Widok
Praca w bibliotece
Właśnie zdałam sobie sprawę, że moja wymarzona praca to... praca w bibliotece. Cisza, spokój, klienci jeśli już się awanturują, to szeptem ;) Nie ma dzwoniących telefonów, niezadowolonych i chamskich petentów, pracy na akord. Nie wymagana jest odporność na stres ;). Człowiek sobie siedzi i czeka, aż ktoś przyjdzie pozawracać głowę, chcąc coś wypożyczyć. Bajka a nie robota ;) A mógł człowiek iść na bibliotekoznawstwo ;)
A ktoś przyjdzie i zacznie się pytać o literaturę amerykańską - co polecisz?
Ktoś inny przyjdzie z pytaniem - a jaka jest lista lektur w takiej-to-a-takiej klasie gimnazjum?
A inny się zapyta - proszę mi coś polecić z autobiografii.
Kolejny przyjdzie z problemem przetrzymanych książek od 2009 roku, gdzie już mu komornik na konto usiadł - co powiesz?
Powodzenia ;]
Ktoś inny przyjdzie z pytaniem - a jaka jest lista lektur w takiej-to-a-takiej klasie gimnazjum?
A inny się zapyta - proszę mi coś polecić z autobiografii.
Kolejny przyjdzie z problemem przetrzymanych książek od 2009 roku, gdzie już mu komornik na konto usiadł - co powiesz?
Powodzenia ;]
~Bronski - praca jest dla ludzi, którzy mają odpowiednie wykształcenie (filologia polska) i przez to przygotowanie merytoryczne, co czyni ich znawcami tematu :) i nie bardzo łapię o jakie podejście chodzi ;) ja bym taką pracę lubiła niezmiernie, bo czytanie sprawia mi radość i cenię sobie spokój. :)
Do tego trzeba:
- użerać się z pijakami / menelami / bezdomnymi / paniusiami
- ludźmi którzy żądają znalezienia lektur dla ich wnuków do Matury
- plujących, chamskich i awanturujących się potworów
-
.....
Widziałem co się dzieje w różnych bibliotekach i mogę porównać to do rollercoasterów wymieszanych z jackass`em. Ludzie którzy tam wpadają to mieszanka 80 / 20 - patologia / normalni.
Może i kiedyś ta robota uchodziła za normalną cichą i spokojną ale widziałem co się tam dzieje i gwarantuje, że jest odwrotnie :D
- użerać się z pijakami / menelami / bezdomnymi / paniusiami
- ludźmi którzy żądają znalezienia lektur dla ich wnuków do Matury
- plujących, chamskich i awanturujących się potworów
-
.....
Widziałem co się dzieje w różnych bibliotekach i mogę porównać to do rollercoasterów wymieszanych z jackass`em. Ludzie którzy tam wpadają to mieszanka 80 / 20 - patologia / normalni.
Może i kiedyś ta robota uchodziła za normalną cichą i spokojną ale widziałem co się tam dzieje i gwarantuje, że jest odwrotnie :D
współczuje traumatycznych przeżyć i miejsca zamieszkania, bo chyba do najprzyjemniejszych nie należy. Gdańska Orunia czy Stogi? ;)
Kurde, studiowałam i odwiedzałam często różne biblioteki, zarówno uczelniane (na UG, PG i na prywatnym folwarku właścicieli uczelni ;) ) i nigdy nie zdarzyło mi się być świadkiem jakiś akcji. Może w Gdyni ludzi korzystający z bibliotek miejskich cechuje wysoki poziom kultury, bo w to co napisałeś trudno uwierzyć.
Kurde, studiowałam i odwiedzałam często różne biblioteki, zarówno uczelniane (na UG, PG i na prywatnym folwarku właścicieli uczelni ;) ) i nigdy nie zdarzyło mi się być świadkiem jakiś akcji. Może w Gdyni ludzi korzystający z bibliotek miejskich cechuje wysoki poziom kultury, bo w to co napisałeś trudno uwierzyć.
Maruda polecam odwiedziny gdańskiej Biblioteki Manhattan - najlepiej w samo południe lub wczesnym popołudniem: same śmierdzące pijaki przesiadujące na sofach, których wyrzucić nie można, bo są specjalnie na kacu. Dodatkowo czasem wpadają bogate paniusie w futrach, które koniecznie muszą 'zdobyć' odpowiednią lekturę dla swego synka Maturzysty lub coś dla siebie (mąż nie czyta - on ma zarabiać), a w dodatku w Audiotece godzinami siedzą obcokrajowcy słuchając czegoś na MySpace czy innym obecnie profilu lub oglądając durne filmiki na YouTube głośno przy tym je komentując po angielsku. A jak któryś z Czytelników zwróci uwagę takiemu Murzynkowi Bambo, Azjacie czy Norwegowi, to obraza wielka majestatu jaśnie studenta następuje.
Wiem to z Rozporządzenia Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego z dnia 5 grudnia 2012 r. w sprawie wymagań kwalifikacyjnych uprawniających do zajmowania w bibliotekach stanowisk bibliotekarskich oraz stanowisk dla specjalistów innych zawodów związanych z działalnością biblioteczną (Dz.U. 2012 poz. 1394 ).
Wcześniejsze Rozporządzenie Ministra Kultury i Sztuki z dnia 9 marca 1999 r. w sprawie wymagań kwalifikacyjnych uprawniających do zajmowania określonych stanowisk w bibliotekach oraz trybu stwierdzania tych kwalifikacji (Dz.U. 1999 nr 41 poz. 419 ) również dopuszczało wykształcenie mniej niż wyższe, lub wyższe odpowiadające profilowi biblioteki.
Oba rozporządzenia nie mówią o konieczności uzyskania przez kandydata wykształcenia kierunkowego. Mowa jest rzeczywiście o wykształceniu wyższym kierunkowym, ale odpowiadającym profilowi biblioteki, co nie oznacza, że musi to być wykształcenie bibliotekarskie.
Wykształcenie wyższe (ale też niekoniecznie bibliotekarskie) jest obligatoryjne do starania się o jeden z tytułów zarezerwowanych dla bibliotekarzy dyplomowanych. Natomiast tzw. pracownicy służby bibliotecznej, czyli bibliotekarze np. z bibliotek publicznych nie muszą wg rozporządzenia posiadać nawet wykształcenia wyższego - wystarczy wykształcenie średnie, ale już wtedy bibliotekarskie, lub po prostu średnie z odpowiednim przeszkoleniem.
Pozdrawiam!
Wcześniejsze Rozporządzenie Ministra Kultury i Sztuki z dnia 9 marca 1999 r. w sprawie wymagań kwalifikacyjnych uprawniających do zajmowania określonych stanowisk w bibliotekach oraz trybu stwierdzania tych kwalifikacji (Dz.U. 1999 nr 41 poz. 419 ) również dopuszczało wykształcenie mniej niż wyższe, lub wyższe odpowiadające profilowi biblioteki.
Oba rozporządzenia nie mówią o konieczności uzyskania przez kandydata wykształcenia kierunkowego. Mowa jest rzeczywiście o wykształceniu wyższym kierunkowym, ale odpowiadającym profilowi biblioteki, co nie oznacza, że musi to być wykształcenie bibliotekarskie.
Wykształcenie wyższe (ale też niekoniecznie bibliotekarskie) jest obligatoryjne do starania się o jeden z tytułów zarezerwowanych dla bibliotekarzy dyplomowanych. Natomiast tzw. pracownicy służby bibliotecznej, czyli bibliotekarze np. z bibliotek publicznych nie muszą wg rozporządzenia posiadać nawet wykształcenia wyższego - wystarczy wykształcenie średnie, ale już wtedy bibliotekarskie, lub po prostu średnie z odpowiednim przeszkoleniem.
Pozdrawiam!
a Ty kolego (funky_koval) kreujesz się na takiego intelektualistę, wypowiadając się praktycznie na każdy temat. W każdym wątku są Twoje wpisy. Dlaczego więc nie umiesz pisać poprawnie pseudo inteligencie?
Pytasz się czy pytasz kogoś? Ciekawe czy zrozumiesz o co chodzi...
A tak na marginesie, to jak trzeba być niespełnionym człowiekiem żeby spędzać całe życie na forum internetowym...
Trzymaj się, jesteśmy z Tobą :) Kiedyś może Twoje życie się odmieni...
Pytasz się czy pytasz kogoś? Ciekawe czy zrozumiesz o co chodzi...
A tak na marginesie, to jak trzeba być niespełnionym człowiekiem żeby spędzać całe życie na forum internetowym...
Trzymaj się, jesteśmy z Tobą :) Kiedyś może Twoje życie się odmieni...
Oj tam, nie na każdym wątku, po prostu masz pecha ;)
Poza tym podejrzewam, że tylko tak Ci się wydaje :) Mój wyjątkowy podpis (;p) oraz sam fakt, że nie piszę jako anonim, podpisując się raz jako Bolek, innym razem jako Lolek sprawia, że jestem rzucającą się w oczy personą :]
Ale sobie słodzę :]
Ale zerknij kolego na podpis, wnioski wyciągnij i przestać tak poważnie to brać do siebie.
Za życzenia dziękuję, pozdrawiam również :)
Poza tym podejrzewam, że tylko tak Ci się wydaje :) Mój wyjątkowy podpis (;p) oraz sam fakt, że nie piszę jako anonim, podpisując się raz jako Bolek, innym razem jako Lolek sprawia, że jestem rzucającą się w oczy personą :]
Ale sobie słodzę :]
Ale zerknij kolego na podpis, wnioski wyciągnij i przestać tak poważnie to brać do siebie.
Za życzenia dziękuję, pozdrawiam również :)
Nie życzę nikomu aby trafił do pracy w bibliotece! Bo jest wprawdzie śmiesznie ale i straszno.
Według stereotypów czytelników "to taka fajna spokojna, cicha praca, poczytać można". Bzdura totalna. Czy ekspedientka mięsnego pracuje tam, bo lubi pojeść kiełbasy? Zawód ten aktualnie zszedł do poziomu usługiwania petentom i wchodzenia im w d*** aby zwiększyć statystykę w niedochodowej instytucji kulturalnej. Jak wytłumaczyć nadętemu panu, że tych 15 tysięcy książek w księgozbiorze to ja "raczej" wszystkich nie przeczytałam i mu ich fabuły nie streszczę. Jak grzecznie odmówić darczyńcy książek, że tych z pajęczynami, pleśnią, zalanych, porwanych, śmierdzących nie przyjmę i nie wstawię do wypożyczenia na półkę. Jak paniusi z blond tapirem powiedzieć, że bibliotekarz nie pisze prac gimnazjalnych na zamówienie do odbioru za 1 h. Co odpowiedzieć matce, która widząc małe kolorowe krzesełka dla małych czytelników pyta się czy może "młodego" zostawić na trochę jak w kid's land?
Zazdroszczę moim czytelnikom czasu na czytanie, kiedy błogo znudzeni narzekają, iż nie mają co zrobić z wolnym czasem dlatego tu przychodzą. To głównie bezrobotni, emeryci, renciści, mamy na macierzyńskim/wychowawczym, panie na utrzymaniu mężów lub odwrotnie. Fakt faktem to już miejsce nowoczesne, z komputerową obsługą, kodami, czipami. To też miejsce ciągłego ruchu, telefonów i maili od czytelników, doradzania, pocieszania, informowania, wysłuchiwania itd, itd. Tam nie jest cicho, spokojnie i naprawdę nie ma czasu na czytanie.
bibliotekarz z długim stażem
Według stereotypów czytelników "to taka fajna spokojna, cicha praca, poczytać można". Bzdura totalna. Czy ekspedientka mięsnego pracuje tam, bo lubi pojeść kiełbasy? Zawód ten aktualnie zszedł do poziomu usługiwania petentom i wchodzenia im w d*** aby zwiększyć statystykę w niedochodowej instytucji kulturalnej. Jak wytłumaczyć nadętemu panu, że tych 15 tysięcy książek w księgozbiorze to ja "raczej" wszystkich nie przeczytałam i mu ich fabuły nie streszczę. Jak grzecznie odmówić darczyńcy książek, że tych z pajęczynami, pleśnią, zalanych, porwanych, śmierdzących nie przyjmę i nie wstawię do wypożyczenia na półkę. Jak paniusi z blond tapirem powiedzieć, że bibliotekarz nie pisze prac gimnazjalnych na zamówienie do odbioru za 1 h. Co odpowiedzieć matce, która widząc małe kolorowe krzesełka dla małych czytelników pyta się czy może "młodego" zostawić na trochę jak w kid's land?
Zazdroszczę moim czytelnikom czasu na czytanie, kiedy błogo znudzeni narzekają, iż nie mają co zrobić z wolnym czasem dlatego tu przychodzą. To głównie bezrobotni, emeryci, renciści, mamy na macierzyńskim/wychowawczym, panie na utrzymaniu mężów lub odwrotnie. Fakt faktem to już miejsce nowoczesne, z komputerową obsługą, kodami, czipami. To też miejsce ciągłego ruchu, telefonów i maili od czytelników, doradzania, pocieszania, informowania, wysłuchiwania itd, itd. Tam nie jest cicho, spokojnie i naprawdę nie ma czasu na czytanie.
bibliotekarz z długim stażem
Biblioteki to były fajne w latach 70. i 80. ubiegłego wieku (na przykładzie Biblioteki UG i jej filii). Wiem o nich trochę, bo był to temat poboczny mojej pracy licencjackiej. Nie było wtedy komputerów, więc system zamawiania odbywał się ręcznie. Swoją pracę Panie bibliotekarki szanowały tj. zamykały daną filię na kwadrans, ewentualnie za 5 min. przed końcem otwarcia. Trochę tego dawnego 'ducha' można poczuć jeszcze w byłej Bibliotece Chemicznej (obecnie Magazynie Bibliotecznym) na Sobieskiego w Gdańsku. Dopiero pod sam koniec lat 80. wprowadzono komputerowy system zamawiania, ale dopiero od niedawna połączono go z innymi wewnętrznymi krajowymi systemami bibliotecznymi (m.in. BG PAN, BUW, BN itp.) oraz z zagranicznymi. Dodatkowo jakieś 10 lat temu połączono też indywidualne konto biblioteczne studentów UG z obecnym Portalem Studenta. Szkoda tylko, że ilość komputerów stacjonarnych jest zbyt mała wobec ilości chętnych oraz że wycofano się z sprzedaży kart magnetycznych do ksera (teraz można tylko kserować za swe dudki). Wg. mnie karty te powinny wrócić w niezmienionych cenach.