Widok
Aaa...wreszcie zlazłaś mi z kolan, bo adres IP się różni.
Swoją drogą, ciekawostka. UPC przydziela go zupełnie nieterytorialnie. Żabianka i Orunia dostały te same (prawie) adresy.
Parę lat temu była smieszna sytuacja, kiedy całkiem sporo osób na Forum pisało z tego samego IP (tzn. z takimi samymi trzema pierwszymi numerami). Lokalizacje zupełnie losowe, rozrzucone po całym trójmieście. Wiem, ze nie ściema, bo większość z tych osób poznałem osobiście ;)
Swoją drogą, ciekawostka. UPC przydziela go zupełnie nieterytorialnie. Żabianka i Orunia dostały te same (prawie) adresy.
Parę lat temu była smieszna sytuacja, kiedy całkiem sporo osób na Forum pisało z tego samego IP (tzn. z takimi samymi trzema pierwszymi numerami). Lokalizacje zupełnie losowe, rozrzucone po całym trójmieście. Wiem, ze nie ściema, bo większość z tych osób poznałem osobiście ;)
Napiszę szybko, jak to jest umrzeć w wypadku. Bo to warte odnotowania, a zapominam sny. Śniło mi się, że jechałem tramwajem w jakimś mieście. Musiałem znać to miasto, bo po zatrzymaniu tramwaju na przystanku zawahałem się, czy wysiąść już, czy na następnym. Wiedziałem, ze jak wysiądę już, to będę musiał przejść trochę do przodu, a jak na następnym, to będę musiał się cofnąć. Nie wysiadłem, a następnego przystanku nie było. Tramwaj rozpędził się do niebotycznej prędkości i wyjechał na zupełnie obce przedmieścia. Mijał tylko hale fabryczne i magazyny. Zamienił się w moim śnie w coś bardziej na kształt pociągu. Ale miał przednią szybę dostępną dla pasażerów, jak tramwaj. Oglądałem przez nią krajobraz i czułem niepokój, bo nie wiedziałem dokąd jadę i kiedy będę mógł wysiąść. Nagle zobaczyłem inny pociąg nadjeżdząjący z prawej strony. Tory tworzyły po prostu skrzyżowanie. Kolizja byłą nieunikniona. A gnały te pociągi chyba z 200 na godzinę. Pamiętam, że pomyślałem tylko "Boże ratuj", a potem nie było ani bólu ani huku. Tylko takie uczucie, które ma się, gdy samolot przyziemia na lotnisku. Uczucie zetknięcia z czymś. A moja jaźń po prostu uniosła się do góry i stałą się jednym w wielkim zdziwieniem. Zginąłem w wypadku, a jednak jestem. Unoszę się i nic poza zdziwieniem nie czuję. Wtedy się zbudziłem. Ale nie zlany potem i nie z łomoczącym sercem. Bardzo spokojnie i flegmatycznie się obudziłem i pomyślałem: "aha, to był sen. to dobrze".
Zatem umieranie we śnie było dokładnie takie, jak powiedział Syriusz Black, którego uśmiercenie było nota bene największą chamówą ze strony autorki. "To szybsze niż zaśnięcie, chłopcze" - powiedział Harremu.
I z ta myślą życzę wszystkim zdrowia i długiego życia i sorry za chaotyczny styl, ale, jak wspomniałem, szybko zapominam sny i musiałem jak najszybciej to wszystko zanotować.
https://www.youtube.com/watch?v=lxKwFWJrkvE
Zatem umieranie we śnie było dokładnie takie, jak powiedział Syriusz Black, którego uśmiercenie było nota bene największą chamówą ze strony autorki. "To szybsze niż zaśnięcie, chłopcze" - powiedział Harremu.
I z ta myślą życzę wszystkim zdrowia i długiego życia i sorry za chaotyczny styl, ale, jak wspomniałem, szybko zapominam sny i musiałem jak najszybciej to wszystko zanotować.
https://www.youtube.com/watch?v=lxKwFWJrkvE
Pierwsze danie azjatyckie jakie w życiu zrobiłem to było sha yu tsai tai. Znalazłem przepis w jakiejś książce, a nie miałem zielonego pojęcia o azjatyckich smakach. Zacząłem więc robić te potrawę w myślach i zwariowałem. Poleciałem kupić wok i składniki, a potem wziąłem się za gotowanie. I rozwaliło mi mózg. W sung shu yu doszedłem do takiej wprawy, że obowiązkowo musiałem ją robić na wszelkie imprezy rodzinne i towarzyskie I od tego czasu jestem wiernym zwolennikiem kuchni azjatyckich, chińskiej w szczególności. A równocześnie obleciałem wszystkie azjatyckie knajpy w 3city, żeby zobaczyć jak kto gotuje. W GDY był taki bar Smok, wietnamski, skośnooki kucharz serwował tam kalmary w pomidorach. Zdarzało mi się na lancz jechać 80 km w jedną stronę na te kalmary. Potem zaczął gotować Polak i było po daniu.
Jadałem też w rest u pana Nguyena, ale oni już wtedy myśleli o wielkim handlu i dania owszem, robili fajne, ale sosy na bazie butelkowych. Ale sake podawali ciepłą, chyba jako jedyna knajpa w 3city.
A kiedy pojawiła się kuchnia japońska przestałem jadać na mieście. Moje pierwsze sushi smakowo biło na głowę 80% ówczesnych knajp. Fakt, nie miałem jeszcze drajwingu, ale w miarę kręcenia rolek i to się da opanować. Teraz kręcę rolki bez używania makisu. Ale moim zdaniem najważniejszy w sushi jest właściwie przygotowany ryż, i gatunek, i sposób zakwaszenia. Opracowanie własnej metodologii zajęło mi ponad rok. I wypróbowałem wszystkie chyba dostępne gatunki - większość to chłam.
No i na koniec przygoda z sashimi. Już pisałem tutaj to kiedyś, świeży karaś to najlepsza polska ryba do tej potrawy,
A jeśli chodzi o kiszonki w Azji to są powszechne. Kimchi chciałem zrobić w zeszłym roku, ale jakoś się zagapiłem z kapustą. Nie mniej gar już mam i metodologię też znam - pora na próby.
Gotowanie bardzo uspokaja. Jak każdy proces tworzenia. Jedynie żeby jeszcze klienci nie przychodzili ...
Jadałem też w rest u pana Nguyena, ale oni już wtedy myśleli o wielkim handlu i dania owszem, robili fajne, ale sosy na bazie butelkowych. Ale sake podawali ciepłą, chyba jako jedyna knajpa w 3city.
A kiedy pojawiła się kuchnia japońska przestałem jadać na mieście. Moje pierwsze sushi smakowo biło na głowę 80% ówczesnych knajp. Fakt, nie miałem jeszcze drajwingu, ale w miarę kręcenia rolek i to się da opanować. Teraz kręcę rolki bez używania makisu. Ale moim zdaniem najważniejszy w sushi jest właściwie przygotowany ryż, i gatunek, i sposób zakwaszenia. Opracowanie własnej metodologii zajęło mi ponad rok. I wypróbowałem wszystkie chyba dostępne gatunki - większość to chłam.
No i na koniec przygoda z sashimi. Już pisałem tutaj to kiedyś, świeży karaś to najlepsza polska ryba do tej potrawy,
A jeśli chodzi o kiszonki w Azji to są powszechne. Kimchi chciałem zrobić w zeszłym roku, ale jakoś się zagapiłem z kapustą. Nie mniej gar już mam i metodologię też znam - pora na próby.
Gotowanie bardzo uspokaja. Jak każdy proces tworzenia. Jedynie żeby jeszcze klienci nie przychodzili ...
@Ciacho moje:
Na nadmiar roślinności "wielkopowierzchniowej" w tym sezonie raczej nie ma co liczyć. Za mały areał mam już gotowy pod uprawy.
Znacząca większosć działki leży odłogiem a w zasadzie robi się na niej poplon - gorczyca albo łubin. Drugi rok walczę ze strukturą tej mojej gliny, żeby zaczęła przypominac glebę a nie beton ;)
Ale zaraz po przedłużonym weekendzie nakupię materiału i porobię trejaże pod rośliny dyniowate - bo coś jednak chcę wysiać, a z racji szczupłości miejsca, niech to sobie rośnie w pionie.
Na nadmiar roślinności "wielkopowierzchniowej" w tym sezonie raczej nie ma co liczyć. Za mały areał mam już gotowy pod uprawy.
Znacząca większosć działki leży odłogiem a w zasadzie robi się na niej poplon - gorczyca albo łubin. Drugi rok walczę ze strukturą tej mojej gliny, żeby zaczęła przypominac glebę a nie beton ;)
Ale zaraz po przedłużonym weekendzie nakupię materiału i porobię trejaże pod rośliny dyniowate - bo coś jednak chcę wysiać, a z racji szczupłości miejsca, niech to sobie rośnie w pionie.
czemu? zabawnie byłoby kroić japońskim nożem kiszonego ogórka w ekstremalnie cienkie paski ;) choć kiszonki i wszelkiego rodzaju pikle da się podciągnąć pod kuchnię japońską, patrząc na wszelkiego rodzaju kimchi, które de facto jest koreańskie ale i w Japonii często jadane :P
jakiś czas temu wpadł mi w ręce japoński tasak....taki, który z rozbiórką kurczaka radził sobie śpiewająco, łamiąc precyzyjnie kości dokładnie w miejscu uderzenia... cóż to był za satysfakcjonujący moment.. mogłabym w sumie spisać książkę "najbardziej satysfakcjonujące momenty w kuchni- raj perfekcjonisty" :D
jakiś czas temu wpadł mi w ręce japoński tasak....taki, który z rozbiórką kurczaka radził sobie śpiewająco, łamiąc precyzyjnie kości dokładnie w miejscu uderzenia... cóż to był za satysfakcjonujący moment.. mogłabym w sumie spisać książkę "najbardziej satysfakcjonujące momenty w kuchni- raj perfekcjonisty" :D
INSTAGRAM: unbake_my_heart_
Soundcloud: https://soundcloud.com/inga-koz-owska
Soundcloud: https://soundcloud.com/inga-koz-owska
Prawda. Mam taki ładny zestaw deba-bocho, nakiri-bocho i yanagi-ba, w walizeczce z gadżetami. Ostrzy się je tylko jednostronnie. Kiedyś miałem taki pomysł, że będę pracował jako frilanser - chef na obsługę japońskich imprez :-)) Chyba dobrze, że na pomyśle się skończyło. A te noże używam tylko i wyłącznie do robienia japońszczyzny, użycie ich do czego innego pachniałoby mi profanacją ...
Niektórzy nieustannie się czegoś uczą.
(Zupełnie jak nasz Prezydent).
https://m.youtube.com/watch?v=4p0DsVPkyZg
(Zupełnie jak nasz Prezydent).
https://m.youtube.com/watch?v=4p0DsVPkyZg
Bez egzaltacji.. ochłodzenie idzie ;]
Ogórki czy kabaczki muszą poczekać. Choć kabaczki wysiałem już do "rozplemników". Za 3-4 tyg będą w sam raz do gleby.
Pogadałem dzisiaj troszkę z jedną z działkowych sąsiadek. Sporo młodsza ode mnie. Myślę,. że koło 40.
Niebrzydka... i chłopa nie ma... zatem zechciało mi się z Nią gadać :D
Głównie ma trawnik. Na roślinach się nie zna. "Bo widać, że Pan się zna a ja nie".
G.. prawda. Nadal się nie znam, ale mając działkę, odrobiłem zadanie domowe i przez zimę posiedziałem na Necie (też mi nowość :)
Informacji jest w pip... trza tylko po nie sięgnąć.
Ogórki czy kabaczki muszą poczekać. Choć kabaczki wysiałem już do "rozplemników". Za 3-4 tyg będą w sam raz do gleby.
Pogadałem dzisiaj troszkę z jedną z działkowych sąsiadek. Sporo młodsza ode mnie. Myślę,. że koło 40.
Niebrzydka... i chłopa nie ma... zatem zechciało mi się z Nią gadać :D
Głównie ma trawnik. Na roślinach się nie zna. "Bo widać, że Pan się zna a ja nie".
G.. prawda. Nadal się nie znam, ale mając działkę, odrobiłem zadanie domowe i przez zimę posiedziałem na Necie (też mi nowość :)
Informacji jest w pip... trza tylko po nie sięgnąć.
Jakby to Wam powiedzieć? Nie, już nic.
Nic nie mówiłem.
Ale bardzo mnie to wzrusza. Odwagi ludzie. W życiu nigdy nie jest za późno na... naukę gry na fortepianie
https://www.youtube.com/watch?v=SSd2AapfzmM
Nic nie mówiłem.
Ale bardzo mnie to wzrusza. Odwagi ludzie. W życiu nigdy nie jest za późno na... naukę gry na fortepianie
https://www.youtube.com/watch?v=SSd2AapfzmM