rzeczywiście "znafca"...
pisanie bezwzrokowe jest nadal cenną umiejętnością i bardzo źle, że nie jest przedmmiotem kształcenia (odruchów).
Automatyczne tłumaczenie będzie możliwe na poziomie "moja chcieć", "moja...
rozwiń
pisanie bezwzrokowe jest nadal cenną umiejętnością i bardzo źle, że nie jest przedmmiotem kształcenia (odruchów).
Automatyczne tłumaczenie będzie możliwe na poziomie "moja chcieć", "moja mieć" (wydawanie poleceń a nie definiowanie zadań... -> degradacja semantyki), jednak nie zastąpi komunikacji lub, bardzo poważnie ją zuboży, Widać to chociażby po "międzynarodowych" zespołach, gdzie używając tych samych słów otrzymuje się zupełnie inne znaczenie. Lub bezrefleksyjnych użyciach translatorów. Wyrobiony odbiorca da radę ale "muppet" wychowany na gadgetach bierze to dosłownie i/lub nie potrafi odnależć sensu. Patrz durna dyskusja nad upraszczeniem zapisów na wzór młodzieżowych skrótów sms. Nie bierze się pod uwagę, że są one rodzajem kompresji stratnej, ponieważ rozpoznanie bazuje na wiedzy o przekazywanej treści...
Po prostu komunikujemy się nie tylko bezpośrednią treścią ale również kontekstem a ten jest indywidualny, bazujący na doświadczeniach czasu, kręgów kulturowych i jednostek. Próba unifikacji i uproszczenia tego to zbrodnia na homo sapiens.
zobacz wątek