Dziękuję jej za ciężką pracę nad moimi włosami, za świetne propozycje kolorystyczne, za cierpliwość w słuchaniu mojego paplania o perypetiach życiowych, o pracy, studiach podyplomowych, na których ktoś mi dokopał...
Jakaś pani napisała zbulwersowana, że spędziła w salonie trzy godziny. A ja wiem jedno: ze świecą szukać fryzjerki, która poświęci klientce aż tyle czasu. Wszyscy teraz gonią za szybką kasą. W tym miejscu można się poczuć jak w pracowni sztuki. Mistrz (a bezwzględnie nim jest!) obrabia nieociosany materiał:) Kiedyś byłam na Strzelców Karpackich jeszcze dłużej;) Była dekoloryzacja, były odżywki, potem nowy kolor, odżywki, strzyżenie... Wyszłam jak nowo narodzona. Bo Pani Lucyna nie traktuje nas pobieżnie, by odznaczyć kolejną osobę w notatniku. Zatrzymuje nas na chwilę, byśmy mogły obiektywnie na siebie spojrzeć i coś poprawić - to czasami trwa:) Nie przeszkadza mi, że robi coś na głowie innej pani, gdy ja mam farbę na włosach. Bądźmy ludźmi!
Niestety, niektórym nie można dogodzić:/ Nawet jak będzie się człowiek dwoił i troił. Proponuję uprzedzić, jakie mamy oczekiwania, czego na pewno nie chcemy - a nie będzie rozczarowania;)
Pozdrawiam!