To moja pierwsza wizyta, ale nie ostatnia, i to na pewno. Przyjechałem do restauracji wraz z małżonką i dzieckiem, po przeczytaniu opinii o obiekcie, jak i dyskusji forumowych o nim. Tym, którzy twierdzili, że to lokal bez klimatu, należy się policzek. Na wstępie przywitała nas uśmiechnięta blondynka w okularkach, podając nam pierogi pieczone z kapustą i grzybami. Znalazła nam ustronne, wygodne miejsce w sam raz na trzyosobową rodzinę z dwuletnim dzieckiem. Menu okazało się przebogate, i to pierwsza wada i zaleta w jednym. Ciężko było się nam zdecydować, na szczęście i tym razem uzyskaliśmy pomoc od wymienionej wyżej osoby (okazało się, że to córka szefowej, przezabawna dziewczyna) i wkrótce zjedliśmy posiłek. Czas oczekiwania - tu zwracam się do poprzedników - rzeczywiście dłuższy od przeciętnych bo na zupę około 20 minut, na danie drugie 10 minut po zupie, ale naprawdę warto - przecież to nie McDonalds! Bardzo podobała nam się pani Irena, która śpiewała nam w przerwie między zupą a daniem głównym, przez co nie mieliśmy powodów do nudy. Rachunek wypadł za 120zł, i to kolejny minus. Dość drogo. Pomimo wszystko jednak, warto było przyjść. Wrócimy, pani Krysiu!