Widok

Poradnik eko-polityczny

W związku z faktem, że władzę przejęli prawdziwi fachowcy, tacy jak Szczerba i Joński, trzeba dokonać pewnej reorientacji codziennych strategii, adaptować się do zmienionych warunków i adoptować zmodyfikowane sposoby działania. Warto o to zadbać szczególnie w trudnych warunkach zimowych.

Jakie to powinny być strategie ?

Mamy już pewne doświadczenia związane z zamieszkiwaniem w ośrodkach, gdzie od dłuższego czasu rządzą prawdziwi fachowcy, jak pan Trzaskowski czy pani Dulkiewicz, więc warto by mieszkańcy innych ośrodków adoptowali wnioski wypływające z tych doświadczeń.

Spróbujmy się pokusić o ujęcie tych kwestii w formie krótkiego kursu survivalu, opierając się o doświadczone ostatnio konkrety.

Moja osobista strategia wygląda tak oto. Przed wyjściem z domu wyglądam przez okno i sprawdzam optycznie warunki śniegowe. Nienajgorsze, pokrywa śniegowa, po ostatnich opadach nie przekracza grubości 5 cm, więc nie powinno być kłopotu.

Ale zaraz, chwileczkę, trzeba się jeszcze zastanowić jakie zakupy trzeba zrobić dziś rano i w jakim obszarze miasta czy dzielnicy. Bo dzielnice są różne. Jedne są bardziej elitarne i tam ludzie lubią sobie pospać, a potem się śpieszą, więc wsiadają do swoich pancernych Audi i odjeżdząją i nie w głowie im jakieś odśnieżanie.

Są też dzielnice zdominowane przez klasę robotniczą, która staje wcześnie i rezygnuje z odśnieżania oblodzonych pojazdów, decydując się na transport publiczny. Wychodzi wcześnie z domu, drepce do przystanku pięknie ubijając wartwę śniegową, po której żwawo mogą maszerować kolejni przechodnie.

Zdarza się jednak, że raptowne zmiany pogody powodują nagłą odwilż, a potem ponowne ochłodzenie, w wyniku czego następuje zamrożenie wody i mamy szklankę i okazję do ćwiczenia piruetów..

Tak więc zanim wyjdziemy z domu, musimy się dobrze zorganizować. Przede wszystkim potrzebny nam będzie spory plecak, do którego pakujemy odpowiednie, różne pary obuwia. Buty z metalowymi kolcami dobre na lodową skorupę pokrywającą chodniki. A jak będzie kasza śniegowa czy błoto pośniegowe to też się przydadzą. Druga para to buty z gładkimi podeszwami, które umożliwią nam szybkie slizganie się po zlodowaciałych powierzchniach zamiast ryzykownego dreptania. No i jeszcze trzecia normalna para do poruszania się po powierzchniach odśnieżonych.

Ludzie sprawni fizycznie, mogą pomyśleć, na wypadek wyprodukowanych przez odśnieżarki zatorów z odgarniętego byle jak śniegu czy kaszy śniegowej, o szczudłach, dzięki którym pokonamy wszystkie takie przeszkody pojawiające się na trasie.

Tak wyrychtowani, wyruszamy z domu zlokalizowanego w okolicy elitarnej i rozglądamy się, żeby sprawdzić jaki humor mieli dziś specjaliści od ewentualnego odsnieżania. Hmm, szklanka, no to siadamy na ławeczce , otwieramy plecak i wyjmujemy buty z kolcami. Zakładamy i ruszamy dalej. Dochodzimy alejką do schodów wyprowadzających nas z osiedla i widzimy, że nasza decyzji co do obuwia była trafna. Schody zamieniły się w niewysoki stok narciarski, lekko zlodowaciały, który uda nam się teraz pokonać z łatwością.

Przed nami kolejny etap naszej odysei, trzeba dojść do ruchliwego węzła i skrzyżowania. Widać skutki pracy odśnieżarki, chodnik w miarę czysty, więć opieramy się o płot, zmieniamy obuwie i ruszamy dalej. Ale gdy dochodzimy do zebry, okazuje się, że drogę zagrodziły nam hałdy nawalonego przez odśnieżarkę błota pośniegowego. Trudno, butów nie zmieniamy, machamy tylko ręką do kierowców nadjeżdżających aut i przeskakujemy najpierw przez jedną hałdę, a potem przez drugą. Po drugiej stronie jest akurat przystanek, ale tu obsługa z ZTM poszła na łatwiznę i posypała śnieg chemią, pełno więc kaszy pośniegowej i błota pośniegowego. Nie da się przejść suchą nogą, więc schodzimy na jezdnię i drepcemy do skrzyżowania.

Na skrzyżowaniu to co zwykle w takiej sytuacji. Dwie jezdnie a zatem cztery hałdy mokrego błota pośniegowego w czasie odwilży lub zlodowaciałych mini-himalayów w razie mrozu. Dzisiaj mokre błoto. Patrzę na światła, czerwone, ale przecież w tej błotnej kałuży stać nie będę. Nic akurat nie jedzie, więc korzystam z chwilowej przerwy w ruchu i hops, przeskakuję przez te cztery hałdy. Za sobą słyszę tylko gniewne pomruki wytresowanych w kulcie czerwieni przechodniów.

Po drugiej stronie tego ciągu komunikacyjnego jest osiedle nieco mniej elitarne, więc oddycham z ulgą bo tam chodnik czarny i bez zmiany obuwia docieram do sklepów. Czasami jednak pozostaje tam ubity śnieg, który na szczęście nie jest posypywany chemią, po którym można się poruszać bez ryzyka poślizgu. Gdy jednak powierzchnia jest śliska, wtedy zmieniamy obuwie, rozpędzamy się i dłuuuugim śliiizgiem pędzimy przed siebie.

W tym obszarze miejskim mogę się przygotować i zminimalizować ryzyko. Gorzej gdy muszę udać się poza swoją dzielnicę. Musiałbym kupić większy plecak.

I tak nam minęły niemal dwa zimne miesiące, z dwoma atakami, pardon, ataczkami zimy. Przed nami jeszcze dwa. Mam nadzieję, że ten krótki kurs survivalu pomoże państwu przetrwać kolejne, nie daj Boże, ataki. Zimy i fachowych profesjonalistów.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 1

Jak mniemam, chodzi o tzw winę Tuska. Wysilanie się na dyskusję z pisiarzami z góry skazane jest na stratę czasu, który można spożytkować w bardziej przyjemny sposób. Na przykład dokarmianie ptaków. Taka na przykład sikorka, mały ptak a wielki rozumem, posługując się skalą wartości tej cechy i porównując ją do pisiarzy.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0

He, he, sikorki i jeże dokarmiam od lat. zetjot.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1

Żeby wzburzyć chiiitrych ludzików manifestujących z wizerunkiem, a jakże, serducha, dodam, że regularnie wysyłam pewne kwoty do fundacji prowadzących zbiórki na rzecz chorych maleństw.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 2

Jako Zetjot dokarmiasz sikorki. Fajnie. Ale już jako łowca absurdów, zdajesz się zapełniać skażonym ziarnem, karmnik dla pisiarzy. Z którego to karmnika nienawiści tak chętnie podżerają pisowskie wróbelki.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0

Nienawiść produkują postkomunistyczni propagatorzy przemysłu pogardy i pedagogiki wstydu. Zapełniający całe tony papieru gazetowego i megaserwery urządzeń medialnych.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1

Mhm. Dziękuję bardzo za ten interesujący i barwny tekst. Pozwolił mi, na chwilę, powrócić pamięcią do tzw. "życia w mieście", a nawet jeszcze dalej... "życia na morzu". Obecne, "wiejskie życie", które dzięki pańskiemu obrazowi, doceniłam (jeszcze raz) podwójnie, najbardziej odpowiada mojej zwierzęcej, dzikiej naturze :)
Ps
Ten uśmiech boli, a zęby schną :]
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Inne tematy z forum Polityka

Czy aborcja powinna być w Polsce zakazana? - debata: prof. Senyszyn vs. pastor Bartosik (4 odpowiedzi)

Spór o aborcję trwa. Czym więc jest aborcja? Zabójstwem czy prawem do wyboru? Uśmierceniem...

Jak się czujecie nabici w Tuska? (3 odpowiedzi)

Kwoty wolnej nie będzie. O zamachu na media już się nawet Mentzen śmieje, że teraz przyszło PO...

do góry