Widok
Samotni po 30-stce... z perspektywami czy już bez??
Witam, życie znalazło mnie na jakimś zakręcie... a ja nawet nie mam prawa jazdy :) Samotność nie dopadała mnie nagle, gryzła i żuła mnie powoli aż dopięła swego. Zastanawiam się czy jestem zwyczajną neurotyczką czy mam już fobię społeczną. Nie pozostał mi nikt na tym świecie, absolutnie nikt... Uciekłam w pracę w miarę możliwości, by zapełnić wolny czas z którym nie wiedziałabym co zrobić... Telefon zawsze milczy, jedynie przy okazji świąt dostanę życzenia np. z mBanku.. :) Mam konto na portalu społecznościowym ale z nikim tam nie koresponduję .... w ubiegłym roku skończyłam 31 lat, nie mam dzieci, nie jestem po rozwodzie, nie zażywam narkotyków, więc o co chodzi?? Kiedyś: pełna życia, uśmiechnięta i pewna siebie kobieta... teraz szara mysz w dodatku ze zgryźliwym i sarkastycznym poczuciem humoru... Czy szukam kogoś? Brakuje mi jakiejś duszy, która powie mi JAK wziąć się w garść, zmotywuje do działania, akceptacji lub po prostu rozmowy...
To też jest kwestia panujących przekonań...kobieta po 30-stce bez męża to już stara panna...to także czas kiedy panie czują lekką frustrację, chęć założenia rodziny...a okazuje się, że nie ma z kim.i pojawia się uczucie beznadziei i stagnacji życiowej.
jeżeli nie ma możliwości ustatkowania się (póki co) to zacznij przeżywać drugą młodość ;) zacznij zmianę życia od najmniejszych rzeczy- zrób prawo jazdy, zapisz się na siłownię (taka dawka endorfin, że aż chce się żyć!), uśmiechaj się do ludzi na ulicy...zaczep kogoś sama na portalu społecznościowym/randkowym - to nie boli a czasem lepiej zrobić pierwszy krok niż na niego czekać. zgryźliwość i sarkazm- faceci kochają zołzy! pamiętaj, że do sarkazmu zdolni są tylko ludzie inteligentni, myślący wielopłaszczyznowo. to twój atut! szukaj dobrych stron we wszystkim co robisz. pamiętaj, że sposób, w jaki myslisz o swoim życiu kreuje twoją rzeczywistość. jeżeli będziesz podchodzić do niego pozytywnie, z dystansem i uśmiechem na twarzy to ta dobra energia do ciebie wróci :)
jeżeli nie ma możliwości ustatkowania się (póki co) to zacznij przeżywać drugą młodość ;) zacznij zmianę życia od najmniejszych rzeczy- zrób prawo jazdy, zapisz się na siłownię (taka dawka endorfin, że aż chce się żyć!), uśmiechaj się do ludzi na ulicy...zaczep kogoś sama na portalu społecznościowym/randkowym - to nie boli a czasem lepiej zrobić pierwszy krok niż na niego czekać. zgryźliwość i sarkazm- faceci kochają zołzy! pamiętaj, że do sarkazmu zdolni są tylko ludzie inteligentni, myślący wielopłaszczyznowo. to twój atut! szukaj dobrych stron we wszystkim co robisz. pamiętaj, że sposób, w jaki myslisz o swoim życiu kreuje twoją rzeczywistość. jeżeli będziesz podchodzić do niego pozytywnie, z dystansem i uśmiechem na twarzy to ta dobra energia do ciebie wróci :)
obecnie nie ma starych panien czy kawalerów tylko są single i jest ich mnostwo. Ludzie sa zabiegani , pracuja od rana do nocy i potem nim się ogladna i maja po 35 lat i są sami bo albo nikogo na stale nie mieli albo sie zwiazek rozpadl. Musisz wyjsc do ludzi jak wyzej silownia czy spacery czy inne tam gdzie kogos mozna poznac. Musisz wierzyć że sprzyja Ci szczęćie i tak bedzie.Amen;-) widzis az dwie osoby tu Tobie podpowiadaja
Muszę przyznać, że podoba mi się sposób w jaki to ujęłaś - nie masz egocentrycznej postawy roszczenowej w stylu -
"szukam męża", albo "gdzie się podziali prawdziwi faceci?", tylko bardziej refleksyjną.
A żeby coś zmienić w swoim życiu trzeba zacząć od siebie - poznać przyczyny swojej sytuacji, swoich zachowań, emocji.
Nie stosować doraźnych substytutów, "plastrów" z poradników psychomanipulacji pt. "jak poderwać faceta", "być sexy" itp.
Co z tego jeśli poznamy mnóstwo osób jeśli sami ze sobą będziemy się czuć źle bądź niepewnie?
Znam sporo pracoholików (sam też nim jestem) i pracoholiczek wszyscy są to bardzo wartościowi ludzie,
uczciwi, odpowiedzialni i każdy z nich z jakiś przyczyn jest niedopasowany do głównonurtowej kultury masowej (co jest zaletą!),
przez co jest samotny i przeważnie ma zaniżoną samoocenę.
Zgryźliwość i sarkazm jest reakcją obronną - łatwiej zaakceptować "gorszy" los wmawiając sobie, że cały świat jest zły,
ale jest to trucizna, która zatruwa duszę, pozbawia nas wiary w możliwość bycia szczęśliwym i czyni ślepym na dobro i piękno.
Wielka szkoda, że wiele osób decyduje się na krycie się za maską cynizmu, bo przecież wówczas nie daje nikomu szansy na poznanie siebie taką jaką się jest.
Staraj się żyć pięknie, doskonalić swoją osobowość, charakter, szukaj w innych dobra, pozytywnych cech - nie bój się powiedzieć komuś coś dobrego.
Nie daj się zmanipulować kulturze cynizmu i egoizmu, nie daj sobie wmówić co trzeba robić by się komuś podobać.
Nie skupiaj się na samotności, czy wieku, tylko na tym co w życiu Cię interesuje, sprawia przyjemność.
Zastanów się jakie masz zainteresowania nie związane z pracą i znajdź grupę ludzi się tym zajmujących.
Lubiłaś w dzieciństwie rysować - są szkoły artystyczne dla dorosłych.
Lubisz tańczyć - zapisz się na kurs tańca.
Lubisz jeździć na łyżwach - zapisz się do szkółki.
Lubisz filmy - są dyskusyjne kluby filmowe
Lubisz książki - są dyskusyjne kluby książki
Lubisz gotować - są kursy gotowania
itd
Myślę, że dla otwartej, pogodnej, nie mającej pstro w głowie dziewczyny w każdym wieku nie powinno być problemu na nawiązanie znajomości.
Pozdrawiam.
"szukam męża", albo "gdzie się podziali prawdziwi faceci?", tylko bardziej refleksyjną.
A żeby coś zmienić w swoim życiu trzeba zacząć od siebie - poznać przyczyny swojej sytuacji, swoich zachowań, emocji.
Nie stosować doraźnych substytutów, "plastrów" z poradników psychomanipulacji pt. "jak poderwać faceta", "być sexy" itp.
Co z tego jeśli poznamy mnóstwo osób jeśli sami ze sobą będziemy się czuć źle bądź niepewnie?
Znam sporo pracoholików (sam też nim jestem) i pracoholiczek wszyscy są to bardzo wartościowi ludzie,
uczciwi, odpowiedzialni i każdy z nich z jakiś przyczyn jest niedopasowany do głównonurtowej kultury masowej (co jest zaletą!),
przez co jest samotny i przeważnie ma zaniżoną samoocenę.
Zgryźliwość i sarkazm jest reakcją obronną - łatwiej zaakceptować "gorszy" los wmawiając sobie, że cały świat jest zły,
ale jest to trucizna, która zatruwa duszę, pozbawia nas wiary w możliwość bycia szczęśliwym i czyni ślepym na dobro i piękno.
Wielka szkoda, że wiele osób decyduje się na krycie się za maską cynizmu, bo przecież wówczas nie daje nikomu szansy na poznanie siebie taką jaką się jest.
Staraj się żyć pięknie, doskonalić swoją osobowość, charakter, szukaj w innych dobra, pozytywnych cech - nie bój się powiedzieć komuś coś dobrego.
Nie daj się zmanipulować kulturze cynizmu i egoizmu, nie daj sobie wmówić co trzeba robić by się komuś podobać.
Nie skupiaj się na samotności, czy wieku, tylko na tym co w życiu Cię interesuje, sprawia przyjemność.
Zastanów się jakie masz zainteresowania nie związane z pracą i znajdź grupę ludzi się tym zajmujących.
Lubiłaś w dzieciństwie rysować - są szkoły artystyczne dla dorosłych.
Lubisz tańczyć - zapisz się na kurs tańca.
Lubisz jeździć na łyżwach - zapisz się do szkółki.
Lubisz filmy - są dyskusyjne kluby filmowe
Lubisz książki - są dyskusyjne kluby książki
Lubisz gotować - są kursy gotowania
itd
Myślę, że dla otwartej, pogodnej, nie mającej pstro w głowie dziewczyny w każdym wieku nie powinno być problemu na nawiązanie znajomości.
Pozdrawiam.
Dzień dobry w tą piękną zimową sobotę :) ciężki tydzień za mną. Przeszedł w kosmicznym tempie. Zmian niewiele... zaczęłam od własnego nastawienia względem innych i otaczającej rzeczywistości. Uśmiecham się i tak jak ktoś napisał staram się być uprzejma. Małe kroczki - ale zawsze do przodu. Rozpoczyna się nowy miesiąc, zobaczymy co przyniesie :)
Polecam ciekawy (może trochę przeintelektualizowany, ale co tam ;-)) filmik na temat paradoksów w percepcji szczęścia - http://www.youtube.com/watch?v=4q1dgn_C0AU
Od 2 lat jestem sama, po wielu latach bycia z kimś. Było mi cieżko i trudno godzłam się z tym. Dostałam radę od koleżanki, która dopiero po pewnym czasie przyjęłam, jednak z perspektywy czasu muszę powiedzieć ze była ona bardzo dobra.
NAUCZ SIĘ CELEBROWAĆ SWOJE ŻYCIE. CIESZ SIĘ NIM, BAW.....
Polecam wszystkim.
NAUCZ SIĘ CELEBROWAĆ SWOJE ŻYCIE. CIESZ SIĘ NIM, BAW.....
Polecam wszystkim.
znam ten stan, jest straszny, byłam w nim i wyszłam, jak? polubiłam siebie, dałam sobie prawo do słabości, błędów , zrobiłam sobie w głowie przestrzeń do odczuwania różnych stanów emocjonalnych tych dobrych i tych złych, nikt Ci nie pomoże wyjść z tego stanu, żaden inny człowiek , jest tylko jedna osoba która może Ci pomóc Ty sama, popatrz na siebie przyjaznym wzrokiem, zostań własną przyjaciółką , bądź dla siebie dobra i sprawiedliwa w ocenie samej siebie, uwierz w siebie, nie szukaj powiedzenia własnej wartości w innych , znajdź ją w sobie bo ją masz tylko chwilowo się zagubiłaś,
Hmmm.... tak się zastanawiam nad pewną sprawą... odkąd posłuchałam rad i zaczęłam uśmiechać się do ludzi oraz być milsza dla innych, życie faktycznie powoli się odmienia: zaczepiają mnie obcy, pytają czy nie mam drobnych, czy mam papierosa, rozsiadają się w SKM i gadają całą drogę nie przebierając w słowach, wyglądają niechlujnie, zwykle czuć od nich cherry za 2,4 i nie mają uzębienia etc. No cóż..bywa i tak :):):)
Przeczytałam wątek, wasze komentarze, wymianę zdań. Musze przyznać, że dawno nic mnie tak nie zainteresowało jak właśnie to o czym pisaliście. Nie jestem sama, mam chłopaka, mam prace, kilku znajomych ale czasami czuje się wyobcowana. Przypominają mi sie też czas gdy była sama, bez pracy, perspektyw, czułam sie do niczego. Moze troszke zboczyłam od głownego tematu ale chciałam podkreslić to o czym ktos z was wyżej napisać. O tym ze najważniejsze, zebysmy sami siebie zaakceptowali, zebysmy nie byli ponurzy, a uśmiechali sie do ludzi. Żebyśmy byli otwarci na nowe kontakty. Naprawde są chwile, gdy takie forum pomaga ludziom w przemysleniach.
Życze wszystkiego dobrego:-)
Życze wszystkiego dobrego:-)
Cześć.
Otóż też byłem w takiej sytuacji. Byłem nie śmiały, nie umiałem nawiązać dialogu z innymi osobami, przyjaciół nie miałem. Ale postanowiłem położyć temu kres. Założyłem KONTA społecznościowe wszędzie gdzie się dało, pod dwiema trzema nikami na każdym z portali tak aby w razie spotkania kogoś ciekawego móc ją wcześniej sprawdzić. Miałem 26 lat ale frustracja powiększała się każdego dnia. Zacząłem chodzić TYLKO do kina z osobami poznanymi na portalu, raz dwa razy w tygodniu. Trwało to ponad 4 miesiące, już zaczełem się tym męczyć, ale pewnego razu zaczepiłem osobę na portalu sympatia. Bardzo dobrze nam się rozmawiało przez naszą klasę. Ona była we Francji ja w Polsce tak ok 1 miesiąca, wiec jak przyjechała do Polski od razu spotkaliśmy się i oczywiście paśliśmy do kina, później do restauracji. Wiedzieliśmy o sobie bardzo dużo ponieważ sporo rozmawialiśmy na naszej klasie, więć nudy nie było. Na drugie spotkanie zabrałem JĄ w ciekawe miejsce dla mnie- do parku linowego, po tym pojechaliśmy do mnie... Oczywiście na film i na wino- każdy z Nas wiedział ze szukamy 2 połówki. Tak naprawdę jak by ona mnie nie pocałowała to by było dziwnie-(byłem nie śmiały, ale chciałem być z nią). Dziś jesteśmy razem mamy małą sliczą córkę... BlueGirl przychodzi czas aby coś zacząć robić... Wiem że zrobić ten pierwszy krok- wysłać zdjęcie pójśc do kina, na kolację i do domu to rzeczy trudne więc służe Ci pomocą i jak chcesz to pisz jak nie tu to możemy inaczej... Trzymam kciuki.
Otóż też byłem w takiej sytuacji. Byłem nie śmiały, nie umiałem nawiązać dialogu z innymi osobami, przyjaciół nie miałem. Ale postanowiłem położyć temu kres. Założyłem KONTA społecznościowe wszędzie gdzie się dało, pod dwiema trzema nikami na każdym z portali tak aby w razie spotkania kogoś ciekawego móc ją wcześniej sprawdzić. Miałem 26 lat ale frustracja powiększała się każdego dnia. Zacząłem chodzić TYLKO do kina z osobami poznanymi na portalu, raz dwa razy w tygodniu. Trwało to ponad 4 miesiące, już zaczełem się tym męczyć, ale pewnego razu zaczepiłem osobę na portalu sympatia. Bardzo dobrze nam się rozmawiało przez naszą klasę. Ona była we Francji ja w Polsce tak ok 1 miesiąca, wiec jak przyjechała do Polski od razu spotkaliśmy się i oczywiście paśliśmy do kina, później do restauracji. Wiedzieliśmy o sobie bardzo dużo ponieważ sporo rozmawialiśmy na naszej klasie, więć nudy nie było. Na drugie spotkanie zabrałem JĄ w ciekawe miejsce dla mnie- do parku linowego, po tym pojechaliśmy do mnie... Oczywiście na film i na wino- każdy z Nas wiedział ze szukamy 2 połówki. Tak naprawdę jak by ona mnie nie pocałowała to by było dziwnie-(byłem nie śmiały, ale chciałem być z nią). Dziś jesteśmy razem mamy małą sliczą córkę... BlueGirl przychodzi czas aby coś zacząć robić... Wiem że zrobić ten pierwszy krok- wysłać zdjęcie pójśc do kina, na kolację i do domu to rzeczy trudne więc służe Ci pomocą i jak chcesz to pisz jak nie tu to możemy inaczej... Trzymam kciuki.
~Chłopak-przyjaciel: Wspaniała historia..muszę przyznać, że dodała mi otuchy...
Co do tematu to sprawa bardzo złożona eh, co najmniej z naszych osobowości, doświadczeń, złych nawyków które ciężko zmienić, poziomu samoakceptacji itp. Skoro jesteśmy samotni to w tym wszystkim niestety musi być sporo negatywów - ciężko się wtedy zmienić na pstryknięcie palców, ciężko uśmiechać się do ludzi i świata jak się jest samotnym..i tak się koło zamyka...
Co do tematu to sprawa bardzo złożona eh, co najmniej z naszych osobowości, doświadczeń, złych nawyków które ciężko zmienić, poziomu samoakceptacji itp. Skoro jesteśmy samotni to w tym wszystkim niestety musi być sporo negatywów - ciężko się wtedy zmienić na pstryknięcie palców, ciężko uśmiechać się do ludzi i świata jak się jest samotnym..i tak się koło zamyka...
Tak ku pocieszeniu. Zawsze mogło być gorzej..;)
http://www.youtube.com/watch?v=1ixLnxDYthY
http://www.youtube.com/watch?v=1ixLnxDYthY
BlueGirl,
mogłabym się podpisać pod wieloma rzeczami, które napisałaś. Niedawno stuknęła mi 30-ka, a odkąd skończyłam studia często doskwiera mi samotność. I nie chodzi jedynie o brak chłopa, do którego to większość osób do Ciebie piszących pije. Wcale nie! A przynajmniej nie tylko. Brakuje mi ludzi, z którymi mogłabym zwyczajnie pogadać o różnych sprawach, życiu i przysłowiowych pierdółkach;)
Faceta można szukać na wiele sposobów i nikogo to nie dziwi. Trudniej jest z poszukiwaniem kumpelki... Zauważyłam, że kobiety w naszym wieku obracają się zwykle w mocno hermetycznym środowisku, np. mają dwie przyjaciółki, najczęściej z czasów edukacji średniej lub wyższej i nie są zainteresowane przyjęciem kogoś nowego do swego grona. Z facetami jest, a przynajmniej z moich obserwacji wynika, znacznie lepiej. Oni jakoś łatwiej się bratają;)
Na pewno rację mają ci, co piszą, żeby zaakceptować siebie, pogodzić się z własnymi wadami, tymi których nie potrafimy lub z lenistwa nie chcemy zmienić itp.
Jednak, jeśli chodzi o rady typu: polub swoje życie, to powiem jedno: pierdu, pierdu! Polubić swoje życie może ten, kto ma fajne życie. Jeśli masz jedną z dwóch rzeczy: przyjaciół (choćby w liczbie pojedynczej) lub faceta (min. sztuk: jeden), to wtedy można takie życie polubić, inaczej zwyczajnie się nie da. Nawet pustelnik nie powiedziałby, że cieszy się na myśl o spędzeniu życia w samotni. A nawet, jeśli by tak powiedział, kłamałby w żywe oczy;)
Jestem za metodą małych kroków, zmian, która wydaje się łatwa, o ile przezwyciężymy wewnętrzne lenistwo i nawyk (tak nawyk!) siedzenia w domu i unikania ludzi. A to jest najtrudniejsze zadanie, wiem sama po sobie;) Człowiek jest niestety niewolnikiem swoich nawyków i o dziwo, im bardziej szkodliwy nawyk, tym trudniej go wyplenić. Ale trzeba walczyć, upadać i uporczywie próbować dalej.
Trzeba postawić sobie cel, określić potencjalne drogi dotarcia do niego i co bardzo ważne, uświadomić sobie, a najlepiej żeby mieć to czarno na białym, to wypisać na kartce, jakie będą konsekwencje, jeśli tego celu nie osiągniemy, np.
Jeśli nie znajdę faceta to:
nikt mnie nie będzie kochał,
nie wyjdę za mąż,
nie będę miała dzieci, wnuków,
na starość nikt się mną nie zaopiekuje, nie zawiezie do lekarza,
nikt się ze mną nie pośmieje na komediach romantycznych,
nie zobaczę świata (w pojedynkę, szczególnie kobiecie trudniej),
będę musiała sama wynosić śmieci,
opłacać hydraulika, elektryka,mechanika, osiłka do przeniesienia mebli,
sama przynosić torby z zakupami z marketu ( z upływem lat stają się coraz cięższe...;) itd.
Jeśli masz ochotę pogadać z trzydziestolatką mającą podobny problem, napisz: karolina84@wp.eu
Powodzenia:):):)
mogłabym się podpisać pod wieloma rzeczami, które napisałaś. Niedawno stuknęła mi 30-ka, a odkąd skończyłam studia często doskwiera mi samotność. I nie chodzi jedynie o brak chłopa, do którego to większość osób do Ciebie piszących pije. Wcale nie! A przynajmniej nie tylko. Brakuje mi ludzi, z którymi mogłabym zwyczajnie pogadać o różnych sprawach, życiu i przysłowiowych pierdółkach;)
Faceta można szukać na wiele sposobów i nikogo to nie dziwi. Trudniej jest z poszukiwaniem kumpelki... Zauważyłam, że kobiety w naszym wieku obracają się zwykle w mocno hermetycznym środowisku, np. mają dwie przyjaciółki, najczęściej z czasów edukacji średniej lub wyższej i nie są zainteresowane przyjęciem kogoś nowego do swego grona. Z facetami jest, a przynajmniej z moich obserwacji wynika, znacznie lepiej. Oni jakoś łatwiej się bratają;)
Na pewno rację mają ci, co piszą, żeby zaakceptować siebie, pogodzić się z własnymi wadami, tymi których nie potrafimy lub z lenistwa nie chcemy zmienić itp.
Jednak, jeśli chodzi o rady typu: polub swoje życie, to powiem jedno: pierdu, pierdu! Polubić swoje życie może ten, kto ma fajne życie. Jeśli masz jedną z dwóch rzeczy: przyjaciół (choćby w liczbie pojedynczej) lub faceta (min. sztuk: jeden), to wtedy można takie życie polubić, inaczej zwyczajnie się nie da. Nawet pustelnik nie powiedziałby, że cieszy się na myśl o spędzeniu życia w samotni. A nawet, jeśli by tak powiedział, kłamałby w żywe oczy;)
Jestem za metodą małych kroków, zmian, która wydaje się łatwa, o ile przezwyciężymy wewnętrzne lenistwo i nawyk (tak nawyk!) siedzenia w domu i unikania ludzi. A to jest najtrudniejsze zadanie, wiem sama po sobie;) Człowiek jest niestety niewolnikiem swoich nawyków i o dziwo, im bardziej szkodliwy nawyk, tym trudniej go wyplenić. Ale trzeba walczyć, upadać i uporczywie próbować dalej.
Trzeba postawić sobie cel, określić potencjalne drogi dotarcia do niego i co bardzo ważne, uświadomić sobie, a najlepiej żeby mieć to czarno na białym, to wypisać na kartce, jakie będą konsekwencje, jeśli tego celu nie osiągniemy, np.
Jeśli nie znajdę faceta to:
nikt mnie nie będzie kochał,
nie wyjdę za mąż,
nie będę miała dzieci, wnuków,
na starość nikt się mną nie zaopiekuje, nie zawiezie do lekarza,
nikt się ze mną nie pośmieje na komediach romantycznych,
nie zobaczę świata (w pojedynkę, szczególnie kobiecie trudniej),
będę musiała sama wynosić śmieci,
opłacać hydraulika, elektryka,mechanika, osiłka do przeniesienia mebli,
sama przynosić torby z zakupami z marketu ( z upływem lat stają się coraz cięższe...;) itd.
Jeśli masz ochotę pogadać z trzydziestolatką mającą podobny problem, napisz: karolina84@wp.eu
Powodzenia:):):)
~karoLa zgadzam się z Tobą w wielu kwestiach ;)
Też zauważyłam, że ze znajomymi trudniej po studiach, że kobiety się zamykają w swoim kręgu, a jak jest to krąg młodych matek to już
w ogóle przechlapane ;)
Natomiast argumenty za szukaniem faceta obalam wszystkie:-)
"nikt mnie nie będzie kochał" - kochaj siebie samą, facet nie gwarantuje miłości
"nie wyjdę za mąż" - tylko po co wychodzić? małżeństwo generuje tylko więcej problemów
"nie będę miała dzieci, wnuków," - tu jest trochę trudniej, ale też da się zrobić - bank spermy itd ;-)
"na starość nikt się mną nie zaopiekuje, nie zawiezie do lekarza," - prędzej wolę liczyć na młodszą siostrę, niż na faceta, który może w tym czasie już będzie miał drugą młodszą żonę
"nie zobaczę świata (w pojedynkę, szczególnie kobiecie trudniej)," - właśnie więcej świata odkrywam za każdym razem gdy jestem sama, nikogo nie trzeba namawiać, jadę i już ;)
"będę musiała sama wynosić śmieci," - faceci nie wynoszą śmieci, za to sami śmiecą
"opłacać hydraulika, elektryka,mechanika, osiłka do przeniesienia mebli" - jak mam opłacać to mogę sama, a samotnej kobiecie to zawsze łatwiej o jakiś rabat
"sama przynosić torby z zakupami z marketu" - a po co od razu robić wielkie zakupy? po za tym można już zamawiać tel. z dostawą itd
Generalnie faceci są przereklamowani.
A tak serio, to fajnie być z kimś bezinteresownie...
Też zauważyłam, że ze znajomymi trudniej po studiach, że kobiety się zamykają w swoim kręgu, a jak jest to krąg młodych matek to już
w ogóle przechlapane ;)
Natomiast argumenty za szukaniem faceta obalam wszystkie:-)
"nikt mnie nie będzie kochał" - kochaj siebie samą, facet nie gwarantuje miłości
"nie wyjdę za mąż" - tylko po co wychodzić? małżeństwo generuje tylko więcej problemów
"nie będę miała dzieci, wnuków," - tu jest trochę trudniej, ale też da się zrobić - bank spermy itd ;-)
"na starość nikt się mną nie zaopiekuje, nie zawiezie do lekarza," - prędzej wolę liczyć na młodszą siostrę, niż na faceta, który może w tym czasie już będzie miał drugą młodszą żonę
"nie zobaczę świata (w pojedynkę, szczególnie kobiecie trudniej)," - właśnie więcej świata odkrywam za każdym razem gdy jestem sama, nikogo nie trzeba namawiać, jadę i już ;)
"będę musiała sama wynosić śmieci," - faceci nie wynoszą śmieci, za to sami śmiecą
"opłacać hydraulika, elektryka,mechanika, osiłka do przeniesienia mebli" - jak mam opłacać to mogę sama, a samotnej kobiecie to zawsze łatwiej o jakiś rabat
"sama przynosić torby z zakupami z marketu" - a po co od razu robić wielkie zakupy? po za tym można już zamawiać tel. z dostawą itd
Generalnie faceci są przereklamowani.
A tak serio, to fajnie być z kimś bezinteresownie...
Oooo, wątek żyje;)
Odnośnie mojego wczesniejszego posta i komentarza kavuni zebrało mi się na kilka przemysleń:)
Można by pomyśleć, a właściwie to nawet sama tak pomyślałam przeczytawszy moją własną listę argumentów za szukaniem faceta, że w tym wszystkim chodzi o branie, korzyści itp. Oczywiście tak nie jest, bo to nie lokata w banku;) Związek to oczywiście jest pewien rodzaj inwestycji, inwestujesz swoje serce i czas, ale nie po to, by odnieść nie wiadomo jakie korzyści osobiste, czy tym bardziej finansowe, bo gdy kochasz, to nawet o takich rzeczach nie myślisz. Chodzi przecież o dawanie tego, co mamy w nas najlepsze: czułość, ciepło, dobre emocje, wsparcie. Właśnie obdarowywanie drugiej osoby jest najlepsze, to jest nasz zysk:) I to jest bezcenne:)
Kava pewnie, że fajnie być z kimś bezinteresownie:) Inaczej nie ma mowy o miłości.
Odnośnie mojego wczesniejszego posta i komentarza kavuni zebrało mi się na kilka przemysleń:)
Można by pomyśleć, a właściwie to nawet sama tak pomyślałam przeczytawszy moją własną listę argumentów za szukaniem faceta, że w tym wszystkim chodzi o branie, korzyści itp. Oczywiście tak nie jest, bo to nie lokata w banku;) Związek to oczywiście jest pewien rodzaj inwestycji, inwestujesz swoje serce i czas, ale nie po to, by odnieść nie wiadomo jakie korzyści osobiste, czy tym bardziej finansowe, bo gdy kochasz, to nawet o takich rzeczach nie myślisz. Chodzi przecież o dawanie tego, co mamy w nas najlepsze: czułość, ciepło, dobre emocje, wsparcie. Właśnie obdarowywanie drugiej osoby jest najlepsze, to jest nasz zysk:) I to jest bezcenne:)
Kava pewnie, że fajnie być z kimś bezinteresownie:) Inaczej nie ma mowy o miłości.
Wierzę w przeznaczenie. Jestem po 30, wciąż sam, niczego się nie dorobiłem. Czuję, że jest dla mnie coś napisane, ale jeszcze nie teraz, nie w tym momencie. Gdy próbuje odmienić swoja szarą rzeczywistość czuje opór wewnętrzny, odczuwam wtedy jakby uczucie porażki. I faktycznie, zawsze gdy oprę się temu przeczuciu i wykaże się inicjatywą, spotyka mnie mniejsza bądź większa porażka.
Umysł chce ale serce mówi klęska, to czuję również teraz. Poczekam więc jeszcze trochę, jeszcze jakąś chwilę.
Umysł chce ale serce mówi klęska, to czuję również teraz. Poczekam więc jeszcze trochę, jeszcze jakąś chwilę.
Jak zwykle przeczytałam pobieżnie wątek, ale oczywiście w oko wpadły teksty typu: zaje iście jest być samemu, można tyle zrobić, tyle odkryć, można kochać samą siebie, nie być zależnym, mieć swój własny ulubiony plan dnia bla bla bla...
a ja na to: pier ole nie o szopenie :)
Chciałabym poznać historię związków/miłości/zakochania z ostatnich 5-6 lat tych wszystkich szczęśliwie wolnych ludzi :)
a ja na to: pier ole nie o szopenie :)
Chciałabym poznać historię związków/miłości/zakochania z ostatnich 5-6 lat tych wszystkich szczęśliwie wolnych ludzi :)
Ruda oczywiście, że lepiej być z kimś. Człowiek jest istotą stadną;) Najszczęśliwsze momenty mojego życia, to te dzielone z kimś.
Jednak aby ktoś Cię pokochał musisz lubić/ kochać/akceptować siebie. Jeśli jest Ci ze sobą źle i myślisz, że ta druga osoba Cię dowartościuje - to na dłuższą metę to nie działa. Nie można uzależniać swojego dobrego samopoczucia od bycia z kimś lub nie.
Inna sprawa, że można czasem poczuć smutek, kiedy nie da przeżywać radości z kimś.
Ale wolę moją życiową energię przeznaczać na odkrywanie świata niż na biadolenie, że jestem sama. Może przy okazji odkryję i faceta ;) nic na siłę...
Jednak aby ktoś Cię pokochał musisz lubić/ kochać/akceptować siebie. Jeśli jest Ci ze sobą źle i myślisz, że ta druga osoba Cię dowartościuje - to na dłuższą metę to nie działa. Nie można uzależniać swojego dobrego samopoczucia od bycia z kimś lub nie.
Inna sprawa, że można czasem poczuć smutek, kiedy nie da przeżywać radości z kimś.
Ale wolę moją życiową energię przeznaczać na odkrywanie świata niż na biadolenie, że jestem sama. Może przy okazji odkryję i faceta ;) nic na siłę...
dokladnie nie ma nic gorszego niz byc samemu, siedze w tym juz 10 lat, samotnosc niszczy cie jak rak, te wszystkie usmiechania sie, chodzenia do fryzjera , na zakupy sa o kant d.. rozbic, (nowoczesny belkot, propagowany przez kolorowe gazety) wszystko poprawia ci humor na krotko a po pewnym czasie i to wogule nie bawi, bo po co mam to robic, dla kogo, tylko i wylacznie dla siebie ja tego nie potrzebuje do szczescia, ja chce milosci i miec sie do kogo przytulic wieczorem
Ok, moja 1 milosc muzyka, moja 2 milosc gory, trzecia milosc medycyna! Ludzie samotni nie są to jakies odludy, wlasnie czesto otoczeni szerokim gronem znajomych i ciekawi zycia, posiadajacy przyjaciol a przyjaciele zabieraja czas. Jesli chodzi o partnerow raz źle wybralam i sie zraziłam. Nie o to chodzi zeby byc niezaleznym, bo zaleznosc to piekna rzecz,rozumiem kompromis i wzajemnosc i odmiennosc,bo mam przyjaciol wieloletnich, ale jest problem jezeli masz jakies zainteresowania inne poza rodzeniem dzieci i sprzataniem i jakies ambicje. Ja bylam bardzo utalentowana i nauka przychodzila mi latwo, gromadzilam dyplomy, umiejetnosci, uprawnienia, robilam rozne rzeczy, wiele osob wciagalo mnie w rozne projekty do wspolpracy,bylam zajeta mocno, cwiczeniami, nauką, podrozami to byly piekne lata. Kiedy slyszalam nie pojedziesz w gory bo jestem zazdrosny to az sie we mnie burzylo. Nie wiedzialam,ze powinnam szukac partnera,ktory tez lubi gory. Mialam inne priorytety, nie trafilam na wlasciwego partnera bo nie szukalam, obserwowalam wokol siebie jak ludzie w malzenstwach skacza sobie do gardel lub ciagle ukrywaja cos przed soba albo jak traktuja partnera jak wlasnosc i to mnie przerazalo. Dzisiaj widze to juz nieco inaczej. Mialam tez pelno kompleksow i wydawalo mi sie,ze nie znajde nigdy partnera ktory by mnie zaakceptowal. Nie lubilam chodzic codziennie na obcasach i nie lubilam tipsow czy ton makijazu czy ukladania fryzury przez godzine, jak bylam nastolarka owszem. Zupelnie niedawno dowiedzialam sie,ze pewni mezczyzni wlasnie cenią sobie takie kobiety,ciagle trafialam na takich,dla ktorych to byl problem bo byli niezaradni a kobiete widzieli tylko w kuchni, bo do tych zaradnych balam sie odezwac. Nie mialam pojecia jaka jestem wspaniala i wyjatkowa musialam sie sama o tym przekonac.
To ją sobie stwórz, Misiu Biały;)
Czekanie, aż los się do człowieka uśmiechnie jest łatwe, ale frustrujące. Czasem trzeba ruszyć z przysłowiowego kopyta i losowi dopomóc.
Ja ostatnio własnie tak postepuję i już widzę sporo pozytywnych zmian w moim życiu.
Uśmiechnęłam się do losu, a on ten uśmiech odwzajemnił :) Postanowiłam więc, że będę usmiechać się coraz częściej. Takim uśmiechem jest nawet to, że zdecydowałam się podzielić swoimi przemysleniami w tym własnie wątku. Małe zmiany z czasem przynoszą większe zmiany...
Czekanie, aż los się do człowieka uśmiechnie jest łatwe, ale frustrujące. Czasem trzeba ruszyć z przysłowiowego kopyta i losowi dopomóc.
Ja ostatnio własnie tak postepuję i już widzę sporo pozytywnych zmian w moim życiu.
Uśmiechnęłam się do losu, a on ten uśmiech odwzajemnił :) Postanowiłam więc, że będę usmiechać się coraz częściej. Takim uśmiechem jest nawet to, że zdecydowałam się podzielić swoimi przemysleniami w tym własnie wątku. Małe zmiany z czasem przynoszą większe zmiany...
Mam 37 lat, lubię ludzi i bardzo spodobał mi się pani post (jego prostota i szczerość) a także pani nick, bo sama mam niebieskie wlosy i wszyscy nazywają mnie "Niebieska". 6 lat temu miałam identyczną sytuację życiową: brak faceta i właściwie perspektywy na takiego, żadnych dzieci, za to dużo pracy i frustracji. A potem- zmieniłam wszystko i teraz jestem szczęśliwą, spełnioną kobietą. Zapraszam na kawę, spotkanie, pogadanie...
Mój adres email: m.emka@vp.pl
Będzie mi bardzo miło, jeśli pani napisze.
Mój adres email: m.emka@vp.pl
Będzie mi bardzo miło, jeśli pani napisze.
może po prostu z biegiem czasu mamy zbyt duże wymagania, zbyt wiele wyuczonych nawyków, zbyt dobrze wiemy czego chcemy?
albo zbyt pochopnie oceniamy ludzi, nie poznając nawet w minimalnej części ich wnętrza? oceniamy i szufladkujemy po zapachu, wyglądzie, portfelu...
im człowiek młodszy tym łatwiej, wtedy chodzi tylko o jedno :)
a po 30... jestem sam, mam swój grafik dnia, swoje rzuty na bańce, swój kubek tam gdzie go chce mieć :) a im dłużej to trwa tym trudniej kogoś w ten grafik wcisnąć, choć czasem by się przydało :)
taka jest moja myśl w tym temacie!
albo zbyt pochopnie oceniamy ludzi, nie poznając nawet w minimalnej części ich wnętrza? oceniamy i szufladkujemy po zapachu, wyglądzie, portfelu...
im człowiek młodszy tym łatwiej, wtedy chodzi tylko o jedno :)
a po 30... jestem sam, mam swój grafik dnia, swoje rzuty na bańce, swój kubek tam gdzie go chce mieć :) a im dłużej to trwa tym trudniej kogoś w ten grafik wcisnąć, choć czasem by się przydało :)
taka jest moja myśl w tym temacie!
Tak, coraz większe wymagania i wygodnictwo to jedno, ale czasem może już się zwyczajnie nie chcieć angażować w kolejny związek, kiedy np. poprzednie relacje zawiodły. Wystarczą 2-3 kilkuletnie związki i budzisz się z 30tką na karku. Kumpel mi ostatnio powiedział: nie mam już siły, żeby znowu angażować całą swoją energię, kiedy nie masz żadnej pewności czy znów się nie rozczarujesz...
smutne
smutne
@user - myślę, że jak młodsi będą w naszym wieku, też już nie będą się zadowalać byle czym :-)
Czy my jesteśmy zbyt wymagający? Chyba nie, po prostu w tym wieku, każdy z nas, ma już jakiś bagaż doświadczeń. I wiemy, czego już w życiu nie chcemy.
Poza tym, nie oszukujmy się, znalezienie partnera/ki w tym wieku nie jest już prostą sprawą.
Czy my jesteśmy zbyt wymagający? Chyba nie, po prostu w tym wieku, każdy z nas, ma już jakiś bagaż doświadczeń. I wiemy, czego już w życiu nie chcemy.
Poza tym, nie oszukujmy się, znalezienie partnera/ki w tym wieku nie jest już prostą sprawą.
Kiedyś traktowałam ludzi dobrze, teraz z wzajemnością....
wcale nie uważam, żeby starsi brali co popadnie :-)
branie co popadnie, to chyba nie kwestia wieku, tylko desperacji.
A desperatów w żadnym wieku nie brakuje :D
@Mikronezja - dlaczego myślisz, że starszym się nie chce??? chyba w każdym wieku człowiek potrzebuje bliskości
branie co popadnie, to chyba nie kwestia wieku, tylko desperacji.
A desperatów w żadnym wieku nie brakuje :D
@Mikronezja - dlaczego myślisz, że starszym się nie chce??? chyba w każdym wieku człowiek potrzebuje bliskości
Kiedyś traktowałam ludzi dobrze, teraz z wzajemnością....
Nie wierze,ze nie bylo niczego pieknego w poprzednich zwiazkach. Dostrzegaj to co dobre a zle zapomnij, wytlumacz sobie w jakis sposob zavhowanie partnera i swoje postaraj sie zrozumiec, usprawiedliwic. Nie pielegnuj poczucia krzywdy bo ranisz sama siebie. Za kazdym razem czegos sie o sobie dowiadujesz. Nie boj sie ludzi maja wady ale wierz w dobro. Jezeli ktoa nie jest do cna zgorzknialy i nie jest cwaniakiem to jezeli bedziesz w niego wierzyc nawet jak sie bedzie potykał ro wlasnie ta twoja wiara go wykreuje. To ty budujesz partnera a on ciebie. Twoja niewiara i watpliwosci podcinaja mu skrzydla. Nie rozliczaj go z wszystkiego tylko badz obserwatorem z boku i wyznacz pewne granice, ekstremum, nie alkocholik, nie damski bokser, nie uzalezniony od gier i hazardu, nie totalny egoista, ale kazdy z nas jest egoista i ttzeba sie liczyc z tym wchodzac w zwiazek,ze wy sie siebie uczycie i uczycie sie zyc z 2 czlowiekiem i ten egoizm zachowawczy bedzie dopiero po latach zacznie ustepowac, nie bigamista a wszystko inne to pitoly. Najgorsze ro zalozyc ze jestem juz dojrzala i wiem czego chce, to iluzja. Nie przewidzimy wszystkiego, nie znamy odpowiedzi na wszystko, nie mozemy komus mowic jak ma zyc i sami tez nie wiemy. Wiemy bardzo niewiele,ze lubimy swoj zielony kubek, pracę i np film czy ksiazke przed snem ale nie daje nam to prawa do wtracania sie w zycie innych i bedac w zwiazku trzeba umiec zyc obok siebie. Czesto single to ludzie leczacy sie z niepoprawnego romantyzmu i naiwnosci,ze milosc wszystko uleczy a ludzie sa dobrzy lub ze jak ja bede dobra to ktos tez, czesto oczytani i inteligentni,bo w ksiazkach wszystko takie piekne. Nie trzeba zaakceptowac ludzkie wady i bledy i wiedziec ze nie bedziemy wszystkiego robic razem bo sie udusimy i w fazie tej najwiwkszej fascynacji dbac o to aby byl czas zeby za soba zatesknic i miec czas dla siebie. Sa to czesto ludzie emocjonalni i wrazliwi i niestety nieasertywni-ja wszystko dla ciebie a potem cierpia bo czuja sie pusci i natrafiaja na wampirow energetycznych. Trzeba sie wyleczyc z romantyzmu i motylkow. Znajdz kogos kto poprostu bedzie lubil spedzac z toba czas i bedzie sprawialo mu przyjembosc czasem pomaganie tobie w czyms i bedzie toba zainteresowany nawet nie zafascynowany ale badz z nim rak samo jakbys byla sama nie oczekuj ze nagle wszystkie twoje problemy sie rozwiaza i juz nigdy nie bedziesz musiala wynosic smieci czy biegac rano po swietze bulki bo ktos za ciebie to bedzie robil. Umiej powiedziec chxe byc teraz sama lub jestem poddenerwowana prosze uwazaj na mnie dzisiaj lub zostaw mnie samą...
Tak jak stwierdził Sadyl ....wieje strasznym pesymizmem
z waszych wypowiedzi ( i tu nikogo nie krytykuję )
Może jednak warto poszukać w sobie więcej optymizmu?
Nastawienie człowieka jest strasznie mocno wyczuwalne ,
jesteście fajnymi babkami ( świadczą o tym wasze wypowiedzi
na forum) bo macie inny sposób bycia/patrzenia na wiele spraw.
W tym wątku to jakbyście tworzyły grupę wsparcia osób samotnych.
Tylu fajnych,wartościowych facetów błąka się po trójmieście
Życzę dużo słońca w serduchach
z waszych wypowiedzi ( i tu nikogo nie krytykuję )
Może jednak warto poszukać w sobie więcej optymizmu?
Nastawienie człowieka jest strasznie mocno wyczuwalne ,
jesteście fajnymi babkami ( świadczą o tym wasze wypowiedzi
na forum) bo macie inny sposób bycia/patrzenia na wiele spraw.
W tym wątku to jakbyście tworzyły grupę wsparcia osób samotnych.
Tylu fajnych,wartościowych facetów błąka się po trójmieście
Życzę dużo słońca w serduchach
Jolka, ja nie zamknęłam się w skorupie, nie jestem sama z wyboru, żeby się nad sobą użalać czy coś w ten deseń... Poznałam kilku facetów, stąd, z Trojmiasto.pl - i co? Jeden zachował się jak świnia, drugi mnie okłamał, trzeci miał problemy psychiczne... Powiedz mi, gdzie szukać tych fajnych? Normalnych? Którzy nie będą najpierw mili, a potem się okażą draniami...
Mikronezja .... tu jest właśnie problem :-) Po co szukać?
Oni tak naprawdę się sami znajdują .
Ja mogę to porównać do mojej(trochę innej) sytuacji .
Szczerze pisząc "przyciągnęłam" swoją desperacją osoby takie
którym w innej sytuacji nie zaufałabym itp.
Jedna osoba mnie rozczarowała swoim rażącym zachowaniem,
druga mnie obgadała i okradła.
Cóż "moja frustracja" była tego powodem.
Kiedy dałam sobie "na luz" pojawiła się osoba której mogę
zaufać i sprawdziła się w najgorszych momentach życia zawodowego.
Tak jest też w sprawach osobistych.
Oni tak naprawdę się sami znajdują .
Ja mogę to porównać do mojej(trochę innej) sytuacji .
Szczerze pisząc "przyciągnęłam" swoją desperacją osoby takie
którym w innej sytuacji nie zaufałabym itp.
Jedna osoba mnie rozczarowała swoim rażącym zachowaniem,
druga mnie obgadała i okradła.
Cóż "moja frustracja" była tego powodem.
Kiedy dałam sobie "na luz" pojawiła się osoba której mogę
zaufać i sprawdziła się w najgorszych momentach życia zawodowego.
Tak jest też w sprawach osobistych.
@Mikronezja serio? To byli faceci poznani tu na forum? naprawdę miałaś pecha...
Mnie się wydaje, że w wieku 30paru lat to samotny facet/kobieta albo się zagapił robiąc np. karierę albo jest dziwny i coś z nim nie tak albo jest po przejściach czyt. długi związek, rozwód itp.
Nie wątpię, że gdzieś są normalni faceci, ale statystyki mówią same za siebie tj. moje własne statystyki ;) pracuję w męskim środowisku i widzę - ci fajniejsi są już zaobrączkowani ;)
Mnie się wydaje, że w wieku 30paru lat to samotny facet/kobieta albo się zagapił robiąc np. karierę albo jest dziwny i coś z nim nie tak albo jest po przejściach czyt. długi związek, rozwód itp.
Nie wątpię, że gdzieś są normalni faceci, ale statystyki mówią same za siebie tj. moje własne statystyki ;) pracuję w męskim środowisku i widzę - ci fajniejsi są już zaobrączkowani ;)
Prowadząc taki tryb życia, jaki prowadzę, a którego nie zmienię, bo wynika to z mojego charakteru, to raczej nie mam co liczyć, że ktoś się sam znajdzie...............
Wszyscy moi dalsi znajomi twierdzą ,że ja z moim małżonkiem
"żyjemy obok siebie". Inne hobby,inni przyjaciele.
Co dopiero przy bliższym poznaniu nas ,widać ,że mamy te same spojrzenie na pewne sprawy i nawet nie musimy pytać drugiego
co sądzi na dany temat.
Jedynie mam inne spojrzenie na moje wyjazdy.
Mój małżonek jest domatorem i sama mogę mieć do siebie pretensje
bo wiedziałam ,że tej pasji/hobby nie będzie uczestniczył
Wszyscy moi dalsi znajomi twierdzą ,że ja z moim małżonkiem
"żyjemy obok siebie". Inne hobby,inni przyjaciele.
Co dopiero przy bliższym poznaniu nas ,widać ,że mamy te same spojrzenie na pewne sprawy i nawet nie musimy pytać drugiego
co sądzi na dany temat.
Jedynie mam inne spojrzenie na moje wyjazdy.
Mój małżonek jest domatorem i sama mogę mieć do siebie pretensje
bo wiedziałam ,że tej pasji/hobby nie będzie uczestniczył
@ μ:
> nie mam co liczyć, że ktoś się sam znajdzie
Nawet gdyby się znalazł na Forum ktoś, kto chciałby Cię poznać, bo np. uważa Cię, po Twoich wpisach, za osobę wartą zainteresowania (nie mam w tym momencie na myśli siebie - to wypowiedź ogólna) to i tak nie dajesz mu szansy. Zero kontaktu - nawet przez Forum.
> nie mam co liczyć, że ktoś się sam znajdzie
Nawet gdyby się znalazł na Forum ktoś, kto chciałby Cię poznać, bo np. uważa Cię, po Twoich wpisach, za osobę wartą zainteresowania (nie mam w tym momencie na myśli siebie - to wypowiedź ogólna) to i tak nie dajesz mu szansy. Zero kontaktu - nawet przez Forum.
> nie wiem za co przepraszasz
Za wywlekanie tematu "dzieci" z Iloną. Kto wie, to wie.
W każdym razie.. to taki żart.. nic personalnego :)
> nie sądzę abyś chciał znać moje gg
A z czego wnosisz swój niesąd? ;)
> znajdę Cię
http://www.youtube.com/watch?v=CM07dzkhwxI&feature=kp
Za wywlekanie tematu "dzieci" z Iloną. Kto wie, to wie.
W każdym razie.. to taki żart.. nic personalnego :)
> nie sądzę abyś chciał znać moje gg
A z czego wnosisz swój niesąd? ;)
> znajdę Cię
http://www.youtube.com/watch?v=CM07dzkhwxI&feature=kp
> ja już wiem
A miałaś się nie wygadać na Forum, eeech.. :/
http://www.youtube.com/watch?v=xsfqzz_rBSI&feature=kp
A miałaś się nie wygadać na Forum, eeech.. :/
http://www.youtube.com/watch?v=xsfqzz_rBSI&feature=kp
Jeżeli jesteś kobietą (tak wnioskuje z nicka) i po 30 i samotna, to faktycznie coś z psychiką masz nie halo. Nie znam w swoim otoczeniu kobiety samotnej powyżej 25 lat
Marynarz to jest dobra opcja dla niezależnych, bardzo zapracowanych kobiet nie planujących posiadania rodziny jako takiej
Ona u siebie, on u siebie i tylko od czasu do czasu spędzają ze sobą wolny czas. Odpada proza życia, zostaje tylko śmietanka w postaci spędzania wspólnie czasu wolnego. Trochę takie mieć ciastko i zjeść ciastko
Ona u siebie, on u siebie i tylko od czasu do czasu spędzają ze sobą wolny czas. Odpada proza życia, zostaje tylko śmietanka w postaci spędzania wspólnie czasu wolnego. Trochę takie mieć ciastko i zjeść ciastko
Ciekawa jestem, co u BlueGirl dzisiaj słychać po tych 5 latach, czy coś się zmieniło czy jest jak było.
Mam 36 lat i też jestem osobą samotną, ciężko się z tego marazmu wydostać jak się nie ma rodziny i przyjaciół. Na wszelkie coś ;) zostawię swój email, może się znajdzie jakiś chętny samotny osobnik do poklikania ;) pszczolka@pisz.to
Mam 36 lat i też jestem osobą samotną, ciężko się z tego marazmu wydostać jak się nie ma rodziny i przyjaciół. Na wszelkie coś ;) zostawię swój email, może się znajdzie jakiś chętny samotny osobnik do poklikania ;) pszczolka@pisz.to
Piszesz, że kiedyś byłaś pełną życia, uśmiechniętą kobietą a teraz czujesz się szarą myszą. Opisujesz, że samotność wkradła się w twoje życie niepostrzeżenie. Wolny czas zapełniasz pracą. Chcesz wziąć się w garść, zmotywować do działania. W takiej sytuacji warto zainwestować w systematyczne rozmowy ze specjalistą. Otrzymasz wsparcie, będziesz mogła lepiej zrozumieć siebie, dojdziesz do przyczyn poczucia samotności, będziesz mogła popatrzeć na tę sytuację z innej perspektywy. Pozdrawiam, Magdalena Podolska z http://www.przyjaznypsycholog.com
wierze, ze bedzie dobrze!