarodowa. Nie musi być ani śmiertelna ani nawet groźna dla zdrowia.
Ministerstwo Zdrowia podało wreszcie liczbę zmarłych na Covid-19, u których nie stwierdzono wcześniej chorób współistniejących.
Na dzień 11/08, na ogólną liczbę 1844 zgonów przypisywanych wirusowi, takich zgonów było 296.
Warto zaznaczyć, że:
1. Liczba 1844 zgonów to nieco ponad 1% statystycznej wieloletniej ilości zgonów w tym przedziale czasowym
2. Statystyczna sumaryczna ilość zgonów nie przekroczyła średniej wieloletniej, a wręcz jest niższa. Można zatem z dużą dozą prawdopodobieństwa stwierdzić, ze gdyby osoby te nie zmarły na Covid 19, zmarłyby na np. inne zakażenie bakteryjne czy wirusowe. Choćby grypę sezonową.
3. U tych 296 osób wcześniej nie były zdiagnozowane choroby współistniejące, co nie oznacza, że były zdrowe. Wg dostępnej wiedzy publicznej, nie są robione powszechne sekcje zwłok, które mogłyby potwierdzić lub wykluczyć, że osoby te zmarły wyłącznie w następstwie zarażenia wirusem Sars-cov-2.
4. Poruszamy się w zakresie liczb tak małych, że statystyczny wpływ Sars-cov 2 na śmiertelność leży znacznie poniżej poziomu błędu. Wahania śmiertelności w ciągu roku (każdego) znacząco przekraczają potencjalnie możliwy do zaobserwowania wpływ COVID-19 na stan zdrowia i śmiertelność społeczeństwa.
No ale... skoro liczby do rozumu nie trafiają, panikujcie se dalej...
Na dzień 11/08, na ogólną liczbę 1844 zgonów przypisywanych wirusowi, takich zgonów było 296.
Warto zaznaczyć, że:
1. Liczba 1844 zgonów to nieco ponad 1% statystycznej wieloletniej ilości zgonów w tym przedziale czasowym
2. Statystyczna sumaryczna ilość zgonów nie przekroczyła średniej wieloletniej, a wręcz jest niższa. Można zatem z dużą dozą prawdopodobieństwa stwierdzić, ze gdyby osoby te nie zmarły na Covid 19, zmarłyby na np. inne zakażenie bakteryjne czy wirusowe. Choćby grypę sezonową.
3. U tych 296 osób wcześniej nie były zdiagnozowane choroby współistniejące, co nie oznacza, że były zdrowe. Wg dostępnej wiedzy publicznej, nie są robione powszechne sekcje zwłok, które mogłyby potwierdzić lub wykluczyć, że osoby te zmarły wyłącznie w następstwie zarażenia wirusem Sars-cov-2.
4. Poruszamy się w zakresie liczb tak małych, że statystyczny wpływ Sars-cov 2 na śmiertelność leży znacznie poniżej poziomu błędu. Wahania śmiertelności w ciągu roku (każdego) znacząco przekraczają potencjalnie możliwy do zaobserwowania wpływ COVID-19 na stan zdrowia i śmiertelność społeczeństwa.
No ale... skoro liczby do rozumu nie trafiają, panikujcie se dalej...
Stare porzekadło głosi, że nie ma ludzi zdrowych, są tylko niezdiagnozowani.
W ogóle nie rozumiem dlaczego liczby osób z chorobami współistniejącymi tak niektórych ekscytują. Czy chorzy na nadciśnienie, czy cukrzycę muszą umierać na koronawirusa? Zdrowy dwudziestolatek chce dożyć do 80 lat, a chory na raka, albo osiemdziesięciolatek chciałby przeżyć kolejny rok. Dla wszystkich życie jest bezcenne, dlatego dbajmy o siebie nawzajem, na ile jest to możliwe. Noszenie maseczek, częste mycie rąk, ewentualnie odkażanie i zachowanie dystansu tak niewiele kosztuje.
W ogóle nie rozumiem dlaczego liczby osób z chorobami współistniejącymi tak niektórych ekscytują. Czy chorzy na nadciśnienie, czy cukrzycę muszą umierać na koronawirusa? Zdrowy dwudziestolatek chce dożyć do 80 lat, a chory na raka, albo osiemdziesięciolatek chciałby przeżyć kolejny rok. Dla wszystkich życie jest bezcenne, dlatego dbajmy o siebie nawzajem, na ile jest to możliwe. Noszenie maseczek, częste mycie rąk, ewentualnie odkażanie i zachowanie dystansu tak niewiele kosztuje.
Rozumiem, że w poprzednich latach również nosiłoś maseczkę w miejscach publicznych oraz nieustannie dbałoś o dezynfekcję rąk?
Wszak przed koronką na świecie istniały również inne bakterie/wirusy, które mogły być przenoszone na rękach bądź propagowane z oddechem a zagrażające życiu i zdrowiu osób z osłabioną odpornością. Ba! Całkiem liczne grono osób umierało wskutek powikłań zwykłej grypy sezonowej.
Wszak przed koronką na świecie istniały również inne bakterie/wirusy, które mogły być przenoszone na rękach bądź propagowane z oddechem a zagrażające życiu i zdrowiu osób z osłabioną odpornością. Ba! Całkiem liczne grono osób umierało wskutek powikłań zwykłej grypy sezonowej.
Nie! Rozumiem tylko, że próbujesz wmówić, jakoby koronawirus i grypa oraz XXI wiek i lata poprzednie nie różniły się od miedzy sobą.
Różnice są kolosalne. Trudniej ukryć dzisiaj fakty (wolne media, internet). Dzisiaj wiedza medyczna i nie tylko jest na wyższym poziomie. Gdybyśmy podczas epidemii grypy w roku 1971 mieli dzisiejszą świadomość, ofiar byłoby znacznie mniej. Poza tym koronawirus jest groźniejszy i obecnie nie mamy na niego szczepionki, ani skutecznych leków. Mamy za to skuteczniejsze metody przewidywania rozprzestrzeniania się wirusa i sposobów przeciwdziałania. Ja wierzę nauce i ludziom mądrym, których dzięki Bogu jeszcze u nas nie brakuje. Nawiedzonych i wszechwiedzących, internetowych ekspertów nie słucham.
Różnice są kolosalne. Trudniej ukryć dzisiaj fakty (wolne media, internet). Dzisiaj wiedza medyczna i nie tylko jest na wyższym poziomie. Gdybyśmy podczas epidemii grypy w roku 1971 mieli dzisiejszą świadomość, ofiar byłoby znacznie mniej. Poza tym koronawirus jest groźniejszy i obecnie nie mamy na niego szczepionki, ani skutecznych leków. Mamy za to skuteczniejsze metody przewidywania rozprzestrzeniania się wirusa i sposobów przeciwdziałania. Ja wierzę nauce i ludziom mądrym, których dzięki Bogu jeszcze u nas nie brakuje. Nawiedzonych i wszechwiedzących, internetowych ekspertów nie słucham.
Zapytam jeszcze. Dzisiaj dotychczasowo znane wirusy zniknęły? Nie, nie zniknęły, doszły kolejne. Dzięki wprowadzonym obostrzeniom higienicznym i większej świadomości ludzi, choćby na temat szczepień, śmiertelność utrzymuje się na mniej więcej stałym poziomie, jak zauważyłeś, bo ograniczyliśmy zachorowania na dotychczasowe choroby, od dotychczas znanych wirusów i bakterii np. grypy.
Skandal. Musiał się tłumaczyć z przestrzegania prawa
https://www.youtube.com/watch?v=H9GmSnWmHH4
A poza tym to dla nas są maseczki a dla nich maski. Ktoś czegoś nie rozumie jeszcze? Hasło brzmi Fidelio
https://www.youtube.com/watch?v=H9GmSnWmHH4
A poza tym to dla nas są maseczki a dla nich maski. Ktoś czegoś nie rozumie jeszcze? Hasło brzmi Fidelio
> ograniczyliśmy zachorowania na dotychczasowe choroby, od dotychczas znanych wirusów i bakterii np. grypy
Jop.
Za to czeka nas "druga fala", która rzeczywiście znacząco podniesie ilość zgonów. Osób, chorujących na nowotwory, choroby układu krążenia, autoimmunologiczne, czy masę innych. Osób, które z powodu koronapaniki nie miały mozliwości odpowiednio wczesnej diagnostyki czy właściwego leczenia.
Część zmarłych będzie oczywiście miało wymazanego wirusa, zatem będzie można wykazać "niedowiarkom": zobaczcie, śmiertelnosć koronki rośnie. Trzeba zagęścić restrykcje i szczepić! Szczepić na morgi, oczywiście przymusowo a opornych izolować - dla dobra społeczeństwa.
A mikrocefale twojego pokroju będą temu przyklaskiwać, jak to właśnie czynisz.
Jop.
Za to czeka nas "druga fala", która rzeczywiście znacząco podniesie ilość zgonów. Osób, chorujących na nowotwory, choroby układu krążenia, autoimmunologiczne, czy masę innych. Osób, które z powodu koronapaniki nie miały mozliwości odpowiednio wczesnej diagnostyki czy właściwego leczenia.
Część zmarłych będzie oczywiście miało wymazanego wirusa, zatem będzie można wykazać "niedowiarkom": zobaczcie, śmiertelnosć koronki rośnie. Trzeba zagęścić restrykcje i szczepić! Szczepić na morgi, oczywiście przymusowo a opornych izolować - dla dobra społeczeństwa.
A mikrocefale twojego pokroju będą temu przyklaskiwać, jak to właśnie czynisz.
Warto przeczytać.
https://www.tygodnikprzeglad.pl/kto-zarabia-na-grypie/
Warto przeczytać, bo artykuł jest z polskiej prasy, opisujący polskie realia, nie zawiera "wydumanych" spiskowych teorii i nie dotyczy SARS-Cov-2 - bo pochodzi z 2009 roku ;)
https://www.tygodnikprzeglad.pl/kto-zarabia-na-grypie/
Warto przeczytać, bo artykuł jest z polskiej prasy, opisujący polskie realia, nie zawiera "wydumanych" spiskowych teorii i nie dotyczy SARS-Cov-2 - bo pochodzi z 2009 roku ;)
Taka ciekawostka:
Dwa kraje, prawie identyczne pod względem lokalizacji geograficznej, poziomu życia czy struktury ludnościowej. Holandia i Belgia.
W Belgii dosyć ostry reżim sanitarny. W Holandii znacznie łagodniejszy - więcej zaleceń niż rygorów.
I jedyny wskaźnik statystyczny*, który jest w miarę wiarygodny (bo liczba "wymazanych" nie jest, nigdzie), czyli liczba zgonów z Covid19 na 1 mln mieszkańców:
Belgia - 853
Holandia - 364
I jeszcze perełka. Gdzieś pomiędzy nimi plasuje się Szwecja, która nie wprowadziła praktycznie żadnych "pandemicznych" ograniczeń - 576
Umie ktoś to racjonalnie wytłumaczyć?
---
* https://www.worldometers.info/coronavirus (03-09-20)
Dwa kraje, prawie identyczne pod względem lokalizacji geograficznej, poziomu życia czy struktury ludnościowej. Holandia i Belgia.
W Belgii dosyć ostry reżim sanitarny. W Holandii znacznie łagodniejszy - więcej zaleceń niż rygorów.
I jedyny wskaźnik statystyczny*, który jest w miarę wiarygodny (bo liczba "wymazanych" nie jest, nigdzie), czyli liczba zgonów z Covid19 na 1 mln mieszkańców:
Belgia - 853
Holandia - 364
I jeszcze perełka. Gdzieś pomiędzy nimi plasuje się Szwecja, która nie wprowadziła praktycznie żadnych "pandemicznych" ograniczeń - 576
Umie ktoś to racjonalnie wytłumaczyć?
---
* https://www.worldometers.info/coronavirus (03-09-20)
Ludzie mogą być coraz głupsi i są coraz głupsi - nie muszą myśleć logicznie, ani zachować się i działać racjonalnie. Wystarczy, żeby byli na tyle mądrzy, by korzystali z wiedzy fachowej. Odnośnie przedstawionych liczb, na pewno jest racjonalne wytłumaczenie.
Jednak nie szukaj odpowiedzi na nurtujące Cię pytania wśród internetowych "ekspertów", których jedynym celem jest zdobycie popularności więc , czym głupszą i bardziej niedorzeczną informację rozpowszechniają, tym stają się bardziej popularni. Przejdź się po Warszawie z biustonoszem na głowie, a wszyscy będą się za tobą oglądali. Nie oznacza to, że biustonosz jest nakryciem głowy. Prawdopodobne jest jednak, że pokażą cię w mediach, a być może że po pewnym czasie znajdziesz naśladowców ;)
Jednak nie szukaj odpowiedzi na nurtujące Cię pytania wśród internetowych "ekspertów", których jedynym celem jest zdobycie popularności więc , czym głupszą i bardziej niedorzeczną informację rozpowszechniają, tym stają się bardziej popularni. Przejdź się po Warszawie z biustonoszem na głowie, a wszyscy będą się za tobą oglądali. Nie oznacza to, że biustonosz jest nakryciem głowy. Prawdopodobne jest jednak, że pokażą cię w mediach, a być może że po pewnym czasie znajdziesz naśladowców ;)
> w różnych krajach są różne kryteria.
Brawo! Doszedłeś do jedynej sensownej konkluzji: nawet te, wydawałoby się, proste w odczytaniu a trudne w manipulacji, liczby, jak ilości zgonów, są zafałszowane kryteriami, jakimi kierują się lekarze, podając przyczynę zgonu.
Zatem, nie dość, że ilości te są znikome, w stosunku do całkowitej ilości zgonów w całej populacji (w Polsce średnio na poziomie 1,5%) to jeszcze okazują się całkowicie niewiarygodne. I raczej znacznie zawyżone niż zaniżone.
To właśnie chciałem pokazać, na liczbach, zakładając niniejszy wątek o zmyślonej panice.
Brawo! Doszedłeś do jedynej sensownej konkluzji: nawet te, wydawałoby się, proste w odczytaniu a trudne w manipulacji, liczby, jak ilości zgonów, są zafałszowane kryteriami, jakimi kierują się lekarze, podając przyczynę zgonu.
Zatem, nie dość, że ilości te są znikome, w stosunku do całkowitej ilości zgonów w całej populacji (w Polsce średnio na poziomie 1,5%) to jeszcze okazują się całkowicie niewiarygodne. I raczej znacznie zawyżone niż zaniżone.
To właśnie chciałem pokazać, na liczbach, zakładając niniejszy wątek o zmyślonej panice.
Tylko Tobie wydaje się, że doszedłem do pewnych wniosków dzięki wpisowi na forum ;)
Wskazane liczby nie mają dla mnie istotnego znaczenia. Istotnym znaczeniem jest stan naszej służby zdrowia. Jeżeli nasza służba zdrowia będzie radzić sobie przy dziennym przyroście zakażonych liczonym w tysiącach, problem będzie opanowany, a jeżeli ludzie będą zdani na siebie (np. osoby stare nie będą przyjmowane do szpitali) już przyroście liczonym w setkach, to klapa na całego.
Skoro ministrowie, dyrektorzy szpitali, lekarze alarmują, że nasza służba zdrowia może stać się niewydolna z powodu nagłego przyrostu zachorowań, to trzeba uczynić wszystko, żeby przyrost nie był zbyt duży. Cieszy mnie, że na razie w miarę radzimy sobie z problemem, ale ja na podstawie cyferek w różnych krajach nie wyciągam takich wniosków jak Ty, jakoby problem koronawirusa był wyimaginowany.
Poza tym, chciałbym zauważyć jedną właściwość. Wszystkie media na świecie i w Polsce, zarówno rządowe jak i opozycyjne nie negują problemu, a mają tylko różne propozycje jego rozwiązania.
Wskazane liczby nie mają dla mnie istotnego znaczenia. Istotnym znaczeniem jest stan naszej służby zdrowia. Jeżeli nasza służba zdrowia będzie radzić sobie przy dziennym przyroście zakażonych liczonym w tysiącach, problem będzie opanowany, a jeżeli ludzie będą zdani na siebie (np. osoby stare nie będą przyjmowane do szpitali) już przyroście liczonym w setkach, to klapa na całego.
Skoro ministrowie, dyrektorzy szpitali, lekarze alarmują, że nasza służba zdrowia może stać się niewydolna z powodu nagłego przyrostu zachorowań, to trzeba uczynić wszystko, żeby przyrost nie był zbyt duży. Cieszy mnie, że na razie w miarę radzimy sobie z problemem, ale ja na podstawie cyferek w różnych krajach nie wyciągam takich wniosków jak Ty, jakoby problem koronawirusa był wyimaginowany.
Poza tym, chciałbym zauważyć jedną właściwość. Wszystkie media na świecie i w Polsce, zarówno rządowe jak i opozycyjne nie negują problemu, a mają tylko różne propozycje jego rozwiązania.
To, jaką drogą, doszedłeś do sensownej konkluzji nie ma znaczenia.
Nasza "służba zdrowia", póki co, dla chorych na Covid 19 ma jeszcze spore rezerwy, zarówno "łózkowe" jak i sprzętowe.
Natomiast nie ma takich rezerw i wręcz jest poza granicą wydolności, dla chorych z innymi, często potencjalnie znacznie bardziej śmiertelnymi, chorobami. I nie wynika to absolutnie z przyczyn medycznych a administracyjnych. Czyli po prostu jest skutkiem koronapaniki.
Dzienny przyrost zakażonych (wymazanych) liczony w setkach czy tysiącach, również nie ma praktycznego znaczenia. Mogą ich być miliony i też by nie miało. Po pierwsze - kwestia wiarygodności testów. Ale nawet pomijając ten aspekt, osoba z wymazanym wirusem to nie jest osoba chora! Media często (czyżby przypadkowo?) mylą te pojęcia, co u osób, które bezrefleksyjnie słuchają/oglądają takie komunikaty, wywołuje atmosferę wszechobecnego zagrożenia.
Media, szczególnie te głównego ścieku, żyją z oglądalności*. A ta jest pochodną ich "sensacyjności". To najprostsze wytłumaczenie medialnej paniki, która nijak sie ma do tego, co widzimy własnymi oczami w otaczającej nas rzeczywistości.
---
* Poza TVPiS, która zyje z dotacji odebranej umierającym na raka ;]
Nasza "służba zdrowia", póki co, dla chorych na Covid 19 ma jeszcze spore rezerwy, zarówno "łózkowe" jak i sprzętowe.
Natomiast nie ma takich rezerw i wręcz jest poza granicą wydolności, dla chorych z innymi, często potencjalnie znacznie bardziej śmiertelnymi, chorobami. I nie wynika to absolutnie z przyczyn medycznych a administracyjnych. Czyli po prostu jest skutkiem koronapaniki.
Dzienny przyrost zakażonych (wymazanych) liczony w setkach czy tysiącach, również nie ma praktycznego znaczenia. Mogą ich być miliony i też by nie miało. Po pierwsze - kwestia wiarygodności testów. Ale nawet pomijając ten aspekt, osoba z wymazanym wirusem to nie jest osoba chora! Media często (czyżby przypadkowo?) mylą te pojęcia, co u osób, które bezrefleksyjnie słuchają/oglądają takie komunikaty, wywołuje atmosferę wszechobecnego zagrożenia.
Media, szczególnie te głównego ścieku, żyją z oglądalności*. A ta jest pochodną ich "sensacyjności". To najprostsze wytłumaczenie medialnej paniki, która nijak sie ma do tego, co widzimy własnymi oczami w otaczającej nas rzeczywistości.
---
* Poza TVPiS, która zyje z dotacji odebranej umierającym na raka ;]
"...nie ma takich rezerw i wręcz jest poza granicą wydolności, dla chorych z innymi, często potencjalnie znacznie bardziej śmiertelnymi, chorobami"
Przyznaję Ci rację z jednym ale,... dla niektórych schorzeń rezerw nigdy nie było. Koronawirus jest kolejnym problemem zdrowotnym, z którym trzeba sobie poradzić. Zauważyłem jednak, że w niektórych przypadkach wprowadzone przy okazji koronawisrusa zasady udzielania pomocy medycznej nie są wcale takie złe. Teleporady medyczne ograniczyły znacznie zbędne wizyty w przychodniach, które nazwałbym raczej wizytami towarzyskimi :) Np. mam wyznaczoną kolejną, kontrolną wizytę po zabiegu. Z doświadczenia wiem, że moja obecność w przychodni specjalistycznej będzie tylko formalnością, ale kolejkę musiałem zarezerwować pól roku wcześniej. Koronawirus zweryfikował wiele takich wizyt. Uważam, że ludzie na prawdę potrzebujący pomocy trafiają do lekarzy.
Nawiasem mówiąc, już jesteśmy dostatecznie podzieleni, więc nie próbujmy klasyfikować na lepszych i gorszych ze względu na rodzaj schorzenia. Wszyscy mają te same prawa i wszyscy zasługują na leczenie. Chorzy na Covid-19 również.
Przyznaję Ci rację z jednym ale,... dla niektórych schorzeń rezerw nigdy nie było. Koronawirus jest kolejnym problemem zdrowotnym, z którym trzeba sobie poradzić. Zauważyłem jednak, że w niektórych przypadkach wprowadzone przy okazji koronawisrusa zasady udzielania pomocy medycznej nie są wcale takie złe. Teleporady medyczne ograniczyły znacznie zbędne wizyty w przychodniach, które nazwałbym raczej wizytami towarzyskimi :) Np. mam wyznaczoną kolejną, kontrolną wizytę po zabiegu. Z doświadczenia wiem, że moja obecność w przychodni specjalistycznej będzie tylko formalnością, ale kolejkę musiałem zarezerwować pól roku wcześniej. Koronawirus zweryfikował wiele takich wizyt. Uważam, że ludzie na prawdę potrzebujący pomocy trafiają do lekarzy.
Nawiasem mówiąc, już jesteśmy dostatecznie podzieleni, więc nie próbujmy klasyfikować na lepszych i gorszych ze względu na rodzaj schorzenia. Wszyscy mają te same prawa i wszyscy zasługują na leczenie. Chorzy na Covid-19 również.
Całkowicie się zgadzam. Co trzeba oddać Szumowskiemu, to udało mu się uruchomić, jeszcze przed "zarazą", system e-recept i e-skierowań. Jeszcze trochę niedoskonały, ale już o niebo lepszy, niż koniecznosć biegania do przychodni z każdą pierdółą.
System teleporad też jest ok, dla części przypadków. Ale tylko dla części.
Jedno i drugie można było juz wprowadzic dawno temu (podobnie jak skodyfikowanie prawne telepracy). Dzięki "zarazie" nasza rzeczywistość w tym małym wycinku się poprawiła.
Chorzy na Covid mają oczywiście takie samo prawo do opieki medycznej, jak chorujący na dowolną inną chorobę.
Jedyne, co chcę wykazać niniejszym wątkiem, to to, że Covid nie jest jakąś wyjątkową zarazą, dla której trzeba by wprowadzać jakieś wyjątkowe rozwiązania medyczne, prawne czy gospodarcze. Choroba, jakich wiele. Czasami (z rzadka) nawet śmiertelna, ale nie warta absolutnie rwetesu, jaki jest wokół niej wytworzony.
System teleporad też jest ok, dla części przypadków. Ale tylko dla części.
Jedno i drugie można było juz wprowadzic dawno temu (podobnie jak skodyfikowanie prawne telepracy). Dzięki "zarazie" nasza rzeczywistość w tym małym wycinku się poprawiła.
Chorzy na Covid mają oczywiście takie samo prawo do opieki medycznej, jak chorujący na dowolną inną chorobę.
Jedyne, co chcę wykazać niniejszym wątkiem, to to, że Covid nie jest jakąś wyjątkową zarazą, dla której trzeba by wprowadzać jakieś wyjątkowe rozwiązania medyczne, prawne czy gospodarcze. Choroba, jakich wiele. Czasami (z rzadka) nawet śmiertelna, ale nie warta absolutnie rwetesu, jaki jest wokół niej wytworzony.
Choroba jak inne, ale mniej znana, stąd lepiej dmuchać na zimne. Doświadczenie uczy, że służba zdrowia może w krótkim okresie czasu stać się niewydolna. Chętnie porównujemy się z innymi krajami, ale przecież wiemy, że pod względem ilości lekarzy, pielęgniarek na 1000 mieszkańców, nasz kraj wypada bardzo mizernie. Osobiście jestem za wprowadzeniem obostrzeń, na pozór nieadekwatnych do zagrożenia. Jeżeli nie odpowiadam, to łatwo jest mi wskazywać rozwiązania. Będąc u władzy już trudniej podejmować decyzje, które mogą pozostawić krew na rękach. Dlatego zarówno rządzący jak i opozycja w temacie koronawirusa mówią prawie jednym głosem. Jedyne różnice, to że jedni zamiast u Kowalskiego kupiliby maseczki u Wiśniewskiego... podobno dużo taniej ;)
> Choroba jak inne, ale mniej znana, stąd lepiej dmuchać na zimne. Doświadczenie uczy, że służba zdrowia może w krótkim okresie czasu stać się niewydolna.
To była rozsądna argumentacja części obostrzeń, wprowadzonych na przełomie marca/kwietnia. Części, bo niektóre, jak choćby nieszczęsny zakaz wstępu do lasów, były zupełnie durne.
Ówczesny lockdown miał w teorii wypłaszczyć krzywą zachorowań, unikając potencjalnego przepełnienia szpitali. I w Polsce doskonale sie to udało. Pozwolił też na zgromadzenie środków, które powinny być zawsze na taką okoliczność przygotowane w rezerwie. Można sobie wyobrazić N innych chorób czy kataklizmów, które nagle spowodowałyby gwałtowny wzrost chorych. Państwo powinno mieć zapasy na taką okoliczność. Mam (po prawdzie: bardzo niewielką) nadzieję, że politycy wyciągną z tego okresu jakieś sensowne wnioski na przyszłość.
Jednak już w maju wiadomo było, "z czym to się je" i jaka jest realna skala zagrożenia. Potrzeba "dmuchania na zimne" juz zanikła. Można było i należało zweryfikować działania na tyle, aby były adekwatne do potrzeb. Nikt jednak nie miał ochoty przyznać się do błędu i zarówno rządy jak i media dalej "idą w zaparte". Jedynie premier Norwegii miała na tyle jaj, że przeprosiła za uległość wobec paniki.
A ze przy okazji można było niemało zarobić i ukręcić polityczny geszeft, to już inna bajka....
To była rozsądna argumentacja części obostrzeń, wprowadzonych na przełomie marca/kwietnia. Części, bo niektóre, jak choćby nieszczęsny zakaz wstępu do lasów, były zupełnie durne.
Ówczesny lockdown miał w teorii wypłaszczyć krzywą zachorowań, unikając potencjalnego przepełnienia szpitali. I w Polsce doskonale sie to udało. Pozwolił też na zgromadzenie środków, które powinny być zawsze na taką okoliczność przygotowane w rezerwie. Można sobie wyobrazić N innych chorób czy kataklizmów, które nagle spowodowałyby gwałtowny wzrost chorych. Państwo powinno mieć zapasy na taką okoliczność. Mam (po prawdzie: bardzo niewielką) nadzieję, że politycy wyciągną z tego okresu jakieś sensowne wnioski na przyszłość.
Jednak już w maju wiadomo było, "z czym to się je" i jaka jest realna skala zagrożenia. Potrzeba "dmuchania na zimne" juz zanikła. Można było i należało zweryfikować działania na tyle, aby były adekwatne do potrzeb. Nikt jednak nie miał ochoty przyznać się do błędu i zarówno rządy jak i media dalej "idą w zaparte". Jedynie premier Norwegii miała na tyle jaj, że przeprosiła za uległość wobec paniki.
A ze przy okazji można było niemało zarobić i ukręcić polityczny geszeft, to już inna bajka....
Nie zauważasz różnicy pomiędzy obostrzeniami z przełomu marca i kwietnia, a obostrzeniami obowiązującymi we wrześniu 2020?
Nie przesadzaj. W Polsce nie jest źle, chociaż np. niektórzy dyrektorzy szkół i nauczyciele jasno wyrażają swoje obawy. Niektórzy dyrektorzy, czując na plecach ciężar odpowiedzialności, chcieli np. opóźnić rozpoczęcie roku szkolnego. Wiemy, że mogą tworzyć się ogniska zakażeń, chociażby z kopalń, niektórych zakładów pracy, czy imprez weselnych, to jednak rząd nie wstrzymał działalności szkół i przedszkoli, biorąc na siebie odpowiedzialność. Mogę nie popierać PIS, ale w temacie koronawirusa, chciałbym aby decyzje rządu były podejmowane zawsze na czas i były trafione.
Nie przesadzaj. W Polsce nie jest źle, chociaż np. niektórzy dyrektorzy szkół i nauczyciele jasno wyrażają swoje obawy. Niektórzy dyrektorzy, czując na plecach ciężar odpowiedzialności, chcieli np. opóźnić rozpoczęcie roku szkolnego. Wiemy, że mogą tworzyć się ogniska zakażeń, chociażby z kopalń, niektórych zakładów pracy, czy imprez weselnych, to jednak rząd nie wstrzymał działalności szkół i przedszkoli, biorąc na siebie odpowiedzialność. Mogę nie popierać PIS, ale w temacie koronawirusa, chciałbym aby decyzje rządu były podejmowane zawsze na czas i były trafione.
> Nie zauważasz różnicy pomiędzy obostrzeniami z przełomu marca i kwietnia, a obostrzeniami obowiązującymi we wrześniu 2020?
Oczywiście dostrzegam. Dostrzegam także, że nie było np. żadnego logicznego uzasadnienia w zakupowym szale w połowie marca. Teraz sie z tego śmiejemy, ale duża część społeczeńśtwa wówczas rzeczywiście spanikowała.
Dostrzegam, że pomimo nadal obowiązującego formalnie nakazu używania rękawiczek lub dezynfekcji rąk w sklepach, coraz mniej osób to robi - i jakoś nie wpływa to na wzrost zachorowań. Sądzę, że niebawem tak samo będziemy podchodzić do obowiązku noszenia maseczek - z takim samym, czyli zerowym skutkiem zdrowotnym. Nie odgrywają one bowiem żadnej roli ochronnej w przypadku wirusów. Zarówno dla noszącego jak i dla otoczenia.
Dyrektorom szkół absolutnie się nie dziwię. Jest to najzupełniej racjonalne. O niebo łatwiej zarządzać pustą szkołą, bez nauczycieli i (zwłaszcza) dzieciarni :D
> chciałbym aby decyzje rządu były podejmowane zawsze na czas i były trafione.
Każdemu wolno marzyć...;]
Oczywiście dostrzegam. Dostrzegam także, że nie było np. żadnego logicznego uzasadnienia w zakupowym szale w połowie marca. Teraz sie z tego śmiejemy, ale duża część społeczeńśtwa wówczas rzeczywiście spanikowała.
Dostrzegam, że pomimo nadal obowiązującego formalnie nakazu używania rękawiczek lub dezynfekcji rąk w sklepach, coraz mniej osób to robi - i jakoś nie wpływa to na wzrost zachorowań. Sądzę, że niebawem tak samo będziemy podchodzić do obowiązku noszenia maseczek - z takim samym, czyli zerowym skutkiem zdrowotnym. Nie odgrywają one bowiem żadnej roli ochronnej w przypadku wirusów. Zarówno dla noszącego jak i dla otoczenia.
Dyrektorom szkół absolutnie się nie dziwię. Jest to najzupełniej racjonalne. O niebo łatwiej zarządzać pustą szkołą, bez nauczycieli i (zwłaszcza) dzieciarni :D
> chciałbym aby decyzje rządu były podejmowane zawsze na czas i były trafione.
Każdemu wolno marzyć...;]
Jeżeli maseczki, mycie rąk, dezynfekcja, zachowanie dystansu są niepotrzebne, to dlaczego ogniska zakażeń pojawiają się właśnie w miejscach, w których zachowanie wymienionych obostrzeń jest utrudnione?
Zarządzanie pustą szkołą jest o niebo łatwiejsze. Szczególnie ma to znaczenie w czasie pandemii,.... fakt
Zarządzanie pustą szkołą jest o niebo łatwiejsze. Szczególnie ma to znaczenie w czasie pandemii,.... fakt
Odrobina statystyk:
w I półroczu 2019 zmarło łącznie 211,4k osób. W 2020, kiedy straszliwa zaraza juz się rozpanoszyła po świecie, w I półroczu zmarło 208,6k osób. Czary? Niekoniecznie. Te ok. 3k mniej zgonów przez pół roku to statystyczny piard.
Porównajmy ze średnią za ostatnie 4 lata - 208,4k. Zatem I półrocze 2020 wstrzeliwuje się prawie idealnie w statystykę.
No dobra. Ale po wakacjach ilość zgonów, jaką podają w mediach, podobno rośnie. Sprawdźmy:
I-IX 2020: 302,4k
I-IX (2016-19): 310,8k
Widać, że przez miesiące wakacyjne (VII-IX) ilość zgonów została "nadrobiona". W tych miesiącach zmarło o 23,1k więcej osób niż średnia. Jednak jedynie 1k zgonów przypisano zabójczemu wirusowi (na skutek lub w związku), gdzie, jak wiemy, spora ilość zgonów została podciągnięta pod Covid mocno "na siłę".
Czy pozostałe 22k zgonów to liczba nieistotna statystycznie, czy efekt wysiłku rządu, aby zrobić maksymalną rozpierduchę w Służbie Zdrowia, pozostawiam każdemu do własnej oceny.
Liczby pochodzą oczywiście z oficjalnych danych GUS.
w I półroczu 2019 zmarło łącznie 211,4k osób. W 2020, kiedy straszliwa zaraza juz się rozpanoszyła po świecie, w I półroczu zmarło 208,6k osób. Czary? Niekoniecznie. Te ok. 3k mniej zgonów przez pół roku to statystyczny piard.
Porównajmy ze średnią za ostatnie 4 lata - 208,4k. Zatem I półrocze 2020 wstrzeliwuje się prawie idealnie w statystykę.
No dobra. Ale po wakacjach ilość zgonów, jaką podają w mediach, podobno rośnie. Sprawdźmy:
I-IX 2020: 302,4k
I-IX (2016-19): 310,8k
Widać, że przez miesiące wakacyjne (VII-IX) ilość zgonów została "nadrobiona". W tych miesiącach zmarło o 23,1k więcej osób niż średnia. Jednak jedynie 1k zgonów przypisano zabójczemu wirusowi (na skutek lub w związku), gdzie, jak wiemy, spora ilość zgonów została podciągnięta pod Covid mocno "na siłę".
Czy pozostałe 22k zgonów to liczba nieistotna statystycznie, czy efekt wysiłku rządu, aby zrobić maksymalną rozpierduchę w Służbie Zdrowia, pozostawiam każdemu do własnej oceny.
Liczby pochodzą oczywiście z oficjalnych danych GUS.
Lata mi to, czy moja śmierć podniesie statystykę, czy zmieści się średniorocznej śmiertelności. Ja chcę żyć. Przestań bredzić mądralo, zajmij się czymś pożytecznym, bo logiczne myślenie nie jest twoją mocną stroną. Umiejętność prostych rachunków to zdecydowanie za mało, do wyciągania właściwych wniosków.