Widok
Paranoja polityczna - Psychopatologia nienawiści.
Niniejszy rozdział składa się wyłącznie z mojego wyboru cytatów z książki R. S. Robinsa i J. M. Posta "Paranoja polityczna. Psychopatologia nienawiści" (również większość śródtytułów jest stamtąd). Autorzy opisują, z wieloma przykładami, mechanizmy działania paranoi w życiu politycznym.
Wstęp
"Paranoja nie jest tajemniczą chorobą dotykającą wyłącznie szaleńców. Żadne społeczeństwo nie jest od niej wolne. W każdym znajdą się dotknięte paranoją grupy i jednostki. Przeważnie uznaje się je za obłąkane - i czasem ignoruje,czasem wyśmiewa, czasem prześladuje." (s. 52)
"Niedoszłego przywódcę, występującego z paranoicznym przesłaniem, czeka los proroka wołającego na puszczy. Będzie go słuchać tylko niewielka grupka oddanych wyznawców, chyba że trafił na odpowiedni moment. Zdarzają się takie momenty - okresy napięć, kiedy byt społeczeństwa wydaje się zagrożony - wtedy paranoiczne przesłania bywają szczególnie pociągające. " (s. 52)
"Styl paranoiczny nietrudno rozpoznać. Jego zwolennicy są przekonani o istnieniu wielkiego perfidnego spisku, który ma zniszczyć ich styl życia. W poglądach paranoika na historię godne odnotowania jest nie to, że wierzy on w istnienie i znaczenie spisków - w końcu zdarzają się i mogą mieć znaczenie - ale że uznaje spisek za siłę napędową historii oraz podstawową zasadę organizującą świat wszelkiej polityki." (s. 53)
"Jest rzeczą charakterystyczną, że spisek określa się jako potężny i rosnący w siłę. Czasu pozostało niewiele. Bliskie jest absolutne, nieodwracalne zwycięstwo spiskowców. Ci nieliczni, którzy dostrzegają niebezpieczeństwo, muszą ich zdemaskować i zwalczać. Konfliktu nie da się rozwiązać w drodze kompromisu ani przez mediację. To walka na śmierć i życie. Spiskowcy reprezentują sobą zło absolutne, a skoro tak się rzeczy mają, członkowie paranoicznej grupy, jako przeciwnicy tej złowrogiej potęgi, uważają się za silę walczącą o dobro. We własnych oczach istotnie stają się obrońcami wszystkiego co dobre. Walka jest ujmowana w kategoriach manichejskich, toczy się między dobrem i złem." (s. 53)
Podejrzliwość
" Paranoik nie dopuszcza by jego uwagę rozpraszały pozornie niewinne fakty - twierdzi, że wie, co się za nimi kryje. Wciąż szuka ukrytych znaczeń, sygnałów wskazujących na obecność wrogów, o których wie, ze go otaczają. Nie przyjmuje do wiadomości najbardziej niezbitych dowodów podważających jego przekonania, uważa je za oszukaństwo umyślnie spreparowane po to, by uśpić jego czujność. " (s. 18)
" Paranoik z góry zna 'prawdę' i szuka jej potwierdzenia. Nie dąży do potwierdzenia lub obalenia hipotezy. Wie, że jeśli bardzo się postara, znajdzie dowody, które potwierdzą jego podejrzenia. W swych poszukiwaniach wybiera tylko te 'dowody', które przemawiają za jego przekonaniem o zagrożeniu." (s. 18-19)
"Przywiązując ogromną wagę do szczegółu, paranoik w swej interpretacji odsiewa fakty (często niezwykle umiejętnie), które nie pasują do jego urojeń. We wszystkich zdarzeniach i wypowiedziach dopatruje się ukrytych treści i 'prawdziwych znaczeń'. W świecie widzianym oczami paranoika nic się ot tak po prostu nie zdarza, wszystko jest przez kogoś umyślnie powodowane. Nie ma czegoś takiego jak zbieżność faktów. Wszystko zostało zaplanowane. " (s. 19)
"W swym rozumowaniu pozbawionym krytycznego osądu, w niezrównoważonym operowaniu faktami klasyczny paranoik jest w stu procentach logiczny. Fałszywe są jego przesłanki. Z upodobaniem kolekcjonuje fakty, ale tylko te, które pasują do skonstruowanego przezeń logicznego systemu." (s. 19)
Ksobność
"Świat paranoika zaludniają wrogowie, a on sam stanowi ośrodek ich uwagi. Ta ksobność, jedna z najbardziej znamiennych cech paranoika, ma charakter defensywny. Lepiej być głównym obiektem wrogich knowań niż być lekceważonym." (s. 21)
Mania wielkości
"Aroganckie przekonanie o własnej wielkości pozostaje w bliskim związku z wiarą paranoika, iż jest on centralnym obiektem zainteresowania. Jest pewien swoich racji, nie dopuszcza różnicy zdań." (s. 21)
Wrogość
"Pierwszą cechą, jaka rzuca się w oczy nawet przy przypadkowym zetknięciu z paranoikiem, jest nie tyle jego przekonanie o spisku czy arogancja, ile generalnie wrogie nastawienie do świata. " (s. 21)
"Paranoik ma w sobie tyle nienawiści, że nurtuje go coraz bardziej przemożna potrzeba miłości. Ponieważ jednak bardzo wątpi w siebie, przygotowany jest na odrzucenie, a poszukiwanie miłości skazane jest na porażkę. Wszędzie naokoło wyczuwa wrogość, przekonany, że otaczają go ludzie zdecydowani, by go dopaść. Przeciwstawia się wyimaginowanym wrogom i wywołując wilka z lasu, prowokuje wrogie reakcje, co tylko utwierdza go w przekonaniu." (s. 22)
Lęk przed utratą niezależności
"Nie toleruje poddania się zewnętrznym naciskom lub autorytetowi. Nieustannie zachowuje czujność, bo jakaś siła wyższa albo inni ludzie mogliby podjąć próbę narzucenia mu swojej woli, on zaś manifestuje przesadną niezależność." (s. 23)
" Całe życie upływa mu na wyobrażaniu sobie okoliczności, w których jego bezpieczeństwo mogłoby zostać zagrożone, a następnie na odtwarzaniu tych fantazji. Paranoik boi się słabości, pogardza miękkością i subtelnymi uczuciami. Te obawy świadczą, że chce być kontrolowany, biernie ulegać sile wyższej. Takiego pragnienia paranoik nie może jednak zaakceptować i wznosi mocne psychologiczne blokady przeciw tej możliwości, której tak się obawia (i tak pragnie)." (s. 23)
" Żeby żyć w społeczeństwie, trzeba się podporządkować i przystosować do woli innych oraz pogodzić się z pewnym stopniem niepewności. Paranoik nie umie tolerować takiej niedoskonałości ani zaakceptować kompromisów, jest więc w stanie nieustannej wojny z prawdziwymi i wyimaginowanymi przeciwnikami, którzy chcą nad nim zapanować i odebrać mu niezależność." (s. 23)
Projekcja
"Projekcja jest aberracją względnie normalnego uczucia wstydu. Ktoś, kto nie jest w stanie znieść dręczącego uczucia, dokonuje jego projekcji na otaczających go ludzi i w ten sposób mu zaprzecza. Mechanizm ten polega na przejęciu uczuć, które nie dają się zaakceptować, i przeniesienie ich na otoczenie. Można go uznać za korzystny, bo przekształca nieznośne zagrożenie wewnętrzne w zagrożenie zewnętrzne, z którym łatwiej się uporać. Ale odbywa się to kosztem rzeczywistości. Paranoika dokonującego projekcji nie obchodzi dający się zaobserwować oczywisty stan rzeczy, ale motywy innych ludzi, kryjące się za tym, co można zaobserwować. Projekcja to kompromis z rzeczywistością: paranoik 'spotyka się z rzeczywistością w pół drogi'." (s. 24)
Myślenie urojeniowe
"Urojenia prześladowcze i wielkościowe najczęściej znajdują drogę do świata polityki. Te właśnie urojenia oraz towarzyszące im uczucia występują u paranoika przekonanego o własnej wyjątkowości. Oczekuje specjalnego traktowania, ale sam manipuluje ludźmi i wykorzystuje ich, nie uświadamiając sobie, jak to na nich działa. Kiedy nie jest traktowany w specjalny sposób, reaguje urazą, gniewem, a niekiedy mściwą furią." (s. 25)
Podsumowanie
"W skrajnym wydaniu paranoiczny styl uprawiania polityki przynosi więcej szkody niż jakikolwiek inny. Paranoicy nie mają przeciwników, rywali czy oponentów, tylko wrogów, tych zaś nie wystarczy zwyczajnie pokonać, a już na pewno nie można się z nimi wdawać w kompromisy czy ich pozyskiwać. Wrogów się niszczy. " (s. 15)
" paranoja wypacza przyjęte użyteczne reakcje na zagrożenie. Paranoja polityczna jest więc siłą tak niszczycielską, ponieważ wnosi patologiczne składniki, jakimi są podejrzliwość i urojenia, a także dlatego, że nie tylko uruchamia, ale i deformuje zachowania służące naprawie stanu rzeczy oraz właściwe praktyki polityczne. Na samym początku reakcja paranoiczna może pomóc w osiągnięciu znacznego sukcesu. Kiedy, nadużyta, doprowadzi do spustoszeń, często sama się unicestwia - ale nie zawsze. " (s. 31)
" W obliczu przeciwności ludzie reagują na ogół w takim stopniu, w jakim zostali sprowokowani, albo nawet ignorują prowokację, by osłabić konflikt. Niektórzy jednak, w tym osoby o tendencjach paranoicznych, nie mają tej podstawowej umiejętności społecznej, wywołują więc konflikt, który narasta. Paranoik, gotów wrogo zareagować na wrogość, prowokuje wrogość jeszcze większą, choć sam nie jest świadomy, jaką rolę odgrywa w stwarzaniu napięcia. Uważa, iż jego uczucia zostały wywołane przez 'nich', podczas gdy w rzeczywistości jest odwrotnie. Skrupulatnie wychwytuje oznaki wrogości w swoim otoczeniu, ale nie zdaje sobie sprawy, jak bardzo sam ją tworzy i podsyca. Może istnieć prawdziwy, choć drobny konflikt, albo też osoba o paranoicznych skłonnościach może sobie wyobrażać, że jakieś błache, nieumyślne działanie jest celowym afrontem, i zareagować wrogo. Nawet gdy mamy do czynienia z prawdziwą prowokacją, reakcja bywa przesadna. Teraz oponent znowu reaguje, ale polityk o paranoicznych skłonnościach, sprowokowany, reaguje jeszcze gwałtowniej. Zaczyna się eskalacja. Polityk zaczyna się w końcu uważać za ofiarę, choć sam się przyczynił do stworzenia grupy wrogów. Jeśli jego adwersarz ma podobne usposobienie, proces przebiega jeszcze gwałtowniej, a eskalacja następuje szybciej. O ile wcześniej 'ofiara' wyobrażała sobie tylko, że jest przedmiotem nadzwyczajnej wrogości, o tyle teraz ta wrogość, być może połączona ze spiskiem, naprawdę już istnieje. Proces ten prowadzi do wytworzenia wielu paranoicznych relacji. " (s. 40-41)
Na podstawie cytatów z książki R. S. Robinsa i J. M. Posta "Paranoja polityczna. Psychopatologia nienawiści" (śródtytuły są stamtąd).
-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-
Obserwując scenę polityczną, a w szczególności okołopisowskie kręgi, "niezależne", środowiska dziennikarskie Gazety Wolskiej, itp.. dochodzę do wniosku, że tych ludzi dotknęła zbiorowa paranoja polityczna; również paranoja indukowana.
Siłą rzeczy, przypomina mi to zbiorową paranoję lat 30-tych w Niemczech - tam obiektem zbiorowej nienawiści stali się Żydzi, Polacy, osoby ułomne (Akcja T4), mniejszości rasowe.
Pod płaszczykiem rzekomego patriotyzmu, walki z siłami złami opanowującymi kraj, rozpętano istną rzeź. Retoryka była podobna, metodologia podobna (pochodnie, wiece, marsze...).
Wstęp
"Paranoja nie jest tajemniczą chorobą dotykającą wyłącznie szaleńców. Żadne społeczeństwo nie jest od niej wolne. W każdym znajdą się dotknięte paranoją grupy i jednostki. Przeważnie uznaje się je za obłąkane - i czasem ignoruje,czasem wyśmiewa, czasem prześladuje." (s. 52)
"Niedoszłego przywódcę, występującego z paranoicznym przesłaniem, czeka los proroka wołającego na puszczy. Będzie go słuchać tylko niewielka grupka oddanych wyznawców, chyba że trafił na odpowiedni moment. Zdarzają się takie momenty - okresy napięć, kiedy byt społeczeństwa wydaje się zagrożony - wtedy paranoiczne przesłania bywają szczególnie pociągające. " (s. 52)
"Styl paranoiczny nietrudno rozpoznać. Jego zwolennicy są przekonani o istnieniu wielkiego perfidnego spisku, który ma zniszczyć ich styl życia. W poglądach paranoika na historię godne odnotowania jest nie to, że wierzy on w istnienie i znaczenie spisków - w końcu zdarzają się i mogą mieć znaczenie - ale że uznaje spisek za siłę napędową historii oraz podstawową zasadę organizującą świat wszelkiej polityki." (s. 53)
"Jest rzeczą charakterystyczną, że spisek określa się jako potężny i rosnący w siłę. Czasu pozostało niewiele. Bliskie jest absolutne, nieodwracalne zwycięstwo spiskowców. Ci nieliczni, którzy dostrzegają niebezpieczeństwo, muszą ich zdemaskować i zwalczać. Konfliktu nie da się rozwiązać w drodze kompromisu ani przez mediację. To walka na śmierć i życie. Spiskowcy reprezentują sobą zło absolutne, a skoro tak się rzeczy mają, członkowie paranoicznej grupy, jako przeciwnicy tej złowrogiej potęgi, uważają się za silę walczącą o dobro. We własnych oczach istotnie stają się obrońcami wszystkiego co dobre. Walka jest ujmowana w kategoriach manichejskich, toczy się między dobrem i złem." (s. 53)
Podejrzliwość
" Paranoik nie dopuszcza by jego uwagę rozpraszały pozornie niewinne fakty - twierdzi, że wie, co się za nimi kryje. Wciąż szuka ukrytych znaczeń, sygnałów wskazujących na obecność wrogów, o których wie, ze go otaczają. Nie przyjmuje do wiadomości najbardziej niezbitych dowodów podważających jego przekonania, uważa je za oszukaństwo umyślnie spreparowane po to, by uśpić jego czujność. " (s. 18)
" Paranoik z góry zna 'prawdę' i szuka jej potwierdzenia. Nie dąży do potwierdzenia lub obalenia hipotezy. Wie, że jeśli bardzo się postara, znajdzie dowody, które potwierdzą jego podejrzenia. W swych poszukiwaniach wybiera tylko te 'dowody', które przemawiają za jego przekonaniem o zagrożeniu." (s. 18-19)
"Przywiązując ogromną wagę do szczegółu, paranoik w swej interpretacji odsiewa fakty (często niezwykle umiejętnie), które nie pasują do jego urojeń. We wszystkich zdarzeniach i wypowiedziach dopatruje się ukrytych treści i 'prawdziwych znaczeń'. W świecie widzianym oczami paranoika nic się ot tak po prostu nie zdarza, wszystko jest przez kogoś umyślnie powodowane. Nie ma czegoś takiego jak zbieżność faktów. Wszystko zostało zaplanowane. " (s. 19)
"W swym rozumowaniu pozbawionym krytycznego osądu, w niezrównoważonym operowaniu faktami klasyczny paranoik jest w stu procentach logiczny. Fałszywe są jego przesłanki. Z upodobaniem kolekcjonuje fakty, ale tylko te, które pasują do skonstruowanego przezeń logicznego systemu." (s. 19)
Ksobność
"Świat paranoika zaludniają wrogowie, a on sam stanowi ośrodek ich uwagi. Ta ksobność, jedna z najbardziej znamiennych cech paranoika, ma charakter defensywny. Lepiej być głównym obiektem wrogich knowań niż być lekceważonym." (s. 21)
Mania wielkości
"Aroganckie przekonanie o własnej wielkości pozostaje w bliskim związku z wiarą paranoika, iż jest on centralnym obiektem zainteresowania. Jest pewien swoich racji, nie dopuszcza różnicy zdań." (s. 21)
Wrogość
"Pierwszą cechą, jaka rzuca się w oczy nawet przy przypadkowym zetknięciu z paranoikiem, jest nie tyle jego przekonanie o spisku czy arogancja, ile generalnie wrogie nastawienie do świata. " (s. 21)
"Paranoik ma w sobie tyle nienawiści, że nurtuje go coraz bardziej przemożna potrzeba miłości. Ponieważ jednak bardzo wątpi w siebie, przygotowany jest na odrzucenie, a poszukiwanie miłości skazane jest na porażkę. Wszędzie naokoło wyczuwa wrogość, przekonany, że otaczają go ludzie zdecydowani, by go dopaść. Przeciwstawia się wyimaginowanym wrogom i wywołując wilka z lasu, prowokuje wrogie reakcje, co tylko utwierdza go w przekonaniu." (s. 22)
Lęk przed utratą niezależności
"Nie toleruje poddania się zewnętrznym naciskom lub autorytetowi. Nieustannie zachowuje czujność, bo jakaś siła wyższa albo inni ludzie mogliby podjąć próbę narzucenia mu swojej woli, on zaś manifestuje przesadną niezależność." (s. 23)
" Całe życie upływa mu na wyobrażaniu sobie okoliczności, w których jego bezpieczeństwo mogłoby zostać zagrożone, a następnie na odtwarzaniu tych fantazji. Paranoik boi się słabości, pogardza miękkością i subtelnymi uczuciami. Te obawy świadczą, że chce być kontrolowany, biernie ulegać sile wyższej. Takiego pragnienia paranoik nie może jednak zaakceptować i wznosi mocne psychologiczne blokady przeciw tej możliwości, której tak się obawia (i tak pragnie)." (s. 23)
" Żeby żyć w społeczeństwie, trzeba się podporządkować i przystosować do woli innych oraz pogodzić się z pewnym stopniem niepewności. Paranoik nie umie tolerować takiej niedoskonałości ani zaakceptować kompromisów, jest więc w stanie nieustannej wojny z prawdziwymi i wyimaginowanymi przeciwnikami, którzy chcą nad nim zapanować i odebrać mu niezależność." (s. 23)
Projekcja
"Projekcja jest aberracją względnie normalnego uczucia wstydu. Ktoś, kto nie jest w stanie znieść dręczącego uczucia, dokonuje jego projekcji na otaczających go ludzi i w ten sposób mu zaprzecza. Mechanizm ten polega na przejęciu uczuć, które nie dają się zaakceptować, i przeniesienie ich na otoczenie. Można go uznać za korzystny, bo przekształca nieznośne zagrożenie wewnętrzne w zagrożenie zewnętrzne, z którym łatwiej się uporać. Ale odbywa się to kosztem rzeczywistości. Paranoika dokonującego projekcji nie obchodzi dający się zaobserwować oczywisty stan rzeczy, ale motywy innych ludzi, kryjące się za tym, co można zaobserwować. Projekcja to kompromis z rzeczywistością: paranoik 'spotyka się z rzeczywistością w pół drogi'." (s. 24)
Myślenie urojeniowe
"Urojenia prześladowcze i wielkościowe najczęściej znajdują drogę do świata polityki. Te właśnie urojenia oraz towarzyszące im uczucia występują u paranoika przekonanego o własnej wyjątkowości. Oczekuje specjalnego traktowania, ale sam manipuluje ludźmi i wykorzystuje ich, nie uświadamiając sobie, jak to na nich działa. Kiedy nie jest traktowany w specjalny sposób, reaguje urazą, gniewem, a niekiedy mściwą furią." (s. 25)
Podsumowanie
"W skrajnym wydaniu paranoiczny styl uprawiania polityki przynosi więcej szkody niż jakikolwiek inny. Paranoicy nie mają przeciwników, rywali czy oponentów, tylko wrogów, tych zaś nie wystarczy zwyczajnie pokonać, a już na pewno nie można się z nimi wdawać w kompromisy czy ich pozyskiwać. Wrogów się niszczy. " (s. 15)
" paranoja wypacza przyjęte użyteczne reakcje na zagrożenie. Paranoja polityczna jest więc siłą tak niszczycielską, ponieważ wnosi patologiczne składniki, jakimi są podejrzliwość i urojenia, a także dlatego, że nie tylko uruchamia, ale i deformuje zachowania służące naprawie stanu rzeczy oraz właściwe praktyki polityczne. Na samym początku reakcja paranoiczna może pomóc w osiągnięciu znacznego sukcesu. Kiedy, nadużyta, doprowadzi do spustoszeń, często sama się unicestwia - ale nie zawsze. " (s. 31)
" W obliczu przeciwności ludzie reagują na ogół w takim stopniu, w jakim zostali sprowokowani, albo nawet ignorują prowokację, by osłabić konflikt. Niektórzy jednak, w tym osoby o tendencjach paranoicznych, nie mają tej podstawowej umiejętności społecznej, wywołują więc konflikt, który narasta. Paranoik, gotów wrogo zareagować na wrogość, prowokuje wrogość jeszcze większą, choć sam nie jest świadomy, jaką rolę odgrywa w stwarzaniu napięcia. Uważa, iż jego uczucia zostały wywołane przez 'nich', podczas gdy w rzeczywistości jest odwrotnie. Skrupulatnie wychwytuje oznaki wrogości w swoim otoczeniu, ale nie zdaje sobie sprawy, jak bardzo sam ją tworzy i podsyca. Może istnieć prawdziwy, choć drobny konflikt, albo też osoba o paranoicznych skłonnościach może sobie wyobrażać, że jakieś błache, nieumyślne działanie jest celowym afrontem, i zareagować wrogo. Nawet gdy mamy do czynienia z prawdziwą prowokacją, reakcja bywa przesadna. Teraz oponent znowu reaguje, ale polityk o paranoicznych skłonnościach, sprowokowany, reaguje jeszcze gwałtowniej. Zaczyna się eskalacja. Polityk zaczyna się w końcu uważać za ofiarę, choć sam się przyczynił do stworzenia grupy wrogów. Jeśli jego adwersarz ma podobne usposobienie, proces przebiega jeszcze gwałtowniej, a eskalacja następuje szybciej. O ile wcześniej 'ofiara' wyobrażała sobie tylko, że jest przedmiotem nadzwyczajnej wrogości, o tyle teraz ta wrogość, być może połączona ze spiskiem, naprawdę już istnieje. Proces ten prowadzi do wytworzenia wielu paranoicznych relacji. " (s. 40-41)
Na podstawie cytatów z książki R. S. Robinsa i J. M. Posta "Paranoja polityczna. Psychopatologia nienawiści" (śródtytuły są stamtąd).
-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-
Obserwując scenę polityczną, a w szczególności okołopisowskie kręgi, "niezależne", środowiska dziennikarskie Gazety Wolskiej, itp.. dochodzę do wniosku, że tych ludzi dotknęła zbiorowa paranoja polityczna; również paranoja indukowana.
Siłą rzeczy, przypomina mi to zbiorową paranoję lat 30-tych w Niemczech - tam obiektem zbiorowej nienawiści stali się Żydzi, Polacy, osoby ułomne (Akcja T4), mniejszości rasowe.
Pod płaszczykiem rzekomego patriotyzmu, walki z siłami złami opanowującymi kraj, rozpętano istną rzeź. Retoryka była podobna, metodologia podobna (pochodnie, wiece, marsze...).
A to jest moj tekst z salonu24, własny:
Postpeerelowska równość w bylejakości czyli...
... w barłogu leminga.
W Polsce nic nie działa, ale są tacy co się cieszą."Nic" to oczywiście werbalna przesada ale istotna prawda, bo istnieje jeszcze na razie sfera prywatna, o którą musimy dbać i dbamy sami, bo żona by nam łeb urwała, jest tylko ryzyko, że i tę sferę prywatną ktoś w końcu naruszy. Można się cieszyć tą ograniczoną, prywatną autonomią ale do czasu, bo przecież, stosując drobną analogię, jeśli komuś szwankuje wątroba czy płuca, to może to się skończyć zgonem, mimo iż działają mózg, układ nerwowy, nerki, serce, układ rozrodczy, układ mięśniowy czy szkieletowy. Działają ? Działają. Wystarczy jednak ta jedna dysfunkcja żeby całość przestała działać a człowiek stracił ochotę do uciech. Spróbujcie tak pocieszać chorego ! Co się będziesz przejmował wątrobą - patrz jak ci serce mocno bije i ciesz się.
Państwo to wprawdzie nie jest organizm biologiczny ale i tu i tam mamy do czynienia ze strukturami organizującymi i koordynuującymi pracę poszczególnych elementów jak i całości i decydującymi o jej przetrwaniu. A kluczowym elementem systemu społecznego jest państwo, ktore zawodzi kompletnie i stało się systemem sfunkcjonalizowanych patologii. Irytują więc mnie lemingi skłonne twierdzić, że
"wprawdzie wątroba mi gnije ale patrzcie jak mi serce bije."
Tymczasem, gdzieby nie dotknąć, mocniej nie puknąć, tam się sypie i musi się sypać bo nie może działać, jeśli jest oparte na fałszywych regułach gry. I nic nie pomoże zaklinanie rzeczywistości pod hasłem "radujmy się i cieszmy się euro". Taki jest stan systemu rozwijanego ( choć słowo "rozwijanego" brzmi w tym kontekscie jak oksymoron) pod mylącym szyldem III RP.
Wszędzie jest tak samo,więc buractwo uznało to za normalne, bo się w tym wychowało i inaczej nie umie. Panuje w tym całym burdelu patologiczna spójność i zgodność między elementami systemu, żaden element nie wyróżnia się lepszymi cechami od pozostałych, a to jest dla buractwa oznaką normalności, gdy faktycznie jest oznaką powrotu peerelowskiej równości w bylejakości. Nie zachodzi żadna rozbieżność między otaczającym leminga pejzażem a jego uproszczonym do pojęć cool:obciach kodeksem osobistym, która mogłaby wywoływać u niego dysonans poznawczy i wyrywać z drzemki. Leming jest usatysfakcjonowany i nie widzi powodu do zmian.
Postpeerelowska równość w bylejakości czyli...
... w barłogu leminga.
W Polsce nic nie działa, ale są tacy co się cieszą."Nic" to oczywiście werbalna przesada ale istotna prawda, bo istnieje jeszcze na razie sfera prywatna, o którą musimy dbać i dbamy sami, bo żona by nam łeb urwała, jest tylko ryzyko, że i tę sferę prywatną ktoś w końcu naruszy. Można się cieszyć tą ograniczoną, prywatną autonomią ale do czasu, bo przecież, stosując drobną analogię, jeśli komuś szwankuje wątroba czy płuca, to może to się skończyć zgonem, mimo iż działają mózg, układ nerwowy, nerki, serce, układ rozrodczy, układ mięśniowy czy szkieletowy. Działają ? Działają. Wystarczy jednak ta jedna dysfunkcja żeby całość przestała działać a człowiek stracił ochotę do uciech. Spróbujcie tak pocieszać chorego ! Co się będziesz przejmował wątrobą - patrz jak ci serce mocno bije i ciesz się.
Państwo to wprawdzie nie jest organizm biologiczny ale i tu i tam mamy do czynienia ze strukturami organizującymi i koordynuującymi pracę poszczególnych elementów jak i całości i decydującymi o jej przetrwaniu. A kluczowym elementem systemu społecznego jest państwo, ktore zawodzi kompletnie i stało się systemem sfunkcjonalizowanych patologii. Irytują więc mnie lemingi skłonne twierdzić, że
"wprawdzie wątroba mi gnije ale patrzcie jak mi serce bije."
Tymczasem, gdzieby nie dotknąć, mocniej nie puknąć, tam się sypie i musi się sypać bo nie może działać, jeśli jest oparte na fałszywych regułach gry. I nic nie pomoże zaklinanie rzeczywistości pod hasłem "radujmy się i cieszmy się euro". Taki jest stan systemu rozwijanego ( choć słowo "rozwijanego" brzmi w tym kontekscie jak oksymoron) pod mylącym szyldem III RP.
Wszędzie jest tak samo,więc buractwo uznało to za normalne, bo się w tym wychowało i inaczej nie umie. Panuje w tym całym burdelu patologiczna spójność i zgodność między elementami systemu, żaden element nie wyróżnia się lepszymi cechami od pozostałych, a to jest dla buractwa oznaką normalności, gdy faktycznie jest oznaką powrotu peerelowskiej równości w bylejakości. Nie zachodzi żadna rozbieżność między otaczającym leminga pejzażem a jego uproszczonym do pojęć cool:obciach kodeksem osobistym, która mogłaby wywoływać u niego dysonans poznawczy i wyrywać z drzemki. Leming jest usatysfakcjonowany i nie widzi powodu do zmian.
A żeby obraz był pełby to dodam jeszcze jedne tekst poszerzający temat:
Koniecznie przeczytajcie - Zybertowicz we "wpolityce"
Proponuję wszystkim salonowiczom poważnie zajmującym się blogowaniem zapoznanie się z tekstem na portalu "wpolityce" poświęconym rozważaniom prof. Zybertowicza nad "elektoratem systemu III RP".
http://wpolityce.pl/artykuly/28530-najglosniejsze-wystapienie-kongresu-polska-wielki-projekt-prof-zybertowicz-o-pulapce-spolecznej-u-nas-pelny-tekst
Jest to temat, ktory mnie interesuje ogromnie i ktoremu poświęciłem szereg wpisów. Co mnie najbardziej zaciekawiło, to zbieżność pewnych refleksji prof.Zybertowica z moimi tezami, np. uwzględnienie koncepcji markera somatycznego, utrwalającego reakcje emocjonalne, przedstawionej przez amerykańskiego neurologa Antonio Damasio,o ktorej pisałem parę tygodni temu, pod tym adresem:
http://zetjot.salon24.pl/408158,jak-zaczipowac-leminga-odc-2-mozg-emocje-poznanie
Wielokrotnie też pisałem o chimerze ustrojowej w jakią przeobraziła się III RP, jako o systemie sfunkcjonalizowanych patologii, wśród ktorych dominuje korupcja. O tym pisałem w poniższej notce:
http://zetjot.salon24.pl/250095,chimera-ustrojowa-nie-moze-dzialac
Podobnie jak prof.Zybertowicza, interesował mnie splot zależności zwany układem, ale interesowało mnie także to, co zapewnia temu ukladowi trwałość i tolerancję ze strony sporej części społeczeństwa. No i popełniłem w tym zakresie wpis, określający Platformę jako polityczną pułapkę na małpy, co również koresponduje z tezami profesora.
Zdaje mi się,że wypowiedź prof. Zybertowicza wskazuje, iż powstał pewien consensus co do pełnego obrazu przyczyn takiego a nie innego przebiegu polskiej transformacji. Widać więc,że blogowanie ma sens.
Koniecznie przeczytajcie - Zybertowicz we "wpolityce"
Proponuję wszystkim salonowiczom poważnie zajmującym się blogowaniem zapoznanie się z tekstem na portalu "wpolityce" poświęconym rozważaniom prof. Zybertowicza nad "elektoratem systemu III RP".
http://wpolityce.pl/artykuly/28530-najglosniejsze-wystapienie-kongresu-polska-wielki-projekt-prof-zybertowicz-o-pulapce-spolecznej-u-nas-pelny-tekst
Jest to temat, ktory mnie interesuje ogromnie i ktoremu poświęciłem szereg wpisów. Co mnie najbardziej zaciekawiło, to zbieżność pewnych refleksji prof.Zybertowica z moimi tezami, np. uwzględnienie koncepcji markera somatycznego, utrwalającego reakcje emocjonalne, przedstawionej przez amerykańskiego neurologa Antonio Damasio,o ktorej pisałem parę tygodni temu, pod tym adresem:
http://zetjot.salon24.pl/408158,jak-zaczipowac-leminga-odc-2-mozg-emocje-poznanie
Wielokrotnie też pisałem o chimerze ustrojowej w jakią przeobraziła się III RP, jako o systemie sfunkcjonalizowanych patologii, wśród ktorych dominuje korupcja. O tym pisałem w poniższej notce:
http://zetjot.salon24.pl/250095,chimera-ustrojowa-nie-moze-dzialac
Podobnie jak prof.Zybertowicza, interesował mnie splot zależności zwany układem, ale interesowało mnie także to, co zapewnia temu ukladowi trwałość i tolerancję ze strony sporej części społeczeństwa. No i popełniłem w tym zakresie wpis, określający Platformę jako polityczną pułapkę na małpy, co również koresponduje z tezami profesora.
Zdaje mi się,że wypowiedź prof. Zybertowicza wskazuje, iż powstał pewien consensus co do pełnego obrazu przyczyn takiego a nie innego przebiegu polskiej transformacji. Widać więc,że blogowanie ma sens.
@ Halewicz
Pozwoli pan,że wyręczę się kimś innym,żeby nie było,że równam do poziomu:
Nareszcie poważni dziennikarze przyswoili sobie elementarz. Marek Magierowski w "Uważam rze"/nr23/, w artykule " W symbiozie z chamstwem" pisze co następuje i co potwierdzam z własnych obserwacji i analiz:
" Przywódcy Platformy żyją z chamstwem w symbiozie. W ich strategii chamstwo jest po prostu jednym z socjotechnicznych narzędzi, pozwalających na utrzymanie przy sobie części elektoratu i przyciągnięcie nowego."
Podobne refleksje przedstawiłem w tekście o sojuszu filistra z buractwem, wspierającym Platformę.
http://zetjot.salon24.pl/149369,sojusz-filistra-z-buractwem
Pozwoli pan,że wyręczę się kimś innym,żeby nie było,że równam do poziomu:
Nareszcie poważni dziennikarze przyswoili sobie elementarz. Marek Magierowski w "Uważam rze"/nr23/, w artykule " W symbiozie z chamstwem" pisze co następuje i co potwierdzam z własnych obserwacji i analiz:
" Przywódcy Platformy żyją z chamstwem w symbiozie. W ich strategii chamstwo jest po prostu jednym z socjotechnicznych narzędzi, pozwalających na utrzymanie przy sobie części elektoratu i przyciągnięcie nowego."
Podobne refleksje przedstawiłem w tekście o sojuszu filistra z buractwem, wspierającym Platformę.
http://zetjot.salon24.pl/149369,sojusz-filistra-z-buractwem