Odpowiadasz na:

ja byłam z czterolatką i rocznym synkiem; dostajesz skierowanie na córkę, tu nie zgłaszasz dziecka, lekarka pyta cię gdzie chcesz jechać (wybrałam Rabkę, tam pojechaliśmy, jest fajnie), potem... rozwiń

ja byłam z czterolatką i rocznym synkiem; dostajesz skierowanie na córkę, tu nie zgłaszasz dziecka, lekarka pyta cię gdzie chcesz jechać (wybrałam Rabkę, tam pojechaliśmy, jest fajnie), potem zgłaszasz dziecko w sanatorium, jak już dostaniesz informację z NFZ, że przyznano ci termin; mój syn miał rok i płacił za jedzenie 10 zł, ja 25, razem wychodziło z noclegiem 90 zł;
z córką chodzisz wszędzie, nikt ci nic nie rozkazuje; masz możliwość negocjacji zaleceń, ja na przykład zrezygnowałam z wód zdrowotnych, bo kosztowały 1 zł, więc kupowałam sama; w zamian zaproponowano coś innego; polecam, trochę zmieniłam nastawienie po tym sanatorium, nauczyli mnie hartować dzieci, odpuściłam przedszkole na kilka miesięcy i od tego czasu dzieci naprawdę nie choruję; więc zmiana o 100%; samo sanatorium nie pomoże na długo chyba, ale pomoże wystartować w dobrym kierunku

zobacz wątek
7 lat temu
~

Odpowiedź

Autor

Ogłoszenie
Polityka prywatności
do góry