Odpowiadasz na:

Re: Piractwo w sieci - kradzież własności intelektualnej, czy ustanowienie nowych norm?

@Pivo - z niczym nie walczę. Poruszyłem dość, w mojej ocenie, ważki temat. Tak jak napisałem na początku, rozpowszechnianie cudzej własności intelektualnej zwane "piractwem" lub zwykłą kradzieżą,... rozwiń

@Pivo - z niczym nie walczę. Poruszyłem dość, w mojej ocenie, ważki temat. Tak jak napisałem na początku, rozpowszechnianie cudzej własności intelektualnej zwane "piractwem" lub zwykłą kradzieżą, przestaje być nawet przez twórców traktowane w takich kategoriach (vide The Tunnel).
Oczywistym jest, że żadne z nas nie napisze "ściąganie filmów/muzyki jest ok" - bo pomimo, że zdarzyło nam się ściągnąć jakiś film z sieci, to w gruncie rzeczy wiemy, że to krzywdzące w pewnym sensie dla twórców (podkreślam "w pewnym sensie".

Ale pójdźmy dalej w rozważaniach. Muzyka, film, gry - to produkty. O ile kupując płytę można ją odsłuchać w sklepie, to już obejrzenie filmu przed zakupem, czy zagranie w grę jest absurdem. Zgodnie z obowiązującym prawem, jako konsumenci, mamy przecież prawo zwrócić zakupiony produkt, jeśli nie odpowiada naszym oczekiwaniom i zażądać zwrotu pieniędzy. A co z produktami takimi jak film?

Dystrybutor filmów reklamuje film, pojawia się w sieci tzw. teaser, który zachęca do obejrzenia filmu. Pełni wiary, że teaser odzwierciedla faktyczny poziom artystyczny filmu idziemy kina, kupujemy bilety, oglądamy film...a tu CHAŁA NAD CHAŁY. I co? Odda nam ktoś kasę za obejrzaną szmirę?

W tym miejscu oczywiście, że ktoś może nam zarzucić subiektywną ocenę filmu i stwierdzić, że jednym się film podoba, a innym nie. Ok, zgadzam się - ale są filmy na których krytyka filmowa nie zostawiła suchej nitki, a ilość przyznanych Malin tudzież Zgniłych Pomidorów sięga końca listy płac, poczynając od reżysera, a na cieśli kończąc.

W przypadku muzyki jest podobnie. Ale tu akurat wiele się zmieniło. Jeśli ktoś lubi słuchać muzyki w wersji mp3, to obecnie koszt zakupu płyty via iTunes (czy z innego serwisu) oscyluje wokół kilku euro (tak jak KK napisał, jeśli płyta będzie kosztowała przysłowiowe 5zł, każdy ją kupi) i gros osób zupełnie legalnie ściąga muzykę.
Ja natomiast jestem zwolennikiem wydań płytowych (choć nie winyli) w wysokiej klasie nagrania (aaa) - wtedy znajduję przyjemność w słuchaniu muzyki.
Kiedyś miałem przypadek, że zatrzymała mnie policja (kogoś szukali w podobnym samochodzie) i przeszukała mój samochód. Policjant otworzył schowek, a w nim miałem kilkadziesiąt CD z muzyką ale nie oryginalnych. Oczywiście zarzucił mi, że to płyty pirackie, na to grzecznie mu wyjaśniłem, że, dla przykładu, nie zamierzam w samochodzie wozić kolekcjonerskiego wydania Tubular Bells III Mike`a Oldfield`a i mam pełne prawo zrobić sobie kopię na swój własny użytek.

Twórcy, którzy dopiero zaczynają swoją karierę muzyczną, aż proszą się, aby słuchano ich muzyki i są gotowi swoje płyty rozdawać za darmo, byleby tylko zyskać słuchaczy, a później fanów. Później, gdy sława i woda sodowa uderza im do głowy, zaczynają mieć roszczenia wobec swoich fanów, że ci śmiali pozyskać ich muzykę nie płacąc tantiemy. Na przykład słynna już awantura, którą wywołał pan Kazimierz Staszewski po tym, jak w sieci znalazła się nowa płyta zespołu Kult - nazwał wtedy tych, którzy ściągnęli tę płytę kur...ami.
W 1984 roku miałem okazję czynnie uczestniczyć w kulturalno-alternatywnym życiu 3miasta i poznałem wtedy Staszewskiego. Wtedy ten pan był zachwycony swoimi fanami, z chęcią rozdawał kasety drugoobiegowe z nagranymi pokątnie w studiu kawałkami KULTu, zachęcał do słuchania; był szczęśliwy, wręcz dumny. Śpiewał to co czuł, śpiewał dla ludzi...teraz śpiewa dla pieniędzy, a tych którzy ośmielili się nie kupić jego płyty, a ściągnąć ją nielegalnie nazywam kur..ami.

zobacz wątek
13 lat temu
Halewicz

Odpowiedź

Autor

Polityka prywatności
do góry