Re: Po rozwodzie-święta
Tu sytuacja jest jednak inna. Dziewczynka urodziła się bardzo szybko po rozwodzie. Poza tym wydaje się, że synowie faceta są jeszcze na tyle mali, że nie podejmują decyzji czy jechać do ojca czy...
rozwiń
Tu sytuacja jest jednak inna. Dziewczynka urodziła się bardzo szybko po rozwodzie. Poza tym wydaje się, że synowie faceta są jeszcze na tyle mali, że nie podejmują decyzji czy jechać do ojca czy nie. Jak są dzieci i nowe związki, to po prostu trzeba to jakoś poukładać. Ale to wymaga czasu, cierpliwości, dobrej woli i jeszcze raz czasu, czasu, czasu. Facet miał to kompletnie gdzieś, autorka wątku po części też. Argument, że nikt nie chce być sam jest kompletnie nie na miejscu. Może synowie partnera też nie chcieli być sami, też woleliby mieć tatę w domu? O tym się już nie pomyślało, bo tylko własne "ja" jest ważne. W ogóle nie umiem sobie wyobrazić, jak można mieć własne dzieci i widzieć, że im źle bez ojca i samemu być przyczyną tego, że dwóch innych chłopców też będzie w takiej sytuacji. No nie mieści mi się w głowie.
W tym całym młynku najbardziej winny jest facet. Drań z niego i tyle. To on ma dwie rodziny i on powinien zadbać o to, by jakoś wszystko w końcu zagrało. Nie byłoby to łatwe, bo jakoś szybko zdecydował się na nowy związek, nowe dziecko. Czy chociaż przez chwilę pomyślał o swoich synach, że przez taki pośpiech może ich zranić, skrzywdzić? No ale z tego co tu można wyczytać jemu jest dobrze tak jak jest i ani myśli zmieniać swojego trybu życia. A gadanie, że ktoś mu coś każe, to można między bajki włożyć. Jest mu tak wygodnie i tyle.
zobacz wątek