widzisz, ja np. dla siebie nigdy nie gotowałam poza weekendami i miałam ambitny plan ,że dla dziecka to i owszem. ale życie weryfikuje plany. mała jest z tych niewiele sypiających , męża nie ma,...
rozwiń
widzisz, ja np. dla siebie nigdy nie gotowałam poza weekendami i miałam ambitny plan ,że dla dziecka to i owszem. ale życie weryfikuje plany. mała jest z tych niewiele sypiających , męża nie ma, rodzina poza Trójmiastem. mimo to próbowałam gotować. niestety mała długo nie chciała jeść nic innego niż obiadek ze słoiczka , najwyżej gotowane warzywa. no na samych warzywach to długo by nie dała rady. może źle gotowałam, ale nie każdy ma talent, a jak się pojawiła niania to i jej gotowanie małej nie smakowało. nie oceniajcie tak łatwo i nie popadajcie w skrajności. dziś mała 1,5 roku zjada coraz więcej potraw przygotowanych przeze mnie, ale też nie zawsze i wówczas ratuje nas słoiczek, ratuje też na wyjściu albo w dni kiedy nie uda mi się z 4 godzin na sen wygospodarować tych 30 minut na gotowanie. I nie mam poczucia winy. Bo kiedy kupuję produkty i sama gotuje to tez wcale nie mam pewności co do ich jakości. wiec niech każdy decyduje sam, zgodnie ze zdrowym rozsądkiem a nie skrajnymi emocjami. jednego mnie 40 letnie życie nauczyło na pewno- nigdy nie mów nigdy.
zobacz wątek