Odpowiadasz na:

Rent - hmm...dla mnie załamka

Jak dla mnie ten spektakl to niestety beznadzieja... Nawiązując do poniższej opinii "Z". Należy odróżnić wydzieranie się od śpiewu, a tutaj poza Maciejem Balcarem( i tak nie do końca pasującym... rozwiń

Jak dla mnie ten spektakl to niestety beznadzieja... Nawiązując do poniższej opinii "Z". Należy odróżnić wydzieranie się od śpiewu, a tutaj poza Maciejem Balcarem( i tak nie do końca pasującym barwowo i kiepskim aktorsko) nikt z głównych ról wokalistą godnym swojej roli nie był, co nie dotyczy(tu muszę się zgodzić) ludzi grających tzw. tłum, które pokazały w bisowanym Seasons Of Love co potrafią. Cóż kolejny przykład polskich układzików. Bili a głowę wokalnie główną obsadę i zdecydowanie powinni ich podmienić. A już to wrzucanie ludzi na siłę do spektakli co stało się domeną polskich teatrów to mistrzostwo świata. Po co komu ten balet?? Ludzie...naprawdę istnieją spektakle musicalowe bez tancerzy, czy się to komus podoba czy nie.
Jesli chodzi o Maureen, aktorsko ok, ale to musical, tu trzeba głosów, nie wrzasku, aktorstwo nie wystarczy. Performance posiada pewną napisaną w konkretnej tonacji melodię. I tego powinno się trzymać i jak ktos mi tu powie o innej koncepcji to padnę. Polscy twórcy poprawiają autorów Broadwayowskiego hitu...no comment.
Odtwórca roli Marka był tak wyrazisty, że praktycznie go nie zapamiętałam...więc się nie wypowiadam... Mimi...cóż.. 40-kilku letnia 19 latka, myślałam że takie zjawiska to tylko w operach...ale najwyrażniej się pomyliłam, totalna porażka obsadowa. Wokalnie słaba, wrzask i do tego potwornie fałszowała. Benny po prostu był i tyle. Joanne, cóż..kolejny krzyczący wokal... A Collins, może robić za przykład jak generować wzorcowy wrzask. Podczas "I'l Cover You" w drugim akcie myślałam, że zaraz krtań mu odpadnie, a jeszce ta opera we wstępie, gdzie nie dało się krzyczeć..o zgrozo!!! Angel wokalnie beznadziejny, recytował bardziej niż śpiewał i to niekiedy oktawę niżej niż powinien... Wykonał parę ruchów pod publiczność i tyle..
Całość sprawiała wrażenie niewyreżyserowanego, jak ktoś nie znał fabuły to mógł się nieźle zakręcić ogólnym bałaganem na scenie. Dynamika przedstawienia zerowa, wiele utworów wlokło się niemiłosiernie w dziwnie zwolnionych tempach. Chóry tragedia!! Na kanonie "WIll I Lose My Dignity" wszystko bolało. Jak można tak zniszczyć tę piękną kompozycję.
Aktorzy często nie wiedzieli w którym momencie mają zacząć śpiewać i wchodzili w dziwnych momentach, często rozjeżdżali się w tempie z orkiestrą. Brak prób?? możliwe..ale co to obchodzi widza?? Na pewno nie pomogło kiepskie tłumaczenie... "Skąd wziąć kasę na - zapłać czynsz" - to jeden z wielu kwiatków przekładu..
Cóż.. chyba nie żyjemy już w takich czasach, gdzie należy kogoś doceniać wyłącznie za próbe zmierzenia się z materiałem...Tutaj niestety przegraną... Możecie ze mną polemizować, ale proszę o konkretne argumenty. Ja oceniam tę próbę wyłącznie negatywnie..

zobacz wątek
17 lat temu
~Fanka teatru

Odpowiedź

Autor

Polityka prywatności
do góry