Widok

Praca licencjacka - pomoc

Witam serdecznie!
Postanowiłam napisać tutaj (z nadzieją na nie podpadnięcie adminowi :)) otóż, piszę pracę licencjacką o temacie:
Polska widziana oczami swoich obywateli. W oparciu o wydarzenia z 1989 roku oraz o lata współczesne.
Potrzebuję opinii społecznych dot. tego, co Was szanowni Obywatele wkurza dzisiaj, czy może w dobie "komunizmu" żyło się lepiej? Z jakimi problemami musi borykać się współczesny obywatel -zarówno ten młody jak i ten w wieku emerytalnym? Co Was irytuje. Co się Wam podoba? Czy generalnie żyje się dobrze, czy stawiacie raczej na emigrację. Co koniecznie wymaga reform, generalnych zmian? Do czego wg Was zmierza kraj?
Bardzo Dziękuję za wszelką pomoc i podpowiedzi w w/w temacie. Dziękuję też (z góry) Adminowi za nieusuwanie mojego wątku.
Pozdrawiam
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Witam,
Bardzo ciekawy temat, gartuluję wyboru.
Mam kilka spostrzezeń, którymi chętnie się podzielę. Jestem dość młoda (przynajmniej tak mi się wydaje) - mam 33 lata. Niewiele pamiętam z czasów poprzedniego ustroju, ale conieco kołacze mi się po głowie. Pierwsza myśl, jaka przychodzi mi do głowy to, że przede wszystkim zmieniły się oczekiwania ludzi, a co za tym idzie wielość problemów, niechęci i niezadowolenia.
Kiedyś przeciętnym ludziom wystarczyły 3 tygodniowe wakacje w domku z dykty z małą kuchenką do gotowania, dziś - musi być łazienka w pokoju, telewizor, dostęp do internetu, plac zabaw dla dzieci itp. To jest oczywiście przykład, jakich wiele. Chciałam tylko zwrócić uwagę na jeden aspekt zmian, jakie dokonały się przez te ostatnie 30 lat.
Czy w dobie komunizmu, czy też raczej socjalizmu jak go dziś określamy, żyło sie lepiej? Nie mnie to oceniać - ocenią pewnie przyszłe pokolenia. Zdecydowanie obywatele byli objęci swego rodzaju "opieką", której dziś brakuje. Rodzice, nawet z biedniejszych rodzin, mogli zapewnić swoim dzieciom wakacje, które były dofinansowywane lub całkowicie finansowane przez zakłady pracy. W domach kultury oferowano darmowe zajęcia dla dzieci - sekcje rytmiki, modelarstwa itp. To rzeczy, za które dziś rodzice muszą płacić, a wielu z nich, mimo, ze oboje pracują nie są im wstanie podołać finansowo.
Ze względu na "przymus pracy" każdy ją miał, oczywiscie zdarzały sie wyjątki, ale zwykle dotykały osób zaangażowanych politycznie. Zwykły, przeciętny obywatel nie miał z tym problemów. Ja pochodzę, z takiej właśnie przeciętnej rodziny i nigdy niczego mi nie brakowało, pomimo tego, że rodzice nie byli zamożni. Ale było to zapewne też kwestią oczekiwań, ponieważ wielu rzeczy nie było, cieszyło to co było. We wspomnieniach moich rodziców także nie ma złych doświadczeń, mieli pracę, co jeść, chodziliśmy dość często do kina, teatru, na wystawy (nigdy nie słyszałam od rodziców by brakowało na to pieniędzy).
Jednym z największych problemów z jakimi borykał się przeciętny Kowalski był brak mieszkań - wielu moich sąsiadów czekało na mieszkania po 15 -20 lat. Mieszkano więc w małych klitkach po kilka osób. Z drugiej jednak strony, rodizny wielodzietne, wychowankowie domów dziecka itp. zdecydowanie szybciej i łatwiej zdobywały lokum. Mozna je było również "wychodzić" jeśli miało się siłę i determiancję by "nękać" urzędników swoimi częstymi listami i wizytami.
Rzeczą pozostawiająca wiele do życzenia był poziom leczenia. Nie pamiętam, by na wizyty czekało się tak długo jak teraz, ale dysponowalismy zdecydowanie gorszym sprzętem, szpitale były brudne, a obsługa niezbyt przyjaźnie nastawiona do pacjenta. I oczywiście wszechobecne łapówkarstwo we wszelkich instytucjach.
Biorąc pod uwagę te czynniki, jak każdy ustrój mial on swoje lepsze i gorsze strony.
A dziś... Mamy piękny kolorowy świat i chcemy miec wszystko. To co pozostało z nas z lat poprzenich to częsta postawa roszczeniowa - bo kiedyś państwo dawało to czy tamto. Nie jestem zwoleniczką takiej postawy a raczej za tym by na pewne rzeczy sobie zapracować. Ale tu dochodzimy do rzeczywistego problemu "dzisiaj". Często, pomimo tego, że dwoje rodziców pracuje, nie są w stanie przeżyć całego miesiąca. I nie mam na myśli tu luksusów, ale po prostu jedzenia, nie mówiąc o tym, że chciałoby się iść do kina, teatru itp. Zdobycie mieszkania jest mozliwe tylko wtedy, gdy posiadamy zdolność kredytową, chyba, że ktoś miał szczęście odziedziczyć lokum po krewnych. Opieka medyczna, pomimo dobrego sprzętu nie jest wstanie nalezycie zajac się pacjentem. Ale za to nie mamy cenzury i mamy wolnosć słowa (czy aby na pewno?). Możemy wszystko - wyjechać gdzie chcemy, wybrać studia jakie chcemy, mieć wszystko co chcemy - pod warunkiem, że mamy na to pieniądze.
Oprócz tych problemów, jeden irytuje mnie najbardziej - w dzisiejszym społeczeństwie nie ma miejsca dla przeciętniaków. Wszyscy muszą być wybitni, w szkole, na studiach w pracy. A przecież tych wibytnych w calym społeczeństwie jest garstka. Od przeciętniaków oczekuje się wybitności, której nie mają, stąd tak dużo depresji, samobójst, cwaniactwa (nie tylko jako pozostałości satergo ustroju).
W moim wywodzie specjalnie nie odniosłam sie do spraw związanych z polityką, brakiem wolności słowa, ograniczeniom jakie panowały w socjalizmie, bo patrzę z perspektywy przecietengo obywatela, nie uwikłanego w sprawy polityczne.
Podsumowując: Nie umiem ocenić, który czas był lepszy, w jednym żyłam zbyt krótko, drugi jakoś daje mi żyć. Żaden nie jest do końca zły, ani do końca dobry, wszystko zależy od nas, naszych oczekiwań, chęci i umiejętności.

pozdrawiam i mam nadzieję, że moja wypowiedź w jakikolwiek sposób Ci pomoże
popieram tę opinię 8 nie zgadzam się z tą opinią 0
Bardzo, ale to bardzo Tobie DZIĘKUJĘ za pomoc :)
Pozdrawiam
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Jestem pod wielkim wrażeniem, że ktoś w tak sensowny i elegancki sposób, obszernie się wypowiedział. Brawo! A już straciłam wiarę w dzisiejszych 30latków że zatracili zdolność ładnego wypowiadania się.

Jeśli chodzi o moje wspomnienia z tamtych lat i porównanie z tym co dzisiejsze to wydaje mi się, że dziś żyje się łatwiej bo jedyne co nas ogranicza to pieniądze, które możesz przecież zarobić lub wziąć kredyt a kiedyś trzeba się było jakoś obejść bez różnych rzeczy.
Nienawidziłam ciuchów robionych na drutach, nawet skarpety czy kapcie też były na drutach, do prania zamiast proszku ścierane na tarce szare mydło od którego się strasznie kichało, po wszystko kolejki, na podwórko chleb ze smalcem, jak ktoś miał telewizor to właściwie i tak nic nie było ciekawego do oglądania, jeśli była konieczność gdzieś zadzwonić to trzeba było od sąsiada bo telefon był takim samym luksusem jak tv i było wiele innych niedogodności. Ale za to żywność miała o wiele lepszy smak i wartość odżywczą. Mleko normalnie się zsiadało, masło było masłem a nie mixem tłuszczowym, śmietana najlepsza na świecie, jogurt owocowy miał tylko jeden smak - owocowy :) ale i tak był wyborny, chleb był prawdziwy bez konserwantów i tak pyszny że niektóre dzieci obgryzały piętkę z chrupiącej skórki już po drodze do domu, (dzisiejszy chleb prędzej spleśnieje niż wyschnie fuj), warzywa były tanie i zdrowe bez chemicznego posmaku, były rewelacyjne bary mleczne gdzie można było zjeść smacznie tanio i zdrowo i nikt nie słyszał o psującym kubki smakowe glutaminianie sodu. Była inna kultura.
Sąsiedzi byli zawsze sobie życzliwi a nawet jeśli ktoś się nie lubił to i tak wszyscy się doskonale znali i mówili sobie dzień dobry a panowie uchylali kapelusze i pomagali wnieść ciężką siatkę jak widzieli że sąsiadka dźwiga. No i byliśmy najbardziej ekologiczni właśnie wtedy, mało kto dzisiaj wie że na foliową torbę w sklepie potocznie mówi się "siatka" bo kiedyś tą funkcję sprawowały prawdziwe siatki z takich sznurków splecionych jak sieć, każdy widział co niesiesz ale i tak wszyscy mieli to samo, mleko i śmietana miały zwrotne butelki, większość produktów żywnościowych była zawijana w papier a nie folię, papier toaletowy nie był foliowany tylko wiązany sznurkiem, dzieci i dorośli zbierali i oddawali do skupu makulaturę, rozmaite butelki i słoiki też były zwrotne lub służyły ponownie w domu do przetworów, nie piliśmy gazowanych śmieciowych napojów z plastikowych butli tylko zdrowy kompot lub domowy sok z winogron lub malin , ewentualnie latem oranżadę której butelki też były zwrotne i przeważnie piło się na miejscu. Ekologia królowała. Było sporo zabawek blaszanych lub drewnianych i proste zabawy podwórkowe w klasy, piłkę lub sznura. Teraz produkujemy tyle plastiku że nie ogarniamy a nikt nawet nie wymyślił jak go zutylizować, żeby nie zaszkodzić środowisku, produkujemy go mimo, że nie umiemy odwrócić tego procesu totalnie bezsensu.
Transport publiczny był popularny i nikt nie czuł się gorszy że z niego korzysta, mało kto miał auto, nie było korków i powietrze było czystsze. Nie było czipsów, batonów itd ale były desery typu kisiel budyń kakao, dżemy , bułki maślane i drożdżówki był twór na wagę zwany blokiem i była chałwa czasem. Do szkoły zabierało się kanapkę z serem żółtym i jabłko. Ciekawe też, że prawie nie zdarzała się otyłość u dzieci w wieku szkolnym, jak się trafiło jedno dziecko pulchne na klasę to było prześladowane a teraz pół na pół. Bardzo tanie i popularne były ryby, sklepów stricte rybnych było dużo (przynajmniej tu w Gdańsku), mleczarskie sklepy też, generalnie sery i ryby były najtańsze i najczęściej jedzone a dziś są droższe od mięsa co jest moim zdaniem chore. W niedzielę można było kupić bardzo smaczne ciastka tortowe na sztuki też daję głowę że były ekologiczne bo niektóre cukiernie skupowały skórkę pomarańczową i cytrynową od ludzi a to naturalne aromaty. Dziś wszyscy stawiają na szybką i tanią produkcję kosztem naszego zdrowia i kosztem smaku który się znacznie pogorszył.
Wstawiam link do zabawnego ale niosącego prawdziwe przesłanie tekstu na ten temat.
http://www.blog.woliera.com/component/content/article/40-stycze-2008/103-budy.html
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 0
Jak żyło się kiedyś wiem jedynie z opowieści rodziców i dziadków. Długie kolejki po wszystko. Ludzie z pieniędzmi w kieszeniach za które i tak nic nie można było kupić - bo nic nie było. Sklepowe półki świecące pustkami. A mimo to dziadkowie i rodzice bardzo chętnie mówią o tamtych czasach. O czasach, gdzie cała wioska przychodziła do domu mojej babci, by obejrzeć telewizję - w wiosce robiło się wówczas pusto i cicho. Mama za każdym razem mi wspomina o wieczorynce trwającej zaledwie 10 minut, o programach zaczynających się dopiero po południu. O czasach, kiedy puszczali po raz pierwszy "Czterech pancernych", gdzie co drugi pies na podwórku wabił się Szarik.

A teraz? Nie ma kolejek w sklepach. Jest mnóstwo towaru na półkach tylko w naszych kieszeniach jest pusto. Ludzie pochodzący ze wsi czy małych miast mają gorszy start. Dlaczego? Nie każdego stać, by ich dziecko dojeżdżało choćby 30-50km na uczelnię. Ogólnie szansę ma ten, kto albo ma bogatych rodziców lub ciotkę w Ameryce, albo wyjedzie (niekoniecznie zagranicę) do dużego miasta. 5 lat temu tak zrobiłam i decyzji nie żałuję. Znalazłam pracę za 1100zł z której musiałam opłacić stancję, studia (zaoczne, bo w tygodniu pracowałam) i się wyżywić. Rodzice jak mogli tak pomagali, ale sami mieli niewiele. Przyszedł czas, kiedy musiałam wybrać - powrót do rodziców lub rezygnacja ze studiów - bo pieniędzy okazało się zbyt mało. Zrezygnowałam z nauki, zostałam w Gdańsku. Nie żałuję wyboru. Wyszłam za mąż za człowieka, który skończył studia, a w zawodzie nie pracuje, bo się nie utrzymamy. Oboje pracujemy. Chcemy niedługo kupić mieszkanie, oczywiście na kredyt na, praktycznie, resztę życia. Nie mamy dzieci i raczej mieć nie będziemy. Dlaczego? Bo nie stać nas nawet na jedno. I absolutnie nikt mnie nie przekona, że można pogodzić pracę za marne pieniądze, spłacanie kredytu i wychowywanie dziecka. Nie zamierzam wybierać pomiędzy opłaceniem rachunków a zakupem mleka czy pampersów.

Podsumwując. Kiedyś żyło się ciężko (tak myślę), ale teraz wcale nie jest lepiej. Mam 26 lat, męża, stałą pracę i zastanawiam się, czy kiedykolwiek będzie mi w tym kraju lepiej? Czy będę miała na zapłacenie raty za mieszkanie, czy będę miała choć jedno dziecko, czy kiedykolwiek wyjadę na wakacje dalej, niż park na osiedlu w którym mieszkam?
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 0
W czasach PRL-u nie było wolności i demokracji ale żyło się jakby szczęśliwiej. Dzisiaj jest wszystko: wolność, dowolność, pełne sklepy ale nie ma ducha w narodzie. Spsieliśmy w tym Serbinowie...
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 1
Ponownie DZIĘKUJĘ WSZYSTKIM i zachęcam do dalszych wypowiedzi :) Wasza pomoc jest bezcenna!!
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 1
wszystko było lepsze prócz aparatu bezpieczeństwa, ja średnia klasa społeczna tylko słyszałam o restrykcjach a zadymy widziałam jeżdżąc tramwajem

zacofanie naszego narodu wynikło z "opieki" związku radzieckiego
np wysyłaniu wszystkich wyrobów na wschód zaczynając od statków po zapałki lecz ja nie zaprzeczę że zacofanie technologiczne musi
być szkodliwe a wręcz stawiam na to że nagły rozwój technologiczny
pozbawił nas bardzo wielu rzeczy o których nowe pokolenia dowiedzą się przypadkiem

smak "mleka" od świeżo wydojonej krowy
pozostawia wyrobiony smak na całe życie ;) warzywa i owoce z działki
rodziców doceniam dopiero teraz jedząc plastikowe obecne wyroby ;(

pozdrawiam
popieram tę opinię 5 nie zgadzam się z tą opinią 0
Prośba o wypełnienie ankiety - DZIĘKUJĘ!!

http://www.ankietka.pl/ankieta/91268/ocena-jakosci-zycia-lokalnego-przez-spolecznosc-trojmiasta-i-najblizszej-okolicy.html
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1
jedno co wam moge napisać to to,że wasze dzieci też będą wspominaś swoje czasy z rozrzewnieniem i nostalgią bo tak jest w każdym pokoleniu.będą wnukom opowiadać,że kiedyś to było fajnie trochę na meczach się bili ale można było spokojnie do kościoła pójść,pogadac po polsku a taraz tylko wycia z meczetu i strach ;)0
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 2
W dzisiejszej Polsce przydałoby się więcej luzu w ludziach i mniej obciachu w TV. Fajnie byłby, gdyby na dżumę zachorowałoby 99% polskich celebrytów;)
Reform wymaga:
- zbyt wysokie opodatkowanie legalnego zatrudnienia
- zbyt wiele barier utrudniających życie polskim firmom
- polskie drogi , które zajmują 125 miejsce na 132 ocenianych wdg. raportu Światowego Forum Ekonomicznego
- polityka demograficzna: wdg. Ośrodka Badań nad Emigracjami Uniwersytetu Warszawskiego z PL od 2004 wyjechało 2 mln polaków
- przerost administracji publicznej ( 1 mln)
Na plus jest EURO 2012;)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
KI - w swojej pracy możesz napisać (w zakończeniu), że przykro ci że doczekałaś się czasów w których tak naprawde napisanie pracy licencjackiej nic nie daje (oprócz 'pustej' satysfakcji), nie gwarantuje ci pracy,ani poprawy sytuacji (jakiejkolwiek) a wyższe szkoły żerują na marzeniach by zbić jak najwięcej kasy od naiwnych studentów. I że w naszych czasach największy sukces odnosi kumoterstwo, nie etyczne zachowanie, brak jakichkolwiek zahamowań by osiągnąć sukces oraz s...o :) niech sobie szanowne profesorstwo poczyta ;)
popieram tę opinię 5 nie zgadzam się z tą opinią 0

Inne tematy z forum Nauka

Łukasz Ch. - ocena (3 odpowiedzi)

Nienawidzę egzaminatorów , myślą że mają władzę i wszystko im wolno . Pord w Gdyni i Gdańsku...

Jakie rozwiązania płatnicze wybrać dla przedsiębiorstw finansowych? Odpowiedzi tutaj. (3 odpowiedzi)

Witam wszystkich! Zależy mi na platformie do wygodnych operacji finansowych. Czy ktoś poleca...

(rodzice ucznia kl. 1) - opinia (3 odpowiedzi)

Dzień dobry. Myślę, że nie ma co wiele opisywać z naszej i syna strony, iż w przypadku naszego...

do góry