Otóż to. Ja swoją działkę kupiłam w 2005 roku, wtedy o planie nikt nie słyszał. Projekt domu sporządzany był na podstawie warunków zabudowy. Kiedy przyjeżdżałam tu najpierw oglądać działkę, a...
rozwiń
Otóż to. Ja swoją działkę kupiłam w 2005 roku, wtedy o planie nikt nie słyszał. Projekt domu sporządzany był na podstawie warunków zabudowy. Kiedy przyjeżdżałam tu najpierw oglądać działkę, a później doglądać budowy, zapewniano mnie, że naokoło będzie pusto, bo „na tamtych terenach, pani kochana, to w ogóle nic nie może powstać, one do gminy należą i nie można na nich budować”. Powtarzali to wszyscy, sprawdziłam w gminie i była to prawda. Tereny były oznaczone jako nienadające się pod zabudowę. Ale minęło parę lat, znalazł się obrotny developer z odpowiednią kasą... Poszła łapówka i nagle tereny okazały się zdatne. W ciągu dwóch lat powstało wokół mnie istne osiedle. Wykarczowali drzewa, rozwalili piękną zieleń. Teraz są domki, szeregowce, brać, wybierać. Tylko dawnego spokoju próżno szukać.
zobacz wątek