Re: Rowerzysta a nieżyczliwy kierowca autobusu
Ja zaczynam sezon w kwietniu, a kończę na początku listopada i się tego nie wstydzę. Jechałem w zeszłym roku pociągiem do Somonina, żeby sobie po Kaszubach trasę 100 km przejechać, a kolega...
rozwiń
Ja zaczynam sezon w kwietniu, a kończę na początku listopada i się tego nie wstydzę. Jechałem w zeszłym roku pociągiem do Somonina, żeby sobie po Kaszubach trasę 100 km przejechać, a kolega dojechał dodatkowe 50 na rowerze i naprawdę, ale to naprawdę, żaden z nas do drugiego nie powiedział "A G mnie obchodzą twoje wywody pajacu". Słowo honoru, możesz to sobie wyobrazić ze nawet się nie pobiliśmy, skoro on przyjechał rowerem, a ja pociągiem?
Co do jechania z górki, to w pradawnych czasach miałem taki zwyczaj, że wsiadałem z kolegami do pociągu i startowałem w kierunku Gdańska - a to do Krakowa, a to do Wrocławia. Raz nawet pojechaliśmy do Ustrzyk Dolnych, a stamtąd (przez U Górne) do Świnoujścia. Planowo i z premedytacją rowerem z górki.
A markowe ciuchy to moje marzenie, mam tylko takie nołnejmy z Tajwanu. Za to biegam w takich na a i na b, ale biegam kompletnie jak c**pa.
zobacz wątek