Odpowiadasz na:

Re: Sepsa życie ..po życiu

Przeszłam przez sepsę 2 lata temu a dokładnie 6 grudnia ... w Mikołaja . Zaczęło się od zabiegu na kamice nerkowa po zabiegu wybudziłam się z narkozy i zaczęło się w nocy byłam bardzo słaba rano... rozwiń

Przeszłam przez sepsę 2 lata temu a dokładnie 6 grudnia ... w Mikołaja . Zaczęło się od zabiegu na kamice nerkowa po zabiegu wybudziłam się z narkozy i zaczęło się w nocy byłam bardzo słaba rano przyszedł obchód i stwierdzili ze to normalne po takim zabiegu wypuścili mnie po 2 dniach nie robiąc żadnych badań a wiedzieli że bardzo zle się czuje ( ciagle tłumaczyli ze to stan po zabiegu ) wróciłam do domu 5 grudnia , a 6 grudnia rano przyjechało pogotowie. Noc z 5 na 6 grudnia w domu była tragiczna - silny ból brzucha , wymioty , biegunka , gdy szlam po schodach bardzo się męczyłam , drgawki i nad ranem straszny ból kończyn ( robiły się sine ) miałam problemy już z mowa. Po przyjeździe pogotowia podano od razu glukozę i zawieziono na SOR o 9 rano do 14 żaden doktor nie wiedział co mi jest... o godzinie 14.10 przyszedł doktor ( który do dnia dzisiejszego mnie prowadzi i jestem mu bardzo wdzięczna za wszystko ) i powiedział ze w trybie natychmiastowym na OIOM. Do dziś pamietam łzy mojej mamy gdy się dowiedziała ze to sepsa. Ja niestety nie zdawałam sobie z tego sprawy co to sepsa. Gdy mnie wywieziono na OIOM zrobiono ukłucie centralne i podano antybiotyki. Gdy mama się zapytała czy może w nocy dzwonić się dowiedzieć o mój stan usłyszałam od lekarza wydaje mi się ze to my będziemy do Pani dzwonić ponieważ stan jest ciężki i przestają pracować nerki wtedy wiedziałam ze coś jest na prawde nie tak. Gdy zaczynano mi podawać antybiotyki (bo taka była konieczność chociaż lekarze nie widzieli żadnych szans) zaczęłam zwracać antybiotyk po prostu mój organizm go nie przyjmował. Po paru godzinach podano inny antybiotyk i stan się polepszył ale dalej były to godziny decydujące. Po 5 dniach przewieziono mnie do szpitala w którym się zarazili sepsa. Zanim mnie przewieźli przyszedł do mnie mój lekarz Urolog który stwierdził u mnie sepsę ( złoty człowiek :) nie musiał nawet na moje wyniki spojrzeć żeby wiedzieć ze mam sepsę ) gdyby nie on ... a wiec przyszedł do mnie z innym lekarzem i mi powiedzieli ze gdy wyjde mam być dobra kobieta :) bo to nie ich zasługa ze z tego wyszłam tylko tego na górze ( na oiomie miałam ostatnie namaszczenie dlatego wierze bardzoooo ze ktoś tam nademna czuwał )
Przewieziono mnie wiec do tego szpitala który na szczęście już nie funkcjonuje i nikt się nie przyznał do winy ... tam mnie zbadano i okazało się ze mam żółtaczkę i posypała się wątroba przez antybiotyki po 5 dniach znowu mnie przywieźli do szpitala gdzie leżałam na oddziale wewnętrznym tam podawano leki na wątrobę oraz żelazo w kroplowkach a po oddziale wewnętrznym przewieźli mnie na oddział urologiczny ( pisze w skrócie bo jest mega dużo opowiadania co mi robili jakie badania itd ) na oddziale urologii wyjęli sondę z nerki i okazało się ze zrobił się ropień na biodrze gdzie była ta nieszczęśliwa nerka zakażona a wiec przewieźli mnie na oddział chirurgii ... tam zrobili dwa razy operacje i leżałam tam 7 dni ponieważ bali się wypuścić do domu po takiej operacji żeby znowu nie doszło do zakażenia. Ogólnie w szpitalu leżałam 1,5 miesiąca dodam ze w tym czasie miałam 22 lata ... to były najgorsze święta dla mnie i dla rodziny potem się ciągły badania , opatrunki na biodro ponieważ była to rana otwarta. Do dzisiaj mam problemy z nerka ma ona w dniu dzisiejszym 28% lekarz który mnie prowadzi mówi ze z jedna nerka idzie żyć , ale może się domyśleć jak to jest gdy kobieta w wieku 24 lat takie coś słyszy a przed nią całe życie... w dniu dzisiejszym czuje się bardzo dobrze ( nerka niekiedy dokucza gorączka itd ) ale w porównaniu do tego co się stało to pikuś tak dzisiaj mówię ...
Myśle ze miałam bardzoooo dużo szczęścia i ze ten tam na górze się spisał staruszek :)
Życzę Wam dużo zdrówka kochani bo to najważniejsze i wierzcie że będzie dobrze

zobacz wątek
3 lata temu
~

Odpowiedź

Autor

Polityka prywatności
do góry