Odpowiadasz na:

Re: Poród Swissmed 2

Witajcie,

ja rodziłam w Swiss zgodnie z zapowiedzią 14.04. - i wiem że następne dziecko tylko tam. Ale po kolei.

Miałam wpisaną do kalendarza cesarkę na 7.30 -... rozwiń

Witajcie,

ja rodziłam w Swiss zgodnie z zapowiedzią 14.04. - i wiem że następne dziecko tylko tam. Ale po kolei.

Miałam wpisaną do kalendarza cesarkę na 7.30 - przyjechaliśmy na miejsce, zrobiono mi KTG i wraz z panią pielęgniarką wypełniałam dokumenty - w tym zgodę na zabieg operacyjny. Następnie zostałam zaprowadzona na salę gdzie byłam do końca pobytu - poproszono mnie o przebranie się w taką jednorazową (nieprzezroczystą) koszulę, założono mi welflon i kroplówkę. W tym czasie przyszła do mnie Pani anastazjoloig omówić znieczulenie podczas zabiegu - ja miałam ogólne więc jak przyznała będzie troszke inaczej - czyli wszystko na "żywca" włącznie z cewnikiem (nie bolało aż tak bardzo) bo zależy im na jak najkrótszym czasie pomiędzy zaśnieciem a wydostaniem dzidziusia. Ponieważ zmienił się plan zabiegów chwilkę później szłam na stół. W pełni świadomie uczestniczyłam w przygotowaniach po czym zostałam uprzedzona że zaczynamy i zaraz zasnę. Dla Męża który stał za drzwiami ten moment był najgorszy bowiem widział mnie taką bezwładną z rurą intubacyjną w buzi. No i następne co pamiętam to wybudzenie - które było dla mnie koszmarem z uwagi na przebytą wcześniej operację kregosłupa który to odezwał się właśnie dopiero po porodzie. Ból był nie do zniesienia i dostałam dużo środków przeciwbólowych. Dopiero później zobaczyłam Małego którym w tym czasie opiekował się Mąż.

Przez cały pobyt (od środy do soboty) byłam na sali sama - dzięki temu mogłam korzystać z pomocy Męża chociażby w umyciu się czy noszeniu Małego do odbicia. Poza tym do opieki są dwie pielęgniarki - osobna dla Mamy i osobna dla dzidziusia - przychodzą na każdy dzwonek (specjalny przycisk jest przy łożku). Ponadto chętnie pomagają, tłumaczą - tylko że nie należy się bać pytać. Tak samo z karmieniem - jeśli nie zapytacie nikt się nie narzuca. Również pytania i wątpliwości Męża nie pozostawały bez odpowiedzi. Ponadto Tatuś chodził z Małym na wizyty do pediatry (codziennie rano) - po badaniu pediatra przychodzi do Was do sali i wyjaśnia co było robione (badania, szczepienia, pobranie krwi). Również lekarze przychodzą conajmniej dwa razy dziennie (tzw. obchód) - ja jako pacjentka dr Wójcika miałam dodatkowe wizyty mojego lekarza gdy był na dyżurze.

No i moje wrażenia na koniec - następną dzidzię będę rodziła w Swiss jeśli będzie taka możliwość (ta nieszczęsna kwalifikacja). Dla mnie z uwagi na moje problemy z kręgosłupem taka opieka na życzenie i obecność Męża okazały się bezccenne. Poza tym brzuszek już coraz mniej boli a blizna jest arcydziełem chirurgicznym (cieniutka kreseczka). No i poród mimo bólu już jest tylko wspomnieniem (nawet całkiem miłym) :)

Aha i jeszcze jedna sprawa - dziewczyny tam jest taka możliwość oddania dzidziusia na noc - w pierwszą noc chciałam być supermamą i umęczyłam i siebie i małego - i i tak musiałam oddać bo nie byłam w stanie się nim zająć. W drugą z uwagi na moją niewiedzę (i ból) Mały zachłysnął się mleczkiem - i też musiałam oddać. W trzecią odpuściłam sobie już bycie tą super i sama poprosiłam o zabranie Małego. To bardzo ciężkie psychicznie doświadczenie takie oddawanie - niemniej jednak skorzystajcie z tego bez takich oporów jak ja. Moje chęci kończyły się tylko łzami i poczuciem beznadziejności... A tam maluszek jest naprawdę w dobrych rękach.

No i jeszcze jedno - co zauważył mój Mąż - jakoś tak Tatusiowe nie kwapią się i nie są zbyt widoczni, obecni z partnerkami. I to może też tłumaczyć to że ktoś po prostu musi wypisać się na życzenie - bo jeśli Mąż akurat pracuje a są inne dzieci (lub nawet zwierzątka które trzeba nakarmić) w domu - to Mama często nie ma możliwości inaczej...

zobacz wątek
15 lat temu
Monika_81

Odpowiedź

Autor

Ogłoszenie
Polityka prywatności
do góry