Odpowiadasz na:

Re: Poród w szpitalu Morskim w Gdyni Redłowie

Ja rodziłam w grudniu 2010r. Było b. gorąco na sali. Miałam koszule i gruby szlafrok - taki misoowaty. Prawie wcale go nie ubierałam, jak musiałam tylko. I zazdrościłam dziewczynom które miały... rozwiń

Ja rodziłam w grudniu 2010r. Było b. gorąco na sali. Miałam koszule i gruby szlafrok - taki misoowaty. Prawie wcale go nie ubierałam, jak musiałam tylko. I zazdrościłam dziewczynom które miały bawełniane szlafroki ;-).
Moją córkę kąpano pod kranem - coś się znowu zmieniło? Bo jak szłam rodzić to słyszałam, że nie kąpią, tylko chusteczkami przemywają, a kąpały. Nie pamiętam zupełnie czy miałam dla małej ręcznik? Ale chyba tak...w końcu to nie było by higieniczne gdyby wycierały wszystkie maluchy jednym.
Byłam aż 7 dni bo mała brała antybiotyk - miała podwyższone crp. Sam poród i pobyt ok. Zdażały się mniej miłe położne, ale ogólnie nie mogę narzekać. Ja miałam tylko pecha, ze na sali lezałam z "patologiczną" matką. A nie myło miejsc - 100% obłożenia akurat i nie przyjmowały nowych rodzących.

Do szkoły rodzenia chodziłam do Iwony Guć - baaaardzo polecam. Ma takie zdroworozsądkowe podejście do spr. macierzyństwa. Np. moja kol. chodziła do Bobasa, była zadowolona w trakcie, a po porodzie już mniej - wiele rzeczy P. Iwona lepiej radzi. Np. co pamiętam z czym kol. miała problem. Położna z Bobasa mówiła że nie zaglądać do buzi dziecka, nie myć itd. Nam P. Iwona że od początku myć język, dziąsełka. Koleżanki syn miał pleśniawki... Tzn. to jest przykład tylko, ale wiele rzeczy się różniło i w trakcie naszego macierzyństwa wychodziło, ze to co mówiła P. Iwona jest lepsze.

zobacz wątek
12 lat temu
~Michalowa

Odpowiedź

Autor

Ogłoszenie
Polityka prywatności
do góry