Re: Samotność zabija :-(
Długo się zastanawiałem jak tu jeszcze swoje myśli wtłoczyć by zbytnio się nie powtarzać, popieram większość z przedmówców szczególnie gamrep'a, i marchewkę
("Relacje z drugim człowiekiem...
rozwiń
Długo się zastanawiałem jak tu jeszcze swoje myśli wtłoczyć by zbytnio się nie powtarzać, popieram większość z przedmówców szczególnie gamrep'a, i marchewkę
("Relacje z drugim człowiekiem uczą nas naprawdę wiele.....swego czasu zaczęłam wierzyć, że miłość nie istnieje, że może lepiej, bo bezpieczniej.......jest schować się we własnym kokonie i pogodzić się ze swoją samotnością.............szkoda tylko, że ja tak nie potrafię............że nie potrafię być sama.........że potrzebuję bliskości drugiego człowieka jak powietrza. I czasem nienawidzę się za to, że jestem człowiekiem i że czuję.............)
Też zaliczam się do grona "samotników"... wiecznych samotników... nigdy nie kochany:((
Pasja? jeżeli miałaby być to pasja to musi to być pasja która przyciąga do ludzi tzn książki czytane w swojej celi to nie rozwiazanie, i nie zapominajmy że to musi być pasja, nie możemy zmuszać się do czegoś bo to nas zbliża do ludzi i daje nam szanse na spotkanie tej jedynej.
Znajomości, nie wiem jak jest w "waszym" wypadku ale ja siedziałem i gadam z kumplami i w pewnym momęcie odpływałem, zastanawiałem się o czym oni mówią, o czym ja mówię, o czym ten cały świat mówi, czuje się samotny, czuje się sam posród przyjaciół....
Byłem bardzo samotny, nie jestem człowiekiem który szuka chwilowego lekarstwa więc alkohol, lub pasja odpadały (tymbardziej że sportu nie lubie), zawsze jak mam problem to myśle nad nim tak długo aż znajdę rozwiązanie, i teraz mogę zacytować moją ulubioną piosenkę Sweet Noise "...i wiecznie porównywuje, analizuje, rozgryzam, pierdolone szaleństwo..." bo tak to się skończyło, to już było szaleństwo, nie mogłem znaleść wyjścia, szukając wyjścia wpadało mase innych małych problemów nad którymi powinienem pomyśleć, i tak się stało że z małego, chwilowego dołka popadłem w depresje. Stan się pogłębiał a ja nadal szukałem odpowiedzi, tylko że odpowiedzi nie można odnaleść jak się nie zna pytania, bo w natłoku spraw nie wiedziałem już od czego to się zaczeło (jeszcze teraz nie jestem pewien), zostały mi dwa wyjście pierwszy to zakończyć sprawę przez zlikwidowanie problemu tzn siebie, drugie to było odnalezienie odpowiedzi na pytanie które nie istaniło...właściwie to nie wiem jak udało mi się uzmysłowić że od początku popełniałem błąd myśleniowy, jestem przez całe życie sam, ale to nie musi oznaczać że musze być samotny, samotność to "stan" który sami sobie wmawiamy, samotnośc to stan to nie uczucie, to stan który powiększa się w chwili myślenia nad nim, widzimy jakaś parę na ulicy i przez naszą świadomośc przebiega myśl jak przyjemnie by było tak samo z kimś iść, potem następują kolejne myśli, jak przyjemnie jest się przytulić do ukochanej osoby, jak cudownie jest czuć miłość w sercu, po myśli następują pytani dlaczego tak nie jest, po nich kolejne pytania i myśli i w ten sposób sami że się tak wyraże "wkręcamy sobie film" że jest żle, teraz nie mam problemu z samotnością, zaakceptowałem sytuacje w jakiej jestem, jest mi z tym dobrze, właściwie to ciesze się że przeszłem przez to co przeszłem, bo wiem jak uniknąc takiej głupoty i znam już ten mechanizm....A co do kobiet poznawanych w necie to ciekawa sprawa, miłość przez klawiaturkę, hehe, nie ma co się okłamywać że to co opowiedził twórca wątku to typowy szablon, na nacie gada się miło, pierwsze spotkanie w realku też jest super, obietnice że będzie dalej miło, a potem szybko się psuje, hehe, lubie się w to bawić, ale jestem zdania że jak robi się za miło i człowiek się za bardzo wczuwa to lepiej przenieść to do realka i dać działać przeznaczeniu, lepiej by to się skończyło szybko i mniej boleśnie, a jak się nie skończy to lepiej poznać tą osobę szybko, jak by nie patrzeć to ralek ma swoje prawa i nigdy go net nie zastąpi;)
Więc moja rada dla was bądzcie sami nie samotni;))
Pozdrawiam
PS: A jak was samotność trapi pomyślcie o jakimś większym problemie, a jak nic nie macie to dam wam swój, został mi jeden dzień do maturki a mogłe powiedzieć że nic nie umiem bo się nie zaczełem jeszcze uczyć, przez te egzaminy obciążyłem mózg i teraz nie moge przeczytać w skupieniu jednego zdania....mogę sobie zaśpiewać "już za rok matura" bueheheh
zobacz wątek
22 lata temu
Antyspołeczny