> "nie cierpie"nie jest adekwatnym ujeciem tego co czuje
zreszta to ewoluuje..
Wiem o tym i wiem również dlaczego znienacka wpadłaś na pomysł, zeby mnie sobie zohydzić.
W...
rozwiń
> "nie cierpie"nie jest adekwatnym ujeciem tego co czuje
zreszta to ewoluuje..
Wiem o tym i wiem również dlaczego znienacka wpadłaś na pomysł, zeby mnie sobie zohydzić.
W bilingach sprawdzać mi się nie chce. Zatem strzelam, jeśli chodzi o godziny. O 20:00 jest cacy. Jemy wspólna kolację, żartujemy. Masujesz mój styrany kręgosłup.
Ok 21 oznajmiasz mi, że jestem świnią i nie chcesz mieć ze mną nic wspólnego.
Jesteś po flaszce wina. Ja po jednym drinku. Po którego zresztą przeczołgałem cię. I kiedy przybiegłaś z flaszką stwierdziłem, że musisz mnie kochać. W innym przypadku nikt by nie ganiał do wsi po flaszkę dla mnie. Masz fotograficzną pamięć, to z pewnością to pamiętasz.
Co się stało pomiędzy 20 a 21?
Nic.
Jakiś gest, który źle zinterpretowałaś, Nawet jeśli twoja interpretacja byłaby właściwa, nie byłaby ona POWODEM.
Rzeczywisty powód był inny.
Po całym zajefajnym dniu, kiedy klocki zaczęły się składać do kupy i pojawiła się wizja, że uda się zrobić to, co wydawało się niemożliwe, skumałaś, że nie jestem i nie będę twój.
Facet, który wypruwał z siebie flaki, żeby ci pomóc, nie jest twój.
Musiałaś go znienawidzić. Musiałaś otorbić go wszelkim g*wnem, dla własnego zdrowia psychicznego.
Kolejny cios od świata.
I piszę powyższe nie w ramach "rewanżu" czy "odszczekania".
Piszę to, bo cię, mimo wszystkiego, lubię i szanuję i tli mi się iskierka nadziei, że dobrze wycelowany kopniak ci pomoże w życiu.
zobacz wątek