Widok
Przestrzelony hełm i kabaret...nie bawi mnie
Na głównej stronie Portalu (oczywiście przez wielkie P) znalazłem taką fotkę reklamującą rzekomo dowcipne kabaretowe przedstawienie.

Widać na nim zapewne niezmiernie dowcipnego kabareciarza w skórzanym płaszczu/kurtce i w przestrzelonym niemieckim hełmie, nie wykluczone że zdjętym z trupa. Uważam używanie tego typu rekwizytów do kabaretu za nieetyczne i niesmaczne. Ktoś ten hełm nosił, ktoś w nim zginął tragiczną śmiercią...nie widzę żadnego uzasadnienia do robienia sobie z tego żartów - nawet jeśli zginął wróg, niemiecki żołnierz.

Widać na nim zapewne niezmiernie dowcipnego kabareciarza w skórzanym płaszczu/kurtce i w przestrzelonym niemieckim hełmie, nie wykluczone że zdjętym z trupa. Uważam używanie tego typu rekwizytów do kabaretu za nieetyczne i niesmaczne. Ktoś ten hełm nosił, ktoś w nim zginął tragiczną śmiercią...nie widzę żadnego uzasadnienia do robienia sobie z tego żartów - nawet jeśli zginął wróg, niemiecki żołnierz.
Oceniasz na podstawie historii, którą sam sobie opowiedziałeś.
Historia tej skórzanej kurtki jest o wiele prostsza do przewidzenia: skórę zdjęto z jakiegoś stworka, który wcale nie chciał się z nią rozstawać. No chyba że to skaj. Ale nie wygląda.
Historia tej skórzanej kurtki jest o wiele prostsza do przewidzenia: skórę zdjęto z jakiegoś stworka, który wcale nie chciał się z nią rozstawać. No chyba że to skaj. Ale nie wygląda.
Wszak oto odczuwam poniekąd obawę,
Że zaraz zwariuję albo też niebawem.
Że zaraz zwariuję albo też niebawem.
Jaki obiektywizm?Idziesz ulicą,dostajesz w twarz-brałeś udział w bójce czy zostałeś pobity?Jedyni Niemcy,którzy nie dali się kupić Narodowym Socjalistom w 39 siedzieli w obozach albo gryżli piach.Działalność Hitlera do klęski pod Stalingradem(Wołgograd) popierała zdecydowana większość społeczeństwa niemieckiego(austriackiego również).Oni naprawdę wierzyli w III Rzeszę!Słyszałeś o listach proskrypcyjnych i na przykład Piaśnicy?Nawet Niemcy i zniemczeni Kaszubi żyjący w Polsce nie mieli wątpliwości.Piszę -zniemczeni Kaszubi -bo to jest bardzo ciemna karta w historii Pomorza.Kat Powstania Warszawskiego von Dem Bach,nazywał się Żyliński i pochodził spod Lęborka,mordercą Dambka(dowódca Gryfa Pomorskiego)był SS-man, niejaki Jan Kaszubowski.
Po wojnie,w Niemczech,przeprowadzono badania i okazało się że na NSDAP zagłosowałoby ponad 60% ankietowanych.
Zresztą udowadnianie że babcia nie jest dziadkiem zaczyna mnie męczyć.Poczytaj,posłuchaj a potem zaręczam,że temat do dyskusji zniknie.
Bo o faktach się przecież nie dyskutuje.
Po wojnie,w Niemczech,przeprowadzono badania i okazało się że na NSDAP zagłosowałoby ponad 60% ankietowanych.
Zresztą udowadnianie że babcia nie jest dziadkiem zaczyna mnie męczyć.Poczytaj,posłuchaj a potem zaręczam,że temat do dyskusji zniknie.
Bo o faktach się przecież nie dyskutuje.
Narodowość nie ma nic wspólnego z większa lub mniejsza skłonnością do przemocy lub zbiorowym podejmowaniem decyzji. Udowodnił to np. więzienny eksperyment w Stanford w 1971 r ( więźniowie/ skazańcy) oraz eksperyment Stanleya Milgrama z 1962 roku (dotyczący posłuszeństwa wobec władzy/autorytetów.). Wymownym jest również tzw. szkolny eksperyment Johna Steinera oraz badania historyka Christophera Browninga. Eksperyment Jonesa , badania Milgrama i Browninga szczegółowo omawia Philip Zimbardo ( szef eksperymentu stanfordzkiego) w książce Efekt Lucyfera. Super jest też książka Hanny Arendt pt. Eichmann w Jerozolimie: rzecz o banalności zła. Polecam bardzo;)
1. W 100% zgadzam się z Halem. Przestrzelony hełm jako rekwizyt jest co najmniej niesmaczny. Mniej istotne - czy to hełm niemiecki czy jakikolwiek inny.
2. Z K&K zgodzę się w znacznej częsci - ale nie do końca.
Z praktycznie każdego można zrobić sadystę (vide cytowane eksperymenty), szczególnie, kiedy dobrze się go socjotechnicznie "obrobi".
Pytanie - czy społeczeństwo niemieckie było podatniejsze na taką obróbkę?
Uważam, że tak.Moje uzasadnienie może wydawać się karkołomne i jest wyłączznie intuicyyjne - ale w końcu jest to forum dyskusyjne a nie Forum Prezentacji Jedynej Możliwej Prawdy (aczkowliek, poczytywując Hala, często nie mam tej pewności:) - sorki za przytyk)
Wg mnie - podłożem jest religia.
Czytałem kiedyś opracowanie o związkach religii z przedsiębiorczością.
Wynikało z niego, że protestantyzm jest dużo "lepszą" religią dla biznesu niż katolicyzm. Wynika to z faktu, że kładzie on większy nacisk na etos pracy i budowanie swojego miejsca w społeczeństwie poprzez samorozwój.
Z drugiej strony - protestantyzm jest dużo "łagodniejszy" moralnie od katolicyzmu. W rezultacie - praktycznie wszyscy łamią zasady kościoła katolickiego. A z protestantyzmem da się żyć w zgodzie z jego zasadami.
Implikacja: u katolików łamanie reguł zewnętrznych jest swego rodzaju normą. U protestantów: znacznie rzadziej.
Dlatego też w Polsce nie ma większego donosicielstwa do władz.
Nikt nie czuje się "moralnie czysty".
Inaczej niż w protestanckiej Germanii czy Skandynawii - ludzie donoszą z poczucia obowiązku. "Skoro ja mogę być fair - to inni też powinni".
Hitler, porywając tłumy - abstrahując zupełnie od sytuacji geopolitycznej - wpisał społeczeństwo w pewien schemat.
Dobrych Niemców, dbających o przyszłosc Rzeszy.
W takim schemacie - dużo łatwiej o wewnętrzne rozgrzeszenie dla zbrodni - skoro czynione są za wiedzą i zgodą przywódców i reszty społeczeństwa. Wystarczy wskazac pozorną drogę moralnego oczyszczenia (nadczłowiek). Walka o "lepsze jutro" wymaga ofiar dziś.
2. Z K&K zgodzę się w znacznej częsci - ale nie do końca.
Z praktycznie każdego można zrobić sadystę (vide cytowane eksperymenty), szczególnie, kiedy dobrze się go socjotechnicznie "obrobi".
Pytanie - czy społeczeństwo niemieckie było podatniejsze na taką obróbkę?
Uważam, że tak.Moje uzasadnienie może wydawać się karkołomne i jest wyłączznie intuicyyjne - ale w końcu jest to forum dyskusyjne a nie Forum Prezentacji Jedynej Możliwej Prawdy (aczkowliek, poczytywując Hala, często nie mam tej pewności:) - sorki za przytyk)
Wg mnie - podłożem jest religia.
Czytałem kiedyś opracowanie o związkach religii z przedsiębiorczością.
Wynikało z niego, że protestantyzm jest dużo "lepszą" religią dla biznesu niż katolicyzm. Wynika to z faktu, że kładzie on większy nacisk na etos pracy i budowanie swojego miejsca w społeczeństwie poprzez samorozwój.
Z drugiej strony - protestantyzm jest dużo "łagodniejszy" moralnie od katolicyzmu. W rezultacie - praktycznie wszyscy łamią zasady kościoła katolickiego. A z protestantyzmem da się żyć w zgodzie z jego zasadami.
Implikacja: u katolików łamanie reguł zewnętrznych jest swego rodzaju normą. U protestantów: znacznie rzadziej.
Dlatego też w Polsce nie ma większego donosicielstwa do władz.
Nikt nie czuje się "moralnie czysty".
Inaczej niż w protestanckiej Germanii czy Skandynawii - ludzie donoszą z poczucia obowiązku. "Skoro ja mogę być fair - to inni też powinni".
Hitler, porywając tłumy - abstrahując zupełnie od sytuacji geopolitycznej - wpisał społeczeństwo w pewien schemat.
Dobrych Niemców, dbających o przyszłosc Rzeszy.
W takim schemacie - dużo łatwiej o wewnętrzne rozgrzeszenie dla zbrodni - skoro czynione są za wiedzą i zgodą przywódców i reszty społeczeństwa. Wystarczy wskazac pozorną drogę moralnego oczyszczenia (nadczłowiek). Walka o "lepsze jutro" wymaga ofiar dziś.
Sadyl masz cholerna racje a propos wychowania dokładnie te same argumenty przywołał reżyser Michael Haneke w nagrodzonej złota palmą w Cannes " Białej Wstążce" , tu ciekawy wywiad z nim:
http://www.polityka.pl/kultura/rozmowy/1500765,1,rozmowa-z-michaelem-haneke.read
Może to tez nie zabrzmi społecznie poprawnie ale moim zdaniem społeczeństwo niemieckie jest faktycznie mega zhierarchizowane- tam trzeba znać swoje miejsce od dzieciaka i ani mniej ani więcej. Nie darmo mówi się o pewnych podobieństwach ze społeczeństwem japońskim. Ale to tez moje subiektywne zdanie.
Ale generalnie wydaje mi się tez ze to jest ten jeden z minusów nowoczesnych systemów politycznych gdzie jednostka znaczy mało, masa zaś wszystko - a popchnąwszy zbiurokratyzowany tłum w złym kierunku można dokonać rzeczy przepotwornych.
Na samym końcu jednak zawsze jest człowiek ze swoją wola panowania i walki. Wydaje mi się że jakkolwiek będziemy cywilizowani to ta ciemna strona jakoś w nas istnieje. Np: Gdyby teraz wychucha wojna i nastał by czas chaosu to zapewne większość z nas pierwsze co by zrobiła to poszukała broni żeby chronić swoich bliskich. Dlatego mimo wszystko ciesze się że żyjemy w wieku XXI a nie w XV;)
http://www.polityka.pl/kultura/rozmowy/1500765,1,rozmowa-z-michaelem-haneke.read
Może to tez nie zabrzmi społecznie poprawnie ale moim zdaniem społeczeństwo niemieckie jest faktycznie mega zhierarchizowane- tam trzeba znać swoje miejsce od dzieciaka i ani mniej ani więcej. Nie darmo mówi się o pewnych podobieństwach ze społeczeństwem japońskim. Ale to tez moje subiektywne zdanie.
Ale generalnie wydaje mi się tez ze to jest ten jeden z minusów nowoczesnych systemów politycznych gdzie jednostka znaczy mało, masa zaś wszystko - a popchnąwszy zbiurokratyzowany tłum w złym kierunku można dokonać rzeczy przepotwornych.
Na samym końcu jednak zawsze jest człowiek ze swoją wola panowania i walki. Wydaje mi się że jakkolwiek będziemy cywilizowani to ta ciemna strona jakoś w nas istnieje. Np: Gdyby teraz wychucha wojna i nastał by czas chaosu to zapewne większość z nas pierwsze co by zrobiła to poszukała broni żeby chronić swoich bliskich. Dlatego mimo wszystko ciesze się że żyjemy w wieku XXI a nie w XV;)
Przed laty byłem zapalonym eksploratorem i zbieraczem militariów. Teraz i czasu brak na to hobby i sił na bieganie z wykrywaczem po lesie, a i też atmosfera formalno-prawna wokół eksploracji temu nie sprzyja.
W latach 80-tych i 90-tych przeczesywałem lasy Gdyni i Gdańska i wierzcie mi, że za każdym znalezionym artefaktem kryła się jakaś smutna historia.
Pamiętam z początku lat 90-tych historię odnalezienia ok. 30 szkieletów w okolicach Cisowej w Gdyni. W jednym miejscu znaleziono zrzutowisko kompletnego pełnego rynsztunku Hitler Jugend: pasy, finki, plecaki, zbutwiałą odzież, buty (!), kurtki, przedmioty osobiste. Początkowo koledzy się ucieszyli na taki "strzał" ale paręnaście metrów dalej odkryli zbiorową mogiłę ok. 30 szkieletów. Z bezpośredniej relacji jednego z uczestników tej eksploracji (lekarza) wiem, że szkielety należały do bardzo młodych ludzi (kompletne i zdrowe uzębienie), przy kościach nadgarstków widać było drut, którym oprawcy spętali im ręce, czaszki miały otwory po kuli w okolicach potylicy; standardowa metoda egzekucji NKWD.
Szkielety należały do chłopców w wieku ok. 14-17 lat bestialsko zamordowanych przez sowietów. Tak, to prawda, że było to HJ, że bronili Gdyni, że to młodzi naziści...i co z tego? Wiecie, że jestem zdeklarowanym przeciwnikiem ideologii nazistowskiej ale nie mogę obojętnie przejść nad grobem trzydzieściorga dzieciaków, którym ktoś w łeb głupot ponakładał.
Zginęli śmiercią podłą, smutną i tragiczną - w jakiś marcowy zimny poranek 1945 roku kazano im się rozebrać do naga, powiązano rączki drutami i pojedynczymi strzałami w głowę zamordowano.
Taką samą metodą przecież Einsatzkommanda mordowały Żydów, widzieliście zdjęcie, które zamieściłem w wątku o kibolach - także sowiecie dokonali zemsty w tym samym stylu, co naziści.
Powyższe zdarzenie jest jednym z wielu, które niesie ze sobą głos zza grobu. Każdy przestrzelony hełm, czy to niemiecki, polski, czy sowiecki, należał do człowieka, takiego jak my, który z górą 60 lat temu zginą śmiercią nagłą i tragiczną, od odłamka, kuli czy zadźgany bagnetem w czasie wali wręcz (a do tych dochodziło często w lasach Pustek Ciskowskich (patrz książka: Pomorze w ogniu walk).
Ten hełm na zdjęciu, które zamieściłem powyżej, gdy został odnaleziony, miał w okolicach przestrzeliny jeszcze fragmenty włosów i skóry właściciela - ślad śmierci, być może wcale nie złego człowieka, który być może nie był nazistą i zwyczajnie chciał wrócić do domu, do rodziny i gdzieś miał Hitlera i całą tę wojnę.
W latach 80-tych i 90-tych przeczesywałem lasy Gdyni i Gdańska i wierzcie mi, że za każdym znalezionym artefaktem kryła się jakaś smutna historia.
Pamiętam z początku lat 90-tych historię odnalezienia ok. 30 szkieletów w okolicach Cisowej w Gdyni. W jednym miejscu znaleziono zrzutowisko kompletnego pełnego rynsztunku Hitler Jugend: pasy, finki, plecaki, zbutwiałą odzież, buty (!), kurtki, przedmioty osobiste. Początkowo koledzy się ucieszyli na taki "strzał" ale paręnaście metrów dalej odkryli zbiorową mogiłę ok. 30 szkieletów. Z bezpośredniej relacji jednego z uczestników tej eksploracji (lekarza) wiem, że szkielety należały do bardzo młodych ludzi (kompletne i zdrowe uzębienie), przy kościach nadgarstków widać było drut, którym oprawcy spętali im ręce, czaszki miały otwory po kuli w okolicach potylicy; standardowa metoda egzekucji NKWD.
Szkielety należały do chłopców w wieku ok. 14-17 lat bestialsko zamordowanych przez sowietów. Tak, to prawda, że było to HJ, że bronili Gdyni, że to młodzi naziści...i co z tego? Wiecie, że jestem zdeklarowanym przeciwnikiem ideologii nazistowskiej ale nie mogę obojętnie przejść nad grobem trzydzieściorga dzieciaków, którym ktoś w łeb głupot ponakładał.
Zginęli śmiercią podłą, smutną i tragiczną - w jakiś marcowy zimny poranek 1945 roku kazano im się rozebrać do naga, powiązano rączki drutami i pojedynczymi strzałami w głowę zamordowano.
Taką samą metodą przecież Einsatzkommanda mordowały Żydów, widzieliście zdjęcie, które zamieściłem w wątku o kibolach - także sowiecie dokonali zemsty w tym samym stylu, co naziści.
Powyższe zdarzenie jest jednym z wielu, które niesie ze sobą głos zza grobu. Każdy przestrzelony hełm, czy to niemiecki, polski, czy sowiecki, należał do człowieka, takiego jak my, który z górą 60 lat temu zginą śmiercią nagłą i tragiczną, od odłamka, kuli czy zadźgany bagnetem w czasie wali wręcz (a do tych dochodziło często w lasach Pustek Ciskowskich (patrz książka: Pomorze w ogniu walk).
Ten hełm na zdjęciu, które zamieściłem powyżej, gdy został odnaleziony, miał w okolicach przestrzeliny jeszcze fragmenty włosów i skóry właściciela - ślad śmierci, być może wcale nie złego człowieka, który być może nie był nazistą i zwyczajnie chciał wrócić do domu, do rodziny i gdzieś miał Hitlera i całą tę wojnę.