Odpowiadasz na:

Najlepsze jest to, że są takie przypadki, gdzie kontrakty na ten sam zakres świadczeń przyznano dwóm różnym podmiotom mieszczącym się w tym samym budynku. A zarazem pozbawiono dostępności do tych... rozwiń

Najlepsze jest to, że są takie przypadki, gdzie kontrakty na ten sam zakres świadczeń przyznano dwóm różnym podmiotom mieszczącym się w tym samym budynku. A zarazem pozbawiono dostępności do tych usług całe dzielnice. Niestety, sprawa wygląda tak, że zasady konkursu w wyjątkowo durny sposób określiła centrala NFZ, a oddział je tylko realizuje. Za ten cały bałagan odpowiada prezes NFZ, powołana przez ministra zdrowia. A kto powołuje ministrów wiadomo. Polecieć powinni przynajmniej szefowa NFZ oraz minister. Powinno się też wrócić do czasów, gdy o wynikach nie decydował "komputer", tylko brano pod uwagę zabezpieczenie potrzeb zdrowotnych na danym terenie (a nie, że mówią nam, że mamy jechać rzekome kilka przystanków dalej). Sprawdzone przychodnie, gdzie ludzie chętnie się leczą powinny mieć preferencje w konkursie, a nie że co 3 lata urzędnicy mają prawo przerzucania pacjentów do innego lekarza, w innej dzielnicy. Bo tak nakazują wymyślone przez nich durne kryteria.

zobacz wątek
11 lat temu
~marek

Odpowiedź

Autor

Polityka prywatności
do góry