Odpowiadasz na:

No wiadomo, że już w '39 trzeba było się dogadać. Bo nigdy nie istniały żadne gwarancje brytyjskie. Anglicy po prostu celowo i z premedystacją wepchnęli nas pod kosiarkę. To nie jest tak, że oni po... rozwiń

No wiadomo, że już w '39 trzeba było się dogadać. Bo nigdy nie istniały żadne gwarancje brytyjskie. Anglicy po prostu celowo i z premedystacją wepchnęli nas pod kosiarkę. To nie jest tak, że oni po 1 września improwizowali i wahali się, czy atakować Niemców czy nie. Postanowili zniszczyć Polskę, zyskać przez to długie miesiące na dozbrojenie, a potem zawrzeć z Niemcami porozumienie gwarantujace im panowanie na morzach. Potem wycofali się z planów porozumienia, co jest dla mnie dość niezrozumiałe, bo losy bitwy o Anglię wisiały na włosku. Hitler w każdym razie cały czas liczył na deal z UK, bo jak inaczej wytłumaczyć jego zgodę na ewakuację z Dunkierki?
To są wszystko słuszne dywagacje obecne też w dyskursie historyków kojarzonych z prawicą (Zychowicz, Cenckiewicz, śp. Wieczorkiewicz etc.). Tyle że nie uwzględniają spraw opatrznościowych. Trudno oprzeć się wrażeniu, ze Polska naprawdę jest w szczególny sposób odgórnie prowadzona. Wychodzimy z wojny przegrani, zalani czerwoną zarazą i pozbawieni 1/3 terytorium. Ale potem jest Wyszyński, Wojtyła, Solidarność, Herbert, czy nawet Miłosz i wielu innych. Odradzamy się z PRLu jako kraj jednolity narodowościowo, bez tych problemów, które mają Niemcy czy Francja i z najlepszymi, wręcz wymarzonymi, opartymi o morze góry i rzeki granicami (tylko Lwowa szkoda). Do tego stare komuchy były bardzo konserwatywne moralnie i obyczajowo. To jeszcze da się odnotować na przykładzie Millera, co najpierw Magdę Ogórek wystawił, a potem powiedział, że jego wnuczka jest "zupełnie normalna", czyli heteroseksualna. W efekcie nie mamy w Gdańsku Sankt Pauli, a w Warszawie tego, co się dzieje w lasku bulońskim czy w tej słynnej dzielnicy w Amsterdamie. Można by naprawdę coś wnieść do tej zmęczonej Europy, gdyby nasi politycy nie byli tacy zakompleksieni i nie trzęśli portkami przed kolesiami, co wyglądają jak jakaś rodzina Adamsów z wiecznie naprutym Junckerem na czele.