Odpowiadasz na:

Re: Rower zimą.

Gdzieś od połowy zimy 2010 mam Marathony Winter. Na twardym ok, na lodzie ujdzie, na miękkim słabo. Do wypróbowania będę miał Kendy Klondike, ale opinie dopiero po sezonie. Z niekolcowanych ponoć... rozwiń

Gdzieś od połowy zimy 2010 mam Marathony Winter. Na twardym ok, na lodzie ujdzie, na miękkim słabo. Do wypróbowania będę miał Kendy Klondike, ale opinie dopiero po sezonie. Z niekolcowanych ponoć zimówki Continentala nieźle sobie radzą ale to też waga ciężka (masa i cena) i raczej na twarde nawierzchnie.

Sama temperatura sprawy nie zmienia, można i na slickach jeździć. Problemem jest podłoże, które bywa bardzo zmienne, inna opona przyda się na świeży śnieg, inna na mokry i ciężki, jeszcze inna na lód, więc ciężko mieć uniwersalne.
Zimą oprócz czystego asfaltu najlepszą nawierzchnią jest ubity i zmrożony śnieg (nie wyślizgany). Przy -8° daje na prawdę przyzwoite trzymanie.

Ciśnienie standardowo dopasowane do twardości podłoża im twardziej tym można większe. Po lodzie bez kolców za mało jeździłem, ale i tak na takie warunki daję ciut mniejsze (minimalne wcale nie jest lepsze!), żeby większa ilość kolców miała styk z podłożem. Warto też pamiętać, że przy dłuższej jeździe ciśnienie w oponach spada z wychłodzenia.

Z innych porad, to wiadomo - żadnych gwałtownych manewrów, jeszcze większe skupienie na przewidywaniu sytuacji i wypatrywaniu potencjalnych ślizgawek.

Z ciekawych patentów, to do pracy wychodzić późno jak już śnieg odgarnięty, a lód stopił się. Wracać do domu wcześnie, puki widno i jeszcze nie marznie ;)

zobacz wątek
8 lat temu
zekker

Odpowiedź

Autor

Polityka prywatności
do góry