Re: Przestrzelony hełm i kabaret...nie bawi mnie
Przed laty byłem zapalonym eksploratorem i zbieraczem militariów. Teraz i czasu brak na to hobby i sił na bieganie z wykrywaczem po lesie, a i też atmosfera formalno-prawna wokół eksploracji temu...
rozwiń
Przed laty byłem zapalonym eksploratorem i zbieraczem militariów. Teraz i czasu brak na to hobby i sił na bieganie z wykrywaczem po lesie, a i też atmosfera formalno-prawna wokół eksploracji temu nie sprzyja.
W latach 80-tych i 90-tych przeczesywałem lasy Gdyni i Gdańska i wierzcie mi, że za każdym znalezionym artefaktem kryła się jakaś smutna historia.
Pamiętam z początku lat 90-tych historię odnalezienia ok. 30 szkieletów w okolicach Cisowej w Gdyni. W jednym miejscu znaleziono zrzutowisko kompletnego pełnego rynsztunku Hitler Jugend: pasy, finki, plecaki, zbutwiałą odzież, buty (!), kurtki, przedmioty osobiste. Początkowo koledzy się ucieszyli na taki "strzał" ale paręnaście metrów dalej odkryli zbiorową mogiłę ok. 30 szkieletów. Z bezpośredniej relacji jednego z uczestników tej eksploracji (lekarza) wiem, że szkielety należały do bardzo młodych ludzi (kompletne i zdrowe uzębienie), przy kościach nadgarstków widać było drut, którym oprawcy spętali im ręce, czaszki miały otwory po kuli w okolicach potylicy; standardowa metoda egzekucji NKWD.
Szkielety należały do chłopców w wieku ok. 14-17 lat bestialsko zamordowanych przez sowietów. Tak, to prawda, że było to HJ, że bronili Gdyni, że to młodzi naziści...i co z tego? Wiecie, że jestem zdeklarowanym przeciwnikiem ideologii nazistowskiej ale nie mogę obojętnie przejść nad grobem trzydzieściorga dzieciaków, którym ktoś w łeb głupot ponakładał.
Zginęli śmiercią podłą, smutną i tragiczną - w jakiś marcowy zimny poranek 1945 roku kazano im się rozebrać do naga, powiązano rączki drutami i pojedynczymi strzałami w głowę zamordowano.
Taką samą metodą przecież Einsatzkommanda mordowały Żydów, widzieliście zdjęcie, które zamieściłem w wątku o kibolach - także sowiecie dokonali zemsty w tym samym stylu, co naziści.
Powyższe zdarzenie jest jednym z wielu, które niesie ze sobą głos zza grobu. Każdy przestrzelony hełm, czy to niemiecki, polski, czy sowiecki, należał do człowieka, takiego jak my, który z górą 60 lat temu zginą śmiercią nagłą i tragiczną, od odłamka, kuli czy zadźgany bagnetem w czasie wali wręcz (a do tych dochodziło często w lasach Pustek Ciskowskich (patrz książka: Pomorze w ogniu walk).
Ten hełm na zdjęciu, które zamieściłem powyżej, gdy został odnaleziony, miał w okolicach przestrzeliny jeszcze fragmenty włosów i skóry właściciela - ślad śmierci, być może wcale nie złego człowieka, który być może nie był nazistą i zwyczajnie chciał wrócić do domu, do rodziny i gdzieś miał Hitlera i całą tę wojnę.
zobacz wątek