Odpowiadasz na:

To nie jedyny przypadek

Przypadki agresywnych zachowań w Szkole Morskiej to można powiedzieć codzienność. Procedury to nie wszystko. Nawet napisany po kontroli kuratorium plan naprawczy niewiele zmieni, jeżeli nie pójdą... rozwiń

Przypadki agresywnych zachowań w Szkole Morskiej to można powiedzieć codzienność. Procedury to nie wszystko. Nawet napisany po kontroli kuratorium plan naprawczy niewiele zmieni, jeżeli nie pójdą za tym konkretne działania konkretnych osób. Przykłady z ostatnich dwóch tygodni z jednej z klas: uderzenie plastikową butelką w głowę ucznia, pobicie ucznia - silny cios w twarz. Reakcja - pani dyrektor nie ma w szkole od tygodnia, pracuje na kilku etatach. Pani psycholog też rzadko bywa. A nawet jeżeli nie jest akurat na kolejnej konferencji, szkoleniu bądź we własnej firmie wyda bezbłędną diagnozę - proszę udać się z dzieckiem do psychiatry. Jedyną osobą, która usiłuję coś zmienić i przekuwa słowa w czyn jest pani pedagog. Szkoła zajmuje się problemem doraźnie, jeżeli już zaistnieje określona sytuacja. Rodzice w tej szkole muszą być bardzo czujni. Na szkołę nie mają co liczyć. Mam wrażenie, że szkoła istnieje tylko po to, żeby co miesiąc przelewać czynsz właścicielowi budynku. Wniosek: trzeba było jednak zgodnie z zamierzeniem zrobić biurowiec, a nie zajmować się tak wrażliwą materią jaką są dzieci. W tym wypadku niewątpliwie zaledwie dodatek do szkoły. Szkoda, że redakcja nie poprosiła o konkrety dotyczące nauczycieli wspierających i nie zapytała rodziców, co o tym sądzą i jak to jest w praktyce.

zobacz wątek
7 lat temu
~Matka

Odpowiedź

Autor

Polityka prywatności
do góry