Re: Przestrzeń osobista...
Wszystko zależy od podejścia do sprawy rodzica.
Moj syn uwielbia ciągnąć za sobą koszyk z zakupami. Kiedyś w biedoronce starsza Pani chodziła za nami i mówiła "jak można tak...
rozwiń
Wszystko zależy od podejścia do sprawy rodzica.
Moj syn uwielbia ciągnąć za sobą koszyk z zakupami. Kiedyś w biedoronce starsza Pani chodziła za nami i mówiła "jak można tak wykorzystywać dziecko, przecież pani mąż powinien ciągnąć ten koszyk, dziecko jest za małe, o j malutki jakich ty masz rodziców"
wtedy jej powiedziałam, żeby zajęła się swoimi sprawami i nie naruszała naszej sfery prywatności. To samo gdy ktoś np. na placu zabaw chce go karmić cukierkami czy chipsami, też mówię, że moje dziecko nie je takich rzeczy (chociaż je, ale w wyznaczonych momentach, a nie ciągle i wszędzie)
Ale kiedy przy kasie kasjerka puszcza oko do mojego syna, zaczepia go albo o coś pyta, to nie mam żadnych przeciwwskazań.
Jeżeli dziecko płacze, to wychodzę z nim do samochodu zostawiając wózek w sklepie i czekam aż się uspokoi tłumacząc mu sytuację. Jak się uspokoi, to wracam i kończę zakupy. Kiedyś, na początku etapu buntu dwulatka wychodziłam tak nawet po 5-7 razy. Teraz nie mam problemu ze zrobieniem zakupów, bo syn wie, że histeria to natychmiastowy koniec wspólnego wyjścia.
Z tego uważam że płynie jeden morał - jeżeli ktoś łamie Twoje zasady wychowawcze albo atakuje, to natychmiast trzeba to ukrócić. W sytuacji na plaży i w kawiarni zareagowałabym natychmiast. Jeżeli ktoś chce dobrze i stara się być miły, to nie trzeba od razu robić z tego histerii i tragedii.
A tylko na marginesie dodam, że o ile częściowo zgadzam się z autorką, to uważam, że sposób w jaki przekazuje swoje stanowisko jest odpychający i nieprzyjemny. Myślę, że nie chciałabym mieć takiej osoby w swoim otoczeniu, bo jest arogancka i wywyższająca się. W imię czego? Nie rozumiem takiego zachowania.
zobacz wątek